W ręce policjantów wpadł 66-latek z gminy Dębowa Kłoda (województwo lubelskie). Mężczyzna zabrał - zostawiony przez dziecko przed sklepem - rower. Później tłumaczył, że pojazd chciał zabrać i zabezpieczyć, by uchronić chłopca przed kradzieżą. Zapewniał też, że rower zamierzał oddać właścicielowi. Mężczyzna jest znany policjantom, bo już wcześniej karany był za drobne kradzieże.
Policjanci zostali powiadomieni, że sprzed jednego ze sklepów w gminie Dębowa Kłoda (powiat parczewski) zniknął używany rower, który 41-letnia kobieta kupiła niedawno swojemu dziecku od znajomej. Pojazd wart był 350 złotych.
- 41-latka oświadczyła, że syn rano pojechał do sklepu, bo chciał sobie coś kupić, a wrócił pieszo i był bardzo zasmucony. Chłopiec pozostawił rower w stojaku bezpośrednio przed drzwiami sklepu. Gdy wyszedł, roweru już nie było – mówi starszy sierżant Ewelina Semeniuk z Komendy Powiatowej Policji w Parczewie.
Twierdził, że chciał zabezpieczyć rower i odnaleźć właściciela
Policjanci szybko odnaleźli pojazd u 66-letniego mieszkańca tej samej miejscowości, co zgłaszająca kradzież kobieta.
- Mężczyzna był dobrze znany mieszkańcom, ponieważ wcześniej był już karany za inne drobne kradzieże. Niedawno wyszedł na wolność z zakładu karnego – zaznacza policjantka.
66-latek twierdził, że rower stał niezabezpieczony przed sklepem już od kilku dni, więc zabrał go, aby nikt go nie ukradł.
- Twierdził, że sam na własną rękę chciał ustalić właściciela i zwrócić jednoślad następnego dnia – relacjonuje Semeniuk.
Jako że wartość roweru nie przekroczyła 500 złotych, nie doszło do przestępstwa. Mężczyzna został ukarany na podstawie kodeksu wykroczeń. - Przyjął mandat w wysokości 500 złotych - zaznacza policjantka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock