Gerald Birgfellner informował prokuraturę, że w określonych dniach wyjeżdża za granicę i prokuratura parę dni później wyznaczyła właśnie w ten dzień, w którym on miał wyjechać, termin przesłuchania - tłumaczył w rozmowie z TVN24 jeden z pełnomocników Austriaka, Roman Giertych. - Mamy do czynienia z próbą tworzenia wrażenia, że nam zależy na przedłużeniu postępowania. To jest absurdalna próba panicznej ucieczki przed obowiązkiem prokuratora - dodał. Odniósł się w ten sposób do stanowiska prokuratury i słów Zbigniewa Ziobry.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Łukasz Łapczyński ocenił w czwartek, że "czynności podejmowane przez Geralda Birgfellnera i jego adwokatów wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych".
Prokurator dodał, że "czynności podejmowane przez zawiadamiającego i jego adwokatów - takie jak niestawiennictwo na wskazane przez prokuratora terminy, brak doręczenia oryginałów nagrań, a także dotychczasowa treść zeznań - wskazują na dążenie do nieuzasadnionego wydłużenia czynności, co prowadzi do uniemożliwienia podjęcia przez prokuratora decyzji procesowych w tym postępowaniu". CZYTAJ WIĘCEJ >
Giertych: mój mocodawca informował prokuraturę, że w określonych dniach wyjeżdża
Do tych zarzutów odniósł się w rozmowie z TVN24 jeden z pełnomocników Geralda Birgfellnera, Roman Giertych.
- Prokurator może wszcząć postępowanie nawet nie przesłuchując zawiadamiającego. To jest czynność fakultatywna. Przesłuchanie pana Geralda Birgefellnera trwało kilkanaście godzin w dwóch terminach. Zostały złożone bardzo obszerne zeznania. Mój mocodawca poinformował prokuraturę, że w określonych dniach wyjeżdża za granicę i prokuratura parę dni później wyznaczyła właśnie w ten dzień, w którym on miał wyjechać termin przesłuchania, czyli na dzień dzisiejszy - mówił Giertych.
Odniósł się w ten sposób do informacji prokuratury, iż w środę po południu Roman Giertych "przesłał do prokuratury faksem pismo, w którym poinformował, że jego klient nie stawi się na wezwanie w dniach 21 i 22 lutego". "Jako przyczynę niestawiennictwa wskazał pobyt poza Polską jego klienta w tym czasie. Jednocześnie zaproponował kontynuowanie czynności przesłuchania w terminach 28 lutego lub 1 marca" - czytamy.
Giertych: absurdalna próba panicznej ucieczki
- Mamy do czynienia z próbą tworzenia wrażenia, że nam zależy na przedłużeniu postępowania. Zastanawiam się, czy pan Prokurator Generalny wie w ogóle, co mówi. Jakby nam zależało na tym, żeby to postępowanie przedłużać, to byśmy po prostu nie złożyli wniosku o to, żeby wszcząć to postępowanie - mówił Giertych.
Jego zdaniem "to jest absurdalna próba panicznej ucieczki przed obowiązkiem prokuratora". - A ten obowiązek jest bardzo jasny. Prokuratura powinna wszcząć śledztwo, dokonać zabezpieczenia dowodów, przeszukać biura na ulicy Srebrnej, przeszukać biura na ulicy Nowogrodzkiej, odszukać zaginionego księdza, który w tym czasie zdaje się opuścił nasz kraj. Mamy do czynienia z oczywistymi zaniedbaniami działań prokuratury, które próbuje się przerzucić na pełnomocników na tej zasadzie, że prokuratura nie dokończyła przesłuchiwać zawiadamiającego - wyjaśniał.
- To przesłuchanie może trwać jeszcze 15 dni, 10 dni, my nie wiemy ile. Bo prokuratura może prowadzić takie przesłuchanie bardzo długo, tym bardziej że jest ono z użyciem tłumacza, czyli trwa po prostu bardzo długo. Te wszystkie słowa Prokuratora Generalnego traktuję jako pretekst do tego, aby próbować usprawiedliwić się przed zarzutem zaniedbań, których się dopuścił - dodał.
Poinformował, że termin kolejnego przesłuchania to 28 lutego i 1 marca. - W pierwszym dniu, w którym mój mocodawca wraca do Polski - zaznaczył.
Do słów prokuratury odniósł się wcześniej także drugi pełnomocnik Geralda Birgfellnera, mecenas Jacek Dubois. CZYTAJ TUTAJ >
Obaj pełnomocnicy Birgfellnera wydali również w czwartek oświadczenie:
1. Nasz mocodawca Gerald Birgfellner jest zainteresowany jak najszybszym wszczęciem i poprowadzeniem postępowania w związku ze złożonym przez niego zawiadomieniem o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa wielkich rozmiarów przez Jarosława Kaczyńskiego. 2. Nieprawdziwe jest stwierdzenie, że dla wydania postanowienia o wszczęciu śledztwa niezbędne jest dokończenie składania zeznań przez zawiadamiającego. Jest to teza sprzeczna zarówno z treścią przepisów kodeksu postępowania karnego, jak i z praktyką prokuratury. Prokuratura może wszcząć postępowanie w ogóle pomijając przesłuchanie zawiadamiającego lub nawet bez zawiadomienia na podstawie np. artykułu prasowego, co często czyni. 3. Świadek zeznawał już dwukrotnie, a jego zeznania trwały łącznie kilkanaście godzin. Twierdzenia, że zeznania mają charakter zdawkowy są zwykłą nieprawdą, a prezentacja takiej oceny przez rzecznika prokuratury stanowi rażące naruszenie zasady oceny materiału dowodowego przed wydaniem decyzji merytorycznej. 4. Prokuratura została poinformowana o wyjeździe świadka i o możliwych terminach jego dalszego przesłuchania. Wyznaczyła terminy bez uzgodnień z pełnomocnikami, co rodzi podejrzenie o wykorzystanie faktu wyjazdu świadka do publicznej prezentacji tezy o rzekomym spowalnianiu postępowania. 5. Podczas ostatniego przesłuchania doszło do wielogodzinnego opóźnienia spowodowanego faktem, że prokurator prowadząca postępowanie próbowała zapisać w protokole słowa, które nie zostały przez świadka wypowiedziane. Ostatecznie prokurator zrezygnowała z tej próby, ale skróciło to znacząco czas merytorycznego przesłuchania. Działania podjęte przez prokurator prowadzącą były powodem złożenia wniosku o wyłączenie prokuratora. Wniosek ten nie został rozpoznany do chwili obecnej. 6. Twierdzenia rzecznika prokuratury, że w zawiadomieniu zostały przywołane nagrania jakichkolwiek rozmów są nieprawdziwe i wskazują na to, że zawiadomienie nie zostało przeczytane. 7. Na wezwanie prokurator zostały przedłożone nagrania rozmów. Złożenie oryginalnego nośnika nie jest natomiast w ogóle możliwe bez sporządzenia protokołu. A protokołu nie można sporządzać w postępowaniu sprawdzającym, gdyż niezbędne jest do tego wszczęcie śledztwa. Tak więc utyskiwania ze strony rzecznika sprowadzają się do negatywnej oceny braku decyzji o wszczęciu postępowania, którą to ocenę pełnomocnicy zawiadamiającego podzielają. 8. Próba dyskredytowania zeznań świadka ze względu na brak pamięci o niektórych zdarzeniach jest absurdalna. Tylko świadek, który jest nauczony zeznań pamięta wszystkie okoliczności. Świadek, który zeznaje prawdę zawsze czegoś nie pamięta. Okoliczności, których świadek nie pamiętał nie mają znaczenia dla oceny treści zawiadomienia. 9. Podnoszenie przez prokuraturę, że przyczyną zmiany tłumaczki był fakt podwiezienia jej na przystanek przez pełnomocników jest kolejnym absurdem. Tłumaczka poprosiła przy podpisywaniu protokołu i w obecności prokuratora o podwiezienie na przystanek z powodu zmęczenia, późnej pory i wielu przedstawicieli mediów, którzy otaczali prokuraturę. Kierowca pełnomocników świadka otrzymał zgodę na wjazd samochodem na teren prokuratury. Zgoda pełnomocników na podwiezienie tłumaczki na przystanek autobusowy była zwykłym gestem uprzejmości wyrażonym wobec tłumaczki już w pokoju przesłuchań. Pełnomocnicy świadka mają wrażenie, że podnoszenie jako zarzutu do tłumacza gestu uprzejmości wyrażonego przez pełnomocników, jest próbą ukrycia prawdziwych powodów zmiany tłumaczącego . Tłumacz ma tłumaczyć zeznania świadka, tak aby w protokole zapisano jego słowa. Tymczasem podczas następnego przesłuchania była próba zapisania słów tłumacza, a nie świadka. Roman Giertych i Jacek Dubois
Ziobro: komu się śpieszy, a kto tu zwleka?
Zbigniew Ziobro podczas sejmowej debaty nad wnioskiem klubu PO-KO o wotum nieufności wobec niego powiedział, że 28 stycznia 2019 r. zostało złożone zawiadomienie w imieniu Geralda Birgfellnera o popełnieniu przestępstwa i "już 1 lutego wyznaczona do sprawy prokurator referent usiłowała skontaktować się i poprosić o jak najszybsze stawienie się w prokuraturze świadka", by go przesłuchać. Jak mówił Ziobro, ta prokurator usłyszała, że "dopiero 11 lutego możliwa jest do przeprowadzenia czynność przesłuchania".
- Kto sieje zatem obstrukcję i wprowadza w błąd opinię publiczną? I co - w czasie tego przesłuchania, które trwało kilka godzin, prokurator dowiedziała się na koniec, że nie jest możliwe, mimo że o to prosiła i proponowała, kontynuowanie przesłuchania dnia następnego i że dopiero będzie to można zrobić za dwa dni. Po dwóch dniach, było to 13 lutego, na samym wstępie świadek podkreślił, że nie może długo przebywać w prokuraturze, bo względy osobiste mu na to nie pozwalają i musi ograniczyć swój czas do kilku godzin przesłuchania, które było z tego powodu bardzo krótkie - mówił Ziobro.
Według niego w związku z tym "ustalenie było takie", że w telefonicznej rozmowie prokurator z pełnomocnikiem zostanie ustalony możliwie szybki termin ponownego przesłuchania, a mimo to prokurator nie mogła się dodzwonić do pełnomocnika Birgfellnera, a ostatecznie okazało się, że może się on stawić 28 lutego lub 1 marca. Ziobro dodał, że zupełnie co innego mówił mediom Giertych.
- Komu się śpieszy, a kto tu zwleka? Czy te fakty cokolwiek wam mówią? Kto tu uprawia teatr, grę, i kto jest tu scenarzystą pewnej epopei, w której państwo bierzecie udział, dając się nabrać człowiekowi, który ma dużo złości, nie chcę powiedzieć politycznej żółci, bo znalazł się poza polityką, a marzył odgrywać pewnie rolę cesarza. (...) Ja myślę, że gdy słuchacie pana Giertycha i za nim powtarzacie te nieprawdziwe zarzuty pod adresem prokuratury, on z całą pewnością jest bardzo rad, że wodzi was za nos, a młody człowiek powiedziałby zapewne, że robi was w konia. Nie dajcie się robić Giertychowi w konia - powiedział Ziobro, zwracając się do posłów opozycji.
Giertych odniósł się do tej wypowiedzi ministra już w środę wieczorem na Twitterze. "Zbigniew Ziobro poinformował w Sejmie, że to ja przeszkadzam w postępowaniu w sprawie Srebrnej. To oczywiste, gdybym nie złożył zawiadomienia Birgfellnera, to postępowanie toczyłoby się wzorowo. Wręcz idealnie" - ironizował Giertych.
ZZ poinformował w Sejmie, że to ja przeszkadzam w postępowaniu w spr. Srebrnej. To oczywiste. Gdybym nie złożył zawiadomienia Birgfellnera, to postępowanie toczyłoby się wzorowo. Wręcz idealnie.
— Roman Giertych (@GiertychRoman) 20 lutego 2019
Autor: kb//kg//kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24