- Polska nie jest pępkiem świata. Punkt ciężkości zainteresowania wszystkich globalnych graczy przesunął się do Azji - mówił w programie "Horyzont' w TVN24 gen. Waldemar Skrzypczak tłumacząc, że kwestia ewentualnego powstania stałej amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce będzie zależała od Kongresu USA. Ważne będzie też stanowisko Komitetu Politycznego NATO.
Prezydent Andrzej Duda podczas ostatniej wizyty w Waszyngtonie spotkał się w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Ten, pytany przez dziennikarzy, czy wyrazi zgodę na stałe bazy wojsk USA w Polsce, odparł, że "na pewno jest to coś, o czym będziemy rozmawiać" i dodał, że "rozważamy coś takiego". Polski prezydent stwierdził zaś: - Uśmiechałem się do pana prezydenta, że chciałbym wspólnie stworzyć stałą bazę amerykańską, którą nazwiemy Fort Trump.
"Poglądy Trumpa są co dwa tygodnie inne"
Gość programu "Horyzont" generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, przypomniał, że zabiegi polskich polityków o stałą obecność amerykańskich wojsk w naszym kraju sięgają czasów, gdy staliśmy się członkiem NATO (1999 roku - red.). Ta ciągłość, zdaniem wojskowego, sprawia, że pomysł utrwalił się w świadomości Polaków, którzy oczekują amerykańskich żołnierzy stacjonujących nad Wisłą. - Działania polityków wpisują się w te oczekiwania - stwierdził.
Zdaniem generała, ewentualne utworzenie "Fort Trump" w Polsce warunkuje kilka czynników. - Problem jest taki: po pierwsze, czy Kongres wyrazi na to zgodę. A to nie będzie zależało od relacji Waszyngton-Warszawa, a raczej Waszyngton-Pekin-Moskwa, może Berlin w tle. Po drugie, nie słyszałem jeszcze stanowiska Komitetu Politycznego NATO w tej sprawie - wyjaśnił gen. Skrzypczak. I dodał, że stanowisko to będzie kluczowe dla dalszych decyzji Stanów Zjednoczonych.
Gospodarz programu Maciej Wierzyński pytał też, czy realizacja planu budowy "Fort Trump" będzie zależała od woli polskich polityków. - To jest strategiczny cel polskich władz niezależnie od ekipy politycznej - ocenił Marek Świerczyński, ekspert ds. bezpieczeństwa Polityka Insight.
Z kolei gen. Skrzypczak zwrócił uwagę na to, że o wiele większe znaczenie w tej kwestii będą miały relacje między prezydentem USA a państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego. - Wszystko będzie zależało od tego, czy Trump ustabilizuje swoje poglądy. Znamy jego strategię, a jego poglądy są co dwa tygodnie inne i trudno za nimi nadążyć. To uderza w NATO, jest bardzo bolesne dla Europy i dla nas, zakłóca funkcjonowanie Sojuszu - stwierdził.
Dobry interes czy zagrożenie?
Goście programu dyskutowali też o tym, co Polska realnie może zyskać na stworzeniu amerykańskiej bazy w naszym kraju. Maciej Wierzyński zauważył, że gdy ponad 10 lat temu rozważana była budowa tarczy antyrakietowej w Polsce, wielu uważało, że nie jest to dla nas "dobry interes". Krytycy podnosili argument, że tarcza spowoduje niepokój u Rosjan i zamiast podnieść nasze bezpieczeństwo, wystawi nas na agresję z ich strony.
- Amerykanie w Polsce to jest teraźniejszość. W każdej chwili, na swoim terytorium mamy kilka tysięcy amerykańskich żołnierzy różnych formacji. Musimy zdać sobie sprawę, że to nie jest tak, że ktoś w NATO i USA szykuje się na poważną wojnę z Rosją - wyjaśnił Świerczyński. Zauważył też, że Amerykanie analizują umieszczenie w naszym kraju sił wielkości brygady, podczas gdy Niemcy były krajem frontowym NATO, na ich terenie stacjonowało osiem korpusów sił sojuszniczych.
Ekspert zwrócił też uwagę na to, że Sojusz Północnoatlantycki w swoich strategicznych dokumentach podkreśla, że "Rosja nie jest przeciwnikiem". - W związku z tym, ruchy wojskowe pod auspicjami Sojuszu i nasze porozumienie bilateralne z Amerykanami muszą uwzględniać kontekst sojuszniczy. Nie mogą sprawiać wrażenia, że szykujemy się do wojny - tłumaczył Świerczyński.
"Polska nie jest pępkiem świata"
Generał Skrzypczak ocenił, że w kontekście geopolityki umieszczenie amerykańskiej bazy w naszym kraju nie jest priorytetem. - Polska nie jest pępkiem świata. Punkt ciężkości zainteresowania wszystkich globalnych graczy przesunął się do Azji. Tam rozgrywają się główne gry polityczno-wojskowe i ekonomiczne, które będą decydowały o przyszłości świata - wyjaśniał gość "Horyzontu".
Dodawał, że zapewnienia polskich polityków, że "wystarczy jeden amerykański żołnierz, za którego będą bić się Amerykanie", jest politycznym populizmem. - Relacje między Brukselą a Moskwą są wyciszone i stabilne. Nie ma żadnego zagrożenia wojną. Nie wiem, kto nakręca tę wojnę. Choć w strategii Trumpa z ubiegłego roku jest mowa o konfrontacji z Chinami i Rosją, nie znaczy to, że wkomponowuje się to w politykę NATO - ocenił gen. Skrzypczak.
"Rytualne potrząsanie szabelką"
Pytany o reakcje Rosji na wiadomości o chęciach Warszawy do utworzenia w Polsce "Fort Trump", Świerczyński stwierdził, że są one "rutynowe", takie jak w momentach, gdy podnoszona jest kwestia wzmocnienia obecności wojskowej NATO w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
- To jest rytualne potrząsanie szabelką, które w przypadku Rosjan zwykle ma postać pocisków Iskander-M i innego rodzaju uzbrojenia rakietowego - stwierdził analityk. Jako przykład przywołał reakcje Rosjan na porozumienie ws. instalacji antyrakietowej podpisane za czasów prezydentury George’a W. Busha. Wówczas Rosja wypowiedziała Traktat o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE), podjęła też propagandowe działania, mające wywołać w Europie strach przed rozmieszczeniem pocisków w obwodzie kaliningradzkim.
- Jeżeli doszłoby do porozumienia polsko-amerykańskiego w sprawie tej bazy, Rosja mogłaby rozważać podobne kroki. Nie tylko natury ściśle militarnej, ale i prawnej. Na przykład wypowiedziałaby Traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Średniego Zasięgu (INF). Amerykanie twierdzą, że Rosja już wielokrotnie go złamała, ale nigdy formalnie z niego nie wystąpiła - dodał.
"Amerykanie poważnie do tego podchodzą"
W dyskusji został też przywołany raport, o który senacka Komisja Sił Zbrojnych poprosiła Pentagon i Departamentu Stanu USA. Ma on być gotowy w marcu 2019 roku. Jego celem jest określenie nie tylko założeń logistycznych i wojskowych stworzenia amerykańskiej bazy w Polsce, ale też ocena, w jaki sposób miałoby to poprawić siły odstraszania Rosji we wschodniej Europie, czym mogłaby na te działania odpowiedzieć Rosja i jak budowa takiej bazy miałaby się wpisać w działania Sojuszu Północnoatlantyckiego.
- To pokazuje, jak Amerykanie poważnie do tego podchodzą. To nie jest na zasadzie "hura, budujemy Fort Trump", ale myślimy o tym, czy w ogóle warto wpisać tego typu stałą obecność w szerszą strukturę militarno-polityczną. Chodzi o to, by Pentagon na nowo określił pozycję polityczno-militarną Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowo-Wschodniej - wyjaśnił Świerczyński.
Trend odbudowy potencjału
Na zakończenie gospodarz "Horyzontu" zapytał, czy ewentualną decyzję o budowie "Fort Trump" w Polsce zapamiętamy jako przełomowy krok i czy sprawi ona, że nasza sytuacja bezpieczeństwa radykalnie się zmieni.
Zdaniem Świerczyńskiego, działania USA na rzecz wzmocnienia obecności w Europie Środkowo-Wschodniej należy postrzegać jako realizację pewnego trendu, a nie nagły przełom. - Wydaje mi się, że to trend, który zaczął się w 2014 roku od wysłania przez prezydenta Obamę bardzo ograniczonych jednostek, rzędu kompanii spadochronowej do każdego z krajów graniczących z agresywnie zachowującą się Rosją - stwierdził ekspert. I dodał, że później trend ten był wzmacniany przez takie inicjatywy jak Europejska Inicjatywa Odstraszania i Europejska Inicjatywa Upewniania oraz poszczególne decyzje NATO.
- Rozpatrywałbym tę naszą kampanię na rzecz stałej obecności wojskowej jako kontynuację tego trendu. Prowadzą ją też kraje bałtyckie i Rumunia - dodał.
Z tym stwierdzeniem zgodził się gen. Skrzypczak. - NATO jest po prysznicu sprzed dwóch lat, kiedy to okazało się, że siły zbrojne kluczowych państw członkowskich są osłabione. Przykładem jest tu niemiecka Budneswehra, która wymaga głębokiej reformy. Wydaje się, że jest to trend NATO-wski, żeby ten potencjał (militarny - red.) odtwarzać - podsumował.
Autor: kk/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24