15 lat po zatonięciu promu Jan Heweliusz, gdańszczanie nie zapominają o ofiarach. W sobotę po południu setki mieszkańców miasta wzięły udział w uroczystej mszy oraz złożyli kwiaty przed pomnikiem "tych, którzy nie wrócili z morza".
Uroczystości w 15 rocznicę zatonięcia promu rozpoczęły się od mszy św. w Bazylice Mariackiej, nazywaną również Archikatedrą Morską. Po nabożeństwie członkowie rodzin ofiar katastrofy oraz m.in. przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury złożyli kwiaty przed gdańskim pomnikiem "Tym, którzy nie wrócili z morza". Monument usytuowany jest na terenie historycznego portu w Gdańsku.
W południe w Centralnym Muzeum Morskim w Gdańsku zaprezentowano też wystawę pt. "Jan Heweliusz pamiętamy 1993-2008".
- Możemy zobaczyć tu zdjęcia z miejsca tragedii, z akcji ratunkowej. Ideą przewodnią jest pokazanie specyfiki zawodu marynarskiego, w którego historię i codzienność wpisane jest również czasem potworne ryzyko - powiedziała kurator wystawy Katarzyna Opalińska.
Pechowy prom
"Jan Heweliusz" zatonął 14 stycznia 1993 roku na Morzu Bałtyckim u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia w czasie rejsu ze Świnoujścia do Ystad. W katastrofie zginęło 55 osób.
Prom został zbudowany w 1977 r. w Norwegii. Od początku nie cieszył się dobrą opinią - przed zatonięciem miał blisko 30 wypadków, m.in. awarię silnika, a we wrześniu 1986 r. wybuchł na nim pożar. Armator - Polskie Linie Oceaniczne - wykonał wówczas nielegalny remont i zalał spalony pokład betonem, który go dodatkowo przeciążył, powiększając problemy ze statecznością, które prom miał od początku ze względu na wadliwie zbudowaną nadbudówkę i system balastowy.
Prom zatonął podczas silnego sztormu – o sile ponad 12 stopni w skali Beauforta. Przyjmuje się, że nastąpiło to około godz. 4:36. Przechył rozpoczął się jednak już ok. godz. 4:10. Pół godziny później wynosił on już 35°. Ostatecznie prom obrócił się do góry dnem o godz. 5:12.
Heweliusz płynął z pełną prędkością, ponieważ przy wyjściu ze Świnoujścia miał ponad dwie godziny opóźnienia ze względu na remont furty rufowej. W katastrofie zginęło 20 marynarzy i 35 kierowców ciężarówek, które znajdowały się na pokładzie. Uratowano 9 marynarzy. Do dziś nie odnaleziono 10 ciał.
Kto ponosi odpowiedzialność za wypadek?
Za przyczynę zatonięcia Odwoławcza Izba Morska uznała zły stan techniczny statku i błędy kapitana. Sprawa została skierowana do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który w marcu 2005 roku przyznał odszkodowania 4,6 tys. euro za straty moralne każdemu z jedenaściorga krewnych i członków rodzin ofiar katastrofy promu.
Według Trybunału, Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni nie rozpatrzyły sprawy zatonięcia promu w sposób bezstronny. Zdaniem Trybunału pogwałcona została jedna z zasad Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (ten sam sędzia prowadził postępowanie śledcze, a następnie orzekał jako przewodniczący składu).
Wrak osiadł na głębokości 27 m. Jest często odwiedzany przez nurków. Pod wpływem ciężaru TIR-ów urwała się nadbudówka.
Źródło: PAP, tvn24.pl