Im dłużej rosyjski gaz będzie płynął przez gazociąg jamalski tym lepiej dla Polski, zapewniał w "Horyzoncie" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Skomentował w ten sposób rozbieżności pomiędzy datami wygaśnięcia kontraktu na przesył rosyjskiego gazu podawanymi przez wicepremiera Waldemara Pawlaka i premiera Rosji Władimira Putina.
Rozbieżności pojawiły się w ubiegły weekend, kiedy to premier Putin stwierdził, że wraz z podpisaniem nowej umowy gazowej kontrakt na przesył rosyjskiego gazu przez Polskę został przedłużony o 35 lat - czyli do 2045 roku. Tymczasem polski wicepremier mówił o umowie do 2019 roku. Jak wyjaśniało ministerstwo gospodarki znalazły się w niej zapisy jedynie o intencji przedłużenia kontraktu do 2045, ale nie podjęto żadnych zobowiązań.
Im dłużej tym lepiej
W "Horyzoncie" minister Sikorski rozwiewał te wątpliwości: - Umowa na dostarczanie gazu jest umową na około dekadę, ale umowa przewiduje, że strony będą badały możliwość utrzymania tranzytu w rurze na dłuższy okres.
- Jeśli prezydent Rosji deklaruje, że ten miękki zapis o badaniu możliwości on traktuje jako zapis twardy, tzn. że ten tranzyt po prostu będzie - a przypominam, że za tranzyt pobieramy opłaty - no to tym lepiej. Bo to oznacza, że to, co nam groziło w związku z budową Nord Staremu, to znaczy, że cały rosyjski gaz dla Europy zachodniej nas ominie, być może się nie ziści - podkreślał szef MSZ.
Łukaszenka chce wolnych wyborów
Sikorski komentował także efekty wspólnej polsko-niemieckiej wizyty ministrów spraw zagranicznych u prezydenta Białorusi. Zapewniał, że wierzy w obietnice Aleksandra Łukaszenki o wolnych wyborach.
Jak podkreślał, to on namówił ministra spraw zagranicznych Niemiec Guido Westerwelle na wspólną podróż na Białoruś, która odbyła się za aprobatą wysokiej przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Catherine Ashton. W jego ocenie, to dzięki podwójnej delegacji udało się odnieść sukces. - Siła rażenia dwóch ministrów jest więcej niż podwójna -zaznaczył.
Według Sikorskiego dzięki wspólnej wizycie komunikat na rzecz demokracji i ochrony praw człowieka był należycie zrozumiany – tzn. nie jak załatwianie partykularnych interesów (np. gospodarczych) tylko jak "głos solidarności ze społeczeństwem białoruskim". Zaznaczył także, że był to sygnał dla władz Białorusi, że stoją przed realnym wyborem - kontynuowania fałszowania wyborów albo zorganizowania uczciwego głosowania i skorzystania ze współpracy z UE.
– Prezydent Łukaszenka wyglądał na przekonanego, że może wygrać uczciwe wybory, więc tym bardziej trzymamy za słowo, że te uczciwe wybory przeprowadzi - zapowiadał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24