- Jeśli samolot był maksymalnie obciążony, to w wysokiej temperaturze (...) jest o wiele trudniejszy do pilotowania, jest bardziej podatny na zbyt gwałtowne manewry, na zakręty z dużym przechyleniem czy zbyt szybkie wznoszenie - mówił w TVN24 o możliwych przyczynach katastrofy samolotu piper navajo mjr Michał Fiszer. - Jeżeli samolot jest lekki, to wtedy można pozwolić sobie na o wiele więcej błędów - wyjaśnił ekspert.
W sobotę w katastrofie samolotu piper navajo niedaleko Częstochowy zginęło 11 osób. Uratowana została jedna - 40-letni mężczyzna. Maszyna należała do prywatnej szkoły spadochronowej.
Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła śledztwo "w kierunku przestępstwa sprowadzenia katastrofy w ruchu lotniczym".
Mjr Michał Fiszer, były pilot, wyjaśnił w TVN24, że aby prowadzić maszynę piper navajo, wymagane jest doświadczenie, więc najprawdopodobniej pilot tragicznego lotu nie był nowicjuszem. - Do tego rodzaju działalności wymagana jest zawodowa licencja pilota plus uprawnienia do pilotowania samolotów wielosilnikowych. Musi mieć więc nalatane minimum kilkaset godzin - wytłumaczył ekspert. Podkreślił, że choć sam nie znał osobiście pilota, osoby, które miały z nim kontakt zaznaczały, iż spędził w powietrzu wiele czasu.
- Jedni spędzają bardzo wiele godzin w powietrzu, a popełniają błędy do końca życia, a inni dosyć szybko opanowują technikę pilotowania samolotu - zastrzegł Fiszer.
Kamery zarejestrowały bieg wydarzeń?
Lecący piper navajo spadochroniarze mieli ze sobą specjalne kamery, które miały rejestrować ich skoki. Jak wyjaśnił w niedzielę rano prokurator, jeśli jest na nich nagrany jakiś materiał filmowy i udałoby się go odtworzyć, mógłby to być ważny dowód w śledztwie.
Fiszer podkreślił, że nie jest jasne, czy spadochroniarze włączyli kamery zaraz po wejściu na pokład. - Czasami się tak robi, jednak z reguły włącza się przed skokiem. A w tym przypadku do skoku było bardzo daleko, samolot dopiero co oderwał się od ziemi - powiedział.
- Jakąś wskazówką może być tutaj trymer steru kierunku, który jest ewidentnie wychylony w lewą stronę, co mogłoby świadczyć o tym, że skoro klapka jest wychylona w lewo, to pilot korygował sterem kierunku w prawo. Może to oznaczać np. wyłączenie lewego silnika. Wtedy pojawia się asymetria ciągu, która powoduje, że samolot zaczyna skręcać w stronę wyłączonego silnika - mówił o możliwych przyczynach katastrofy Fiszer.
Zastrzegł jednak, że to tylko jedna z możliwości. - Równie dobrze klapka mogła wychylić się pod wpływem uderzenia o ziemię lub w czasie pożaru - podkreślił.
Liczba osób dopuszczalna, ale maksymalne obciążenie utrudnia pilotowanie
Fiszer zaznaczył również, że na tego typu samolot czyha w powietrzu wiele niebezpieczeństw. - Zapomina się o tym, że w gorące dni, kiedy ziemia nierówno się nagrzewa, w powietrzu występuje bardzo silna turbulencja - wyjaśnił.
Ekspert odniósł się też do informacji o tym, że samolot był przeładowany. - Pipery występują w różnych odmianach. W tym przypadku mówi się, że liczba osób była dopuszczalna. Tym niemniej, jeśli samolot był maksymalnie obciążony, to w takiej wysokiej temperaturze, jaka panuje ostatnio, samolot leci na parametrach maksymalnie dopuszczalnych. Jest o wiele trudniejszy do pilotowania, jest bardziej podatny na zbyt gwałtowne manewry, na zakręty z dużym przechyleniem, czy zbyt szybkie wznoszenie. Zwłaszcza po wyłączeniu jednego silnika, jeśli rzeczywiście do czegoś takiego doszło - podkreślił.
- Jeżeli samolot jest lekki, to wtedy można pozwolić sobie na o wiele więcej błędów - wyjaśnił.
Autor: kg//kdj / Źródło: tvn24