- Szybkiej pomocy potrzebuje 135 rodzin na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu. Trwa szacowanie strat w województwach, przez które przeszła fal wezbraniowa na Wiśle - powiedział w piątek minister administracji i cyfryzacji Rafał Trzaskowski.
Na konferencji prasowej w Warszawie szef MAC podsumował działania służb oraz ostatnie wydarzenia związane z falą wezbraniową na Wiśle, wywołaną ubiegłotygodniowymi opadami deszczu. - Wiadomo już teraz, że szybkiej pomocy potrzebuje 119 rodzin na Lubelszczyźnie i 16 z Podkarpacia. W tej chwili trwa szacowanie strat w tych województwach, przez które już przeszła fala. Do poszkodowanych na Podkarpaciu trafiło już 45 tys. zł zasiłków celowych, które wypłacamy tym najbardziej poszkodowanym - mówił Trzaskowski. Dodał, że według pierwszych sygnałów w Małopolsce woda podtopiła 600 domów. - Też tutaj będziemy reagować - zapowiedział szef MAC.
Miliard złotych rezerwy
Minister przypomniał, że rezerwa na usuwanie skutków klęsk żywiołowych w tegorocznym budżecie państwa to ponad miliard złotych. - Jeszcze jest za wcześnie, oczywiście, żeby spocząć na laurach i powiedzieć, że już jest wszystko zrobione. Musimy być czujni, bo fala dalej jest na Wiśle, jednak powoli rzeczywiście ta sytuacja krytyczna mija, a my musimy się przygotować do tego, żeby teraz stawić czoła usuwaniu skutków tych podtopień - podsumował Trzaskowski.
Jak podkreślił szef MAC, tym razem "mądry Polak przed szkodą", bo z powodzi w 2010 r. wyciągnięto wnioski i służby działają prewencyjnie. - Dzięki modelom matematycznym, dzięki dobrej koordynacji, byliśmy tydzień przed tymi wszystkimi zdarzeniami w tych newralgicznych miejscach. Byliśmy w stanie zabezpieczyć te miejsca, które były np. w budowie - zapewnił Trzaskowski. Zaznaczył, że dzięki "grze na zbiornikach retencyjnych" udało się obniżyć falę kulminacyjną o kilkadziesiąt centymetrów.
Minister poinformował jednocześnie, że w czwartek niewiele brakowało do rozmycia wałów w Kępie Polskiej (Mazowieckie).
- W związku z tym dalej strażacy muszą być czujni i tylko dzięki nim udało się doprowadzić do tego, że ten wał nie został rozmyty - powiedział minister.
Dodał, że obecnie uwaga służb skupia się na Włocławku i na dolnym odcinku Wisły.
Powyżej stanu alarmowego
Poziom Wisły w rejonie Wyszogrodu i Kępy Polskiej (Mazowieckie) się obniża, choć rzeka przekracza nadal stan alarmowy.
W rejonie Wyszogrodu i Kępy Polskiej od czwartku wieczorem poziom Wisły obniżył się o 28-35 cm. W piątek rano w Wyszogrodzie wynosił 628 cm, przekraczając stan alarmowy o 78 cm, a w Kępie Polskiej 599 cm, czyli o 99 cm ponad stan alarmu.
Niewielkie wahania poziomu Wisły odnotowywane są w okolicy Płocka, gdzie rzeką spływa fala wezbraniowa w kierunku Włocławka. W piątek rano w najniżej położonej części Płocka - Borowiczki poziom Wisły osiągnął 362 cm, czyli o 84 cm ponad stan alarmu. Od czwartku wieczorem ubyło tam 13 cm wody – podało Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego. W Płocku niewielki przybór Wisły odnotowywany jest na wodowskazie przy ujęciu wody dla PKN Orlen, czyli w dole rzeki. Jej poziom wynosi tam 682 cm - na poziomie stanu ostrzegawczego i 18 cm poniżej stanu alarmowego. W ciągu ostatnich siedmiu godzin przybyło tam 7 cm wody. Według Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w rejonie Płocka „następuje stabilizacja poziomu wody na Wiśle”. W związku z sytuacją na rzece od środy w Płocku obowiązuje alarm powodziowy. Od wtorku wieczorem alarm obowiązuje także w siedmiu okolicznych gminach: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Bodzanów, Słupno, Słubice i Nowy Duninów. Przewiduje się, że fala kulminacyjna na Wiśle przez dwa dni będzie mijała Płock, gdzie rozpoczyna się Zbiornik Włocławski - największy sztuczny akwen w Polsce o długości 58 km.
Autor: MAC//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Andrzej Grygiel