Premier nie jest osobą prywatną, jest premierem przez cały czas swojego urzędowania i wtedy, kiedy jedzie do I prezes Sądu Najwyższego i odwiedza ją w jej gabinecie, to de facto uznaje jej rządy - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Cezary Tomczyk (PO). - Pani była I prezes Sądu Najwyższego przeszła w stan spoczynku, tym samym nie może pełnić funkcji I prezes Sądu Najwyższego - odpowiadał mu Marcin Horała (PiS), dodając, iż "to nie powoduje, że premier nie może z panią byłą prezes spotkać się i porozmawiać".
Jak przekazał w środę rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski, premier Mateusz Morawiecki spotkał się z prezes Małgorzatą Gersdorf. Rzecznik nie chciał mówić o szczegółach trwającego około pół godziny spotkania, które odbyło się w siedzibie Sądu Najwyższego.
"Bardzo dobrze, jak ludzie ze sobą rozmawiają"
Marcin Horała zapytany w "Faktach po Faktach", czy dla premiera Morawieckiego profesor Gersdorf jednak jest I prezes Sądu Najwyższego, odpowiedział, że "nic się tu nie zmieniło, bo nie mogło się zmienić".
- Stan prawny w Polsce od wczoraj się nie zmienił. Pani była I prezes Sądu Najwyższego przeszła w stan spoczynku, tym samym nie może pełnić funkcji I prezes Sądu Najwyższego. Taką funkcję może pełnić tylko aktywny sędzia - powiedział Horała, zastrzegając, iż to "nie powoduje, że premier nie może z panią byłą prezes spotkać się i porozmawiać". - Bardzo dobrze, jak ludzie ze sobą rozmawiają - dodał. Na pytanie, czy za wspomnianym spotkaniem kryje się polityczny pomysł, inicjatywa lub kolejne zmiany w Sądzie Najwyższym, poseł PiS odparł, że "o inicjatywach premiera dobrze jak opowie sam pan premier". - Nie ma co snuć przesadnych domysłów. Tam były dwie osoby, ja nie byłem przy tym, nie słyszałem - zaznaczył. - Premier porozmawiał z profesor prawa, sędzią w stanie spoczynku, to się do tej pory zdarzało - dodał, odpowiadając na sugestie, że to "spotkanie bez precedensu".
"De facto uznaje jej rządy"
W odpowiedzi na jego słowa, Cezary Tomczyk powiedział, że "pan poseł [Horała - red.] chyba sam nie wierzy w swoje słowa".
- Premier nie jest osobą prywatną, jest premierem przez cały czas swojego urzędowania i wtedy, kiedy jedzie do I prezes Sądu Najwyższego i odwiedza ją w jej gabinecie, to de facto uznaje jej rządy. I to jest akurat dobra wiadomość, jeśli chodzi o to, co dzieje się w tej chwili w Polsce - wskazał poseł Platformy Obywatelskiej.
Tomczyk przypomniał, że według konstytucji prezes Gersdorf nadal jest I prezes SN do 2020 roku. - Tak jak Andrzej Duda pełni swoją kadencję i tak jak Andrzejowi Dudzie nie można tej kadencji skrócić, chyba że niektórzy politycy PiS-u będą chcieli, żeby pojawił się taki rząd, który będzie mieć w przyszłości taki pomysł - stwierdził.
"Zastosowanie taktyki zasłony dymnej"
Na uwagę, że do spotkania pomiędzy prof. Gersdorf a premierem Morawieckim doszło w dniu, w którym Komisja Europejska decydowała, czy nie pozwać Polski do unijnego trybunału, Tomczyk odpowiedział, że "to już druga, gorsza część [wiadomości - red.]".
Według nieoficjalnych zapowiedzi Komisja Europejska miała ogłosić w środę, czy skieruje przeciwko naszemu krajowi skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z przepisami dotyczącymi Sądu Najwyższego. Decyzja nie została jednak w tym dniu podjęta.
- Możemy zobaczyć, jak wyglądał dzisiejszy dzień premiera Morawieckiego i gdzie się udał po rozmowie z prezes Gersdorf, czyli na rozmowy dotyczące między innymi artykułu siódmego o polskiej praworządności i przestrzegania przez Polskę unijnych reguł - mówił Tomczyk.
- To wygląda jak zastosowanie taktyki zasłony dymnej po to, żeby stworzyć wrażenie, że trwa tu w Polsce dialog pomiędzy premierem Morawieckim a I prezes Sądu Najwyższego - wskazał, dodając, że zarówno "Komisja Europejska, jak i obywatele nie dadzą się w tej sprawie oszukać". Horała zapytany, czy podziela zdanie, że spotkanie było sygnałem od premiera dla Komisji [Europejskiej - red.], odpowiedział, że "takie sygnały teraz są o tyle niepotrzebne, że to nie sygnały, ale realne przykłady tego dialogu rząd Polski dawał już wielokrotnie". - Kształt reformy Sądu Najwyższego, taki jak jest teraz, jest wynikiem wielokrotnego kompromisu i wielokrotnego ustępowania przez Prawo i Sprawiedliwość ze swoich propozycji - dowodził Horała.
"Morawiecki będzie musiał przeprosić"
Cezary Tomczyk zapowiedział złożenie odwołania od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. Ten uznał, że pozew Platformy Obywatelskiej przeciwko Mateuszowi Morawieckiemu nie podlega rozpoznaniu w trybie wyborczym. Działacze PO zarzucają premierowi kłamstwo, gdyż stwierdził, że w czasach poprzednich rządów "nie było dróg ani mostów".
- Sędzia powołał się na przepisy, które już nie istnieją - stwierdził Tomczyk. Dodał, że przepisy te "zostały zmienione w 2016 roku przez rządu PiS-u". - Sądzę zatem, że ta apelacja będzie formalnością - mówił Tomczyk.
Poseł PO dowodził, że "w czasie rządów Platformy [Obywatelskiej - red.] i PSL-u powstało ponad 900 km autostrad i 1100 km dróg ekspresowych". Tomczyk dodał następnie, że jeżeli "premier Morawiecki mówi, że za rządów PO i PSL-u nie budowało się dróg i mostów, to po prostu kłamie".
- Wtedy, kiedy [Morawiecki - red.] jest twarzą kampanii, występuje na wiecu wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, to nie może kłamać. A jeżeli kłamie, to musi być odwzorowanie w wyroku sądu. I za te słowa Mateusz Morawiecki będzie musiał przeprosić, tego jestem pewien - podkreślił.
Wypowiedź Morawieckiego "skracała pewien proces myślowy"
Marcin Horała ripostował, że "nagle, jak się okazuje, że wyrok nie odpowiada Platformie Obywatelskiej, to sądy przestają być świętością, mogą się mylić, mogą podejmować błędne decyzje".
- Jeśli chodzi o samą wypowiedź [Morawieckiego - red.], to była oczywista. Ona skracała pewien proces myślowy w jedno zdanie, a każdy skrót jest pewnym uproszczeniem - mówił.
Horała dodał, że "za rządów Platformy na drogi lokalne dawano tyle pieniędzy, że ich naturalne zużycie i naturalna dekapitalizacja były szybsze niż nowe inwestycje". - Więc nawet nie można powiedzieć, że ich nie było, bo one zanikały, skurczyły się, były w coraz gorszym stanie - dodał.
Odnosząc się do dróg krajowych i autostrad, poseł PiS powiedział, iż "osiągnięcie było takie, że Platforma zbudowała jedną trzecią tego, co na początku swoich rządów zapowiadali, że zbudują".
Poseł Platformy odpowiedział na to, że "jest bardzo dumny z tego, co przez osiem lat udało się zrobić".
- Niech ta liczba będzie dobrym porównaniem: przez pierwsze 500 dni rządu [Donalda - red.] Tuska udało się zakontraktować ponad 1000 kilometrów dróg ekspresowych i autostrad, a przez pierwsze 500 dni rządu PiS-u Beaty Szydło 27 kilometrów. To pokazuje skalę inwestycji za czasów Platformy i PSL-u - powiedział Tomczyk.
Autor: akw/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24