"Grając na uczuciach ludzi i opierając się tylko na jednostronnych informacjach, doprowadził do tego, że społeczeństwo grozi sędziemu i całemu wymiarowi sprawiedliwości, pisząc o nas m.in. bandyci w togach" - napisała w otwartym liście sędzia, która zdecydowała o odebraniu trójki dzieci rodzinie Bałutów z Niska. Zareagowała w ten sposób na publikacje europosła PiS Janusza Wojciechowskiego, który zajął się sprawą rodziny i od kilku tygodni atakuje sąd.
Sąd Rejonowy w Nisku w grudniu ubiegłego roku odebrał trójkę dzieci rodzinie Bałutów. 11-letnią Kingę i 6-letnią Klaudię umieszczono w placówce opiekuńczo-wychowawczej, niepełna roczną obecnie Sabinę w rodzinie zastępczej.
Jak wytłumaczyła sędzia Ewa Kopczyńska z Sądu Rejonowego w Nisku w liście skierowanym 20 lipca do prezesa Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, powodem takiej decyzji był fakt, że "w chwili orzekania Sabina nie miała jeszcze sześciu miesięcy, a na terenie powiatu niżańskiego nie ma takiej placówki, by dziewczynki mogły być razem".
Sędzia Kopczyńska, która prowadziła sprawę, wyjaśniła, że "podstawą tego orzeczenia były między innymi karygodne zaniedbania rodziców wobec małoletnich dzieci, brak współpracy z kuratorem sprawującym nadzór, asystentem rodziny, pracownikiem socjalnym, nie wykonanie zarządzeń sądu, mimo zakreślonego terminu oraz niepokojące sygnały dochodzące ze środowiska. Dodała w liście, że rodzice dzieci nie zaskarżyli skutecznie orzeczenia i ostatecznie cofnęli zażalenie.
"Rozdzielenie rodzeństwa uważam za zbrodnię na rodzinie"
Kilka tygodni temu sprawą zajął się europoseł PiS Janusz Wojciechowski, do którego - w ramach Dudapomocy - zwróciła się matka dzieci Katarzyna Bałut.
Między innymi na swoim blogu europoseł zaczął bronić rodziny i atakować sąd za decyzję o odebraniu i rozdzieleniu dzieci.
"Pani sędzi rodzinnej nie spodobało się, że w mieszkaniu śmierdział pies i królik, których matka nie usunęła na żądanie sądu. I jeszcze matka nie zapłaciła 10 złotych składki klasowej. I jeszcze starsza dziewczynka była smutna w szkole, więc ja trzeba w domu dziecka rozweselić. No i ojciec dziecka ma złą opinię, co prawda anonimowo, ale złą. I były jeszcze muszki owocówki, zdaniem sądu bardzo groźne dla dzieci" - napisał 27 czerwca na swoim blogu europoseł. - Naprawdę, nie wymyśliłem tego, przytaczam argumenty, których użyła pani sędzia w uzasadnieniu postanowienia o zabraniu dzieci - dodał.
Tłumaczył, że mieszkanie, które sam pojechał zobaczyć, "jest biedne, ale schludne, miliony w Polsce podobnych". "Rodzeństwa mojej mamy bolszewicy na Syberii nie rozdzielili, a sąd w Nisku rodzeństwo rozdzielił. Pani sędzio – powiem wprost – rozdzielanie rodzeństwa uważam za zbrodnię na rodzinie. Tego się nie robi ludziom, tego się nie robi dzieciom…" - napisał Wojciechowski.
"Zarzuty haniebne, kompromitujące sąd"
W zamieszczonym 26 lipca liście skierowanym do Sądu Rejonowego w Nisku napisał, że "za jeden z powodów odebrania dzieci Wysoki Sąd uznał trzymanie w mieszkaniu zwierząt, a chodziło o małego psa i jeszcze mniejszego królika. Zwierzęta przeszkadzały? Przecież kontakt ze zwierzętami jest dla dziecka pożyteczny i niesłychanie ważny. Czy sąd się zastanowił, jak cierpią te dzieci, również z powodu oderwania od ich ulubionych zwierząt?". Europoseł wskazuje również, że "sąd wśród podstaw zabrania dzieci wymienił niezapłacenie przez rodziców 116 złotych za podręczniki i 10 złotych składki rodzicielskiej w szkole". "Pojawił się zarzut, ze rodzice nie wykupili dzieciom bezpłatnych obiadów w szkole. Przecież to są zarzuty haniebne, kompromitujące sąd" - stwierdził.
Podkreślił, że niedopuszczalne jest odbieranie dzieci na podstawie opinii wyrażanych anonimowo. "Małżonkowie Bałut nigdy nie byli karani, nigdy nie dopuścili się żadnej przemocy, a skądinąd oboje są dość wątłej postury fizycznej. Trudno się ich bać" - ocenił.
W późniejszym wpisie Wojciechowskiego na blogu zatytułowanym "Łowcy dzieci? Nie, to nieprawdopodobne, niemożliwe..." pada stwierdzenie "zrozpaczeni rodzice w Nisku, którym odebrano dzieci mówią mi o handlu dziećmi coraz głośniej, a ja mówię - łowcy dzieci? Nie, to nieprawdopodobne, niemożliwe".
Sędzia: Wojciechowski sugeruje, że handlujemy dziećmi
Na ataki ze strony Wojciechowskiego zareagowała sędzia Kopczyńska. Jak napisała w otwartym liście, "europoseł podając nieprawdziwe, niczym niepoparte informacje wywołał wielką debatę społeczną". "Zaowocowała falą nienawiści nie tylko do mojej osoby, mojej rodziny, ale też pracowników sądu i innych służb współpracujących z sądem. Sugeruje w swoich wypowiedziach, m.in. na swoim blogu internetowym, że handlujemy dziećmi, czerpiemy z tego procederu korzyści majątkowe" - podkreśliła sędzia.
Sędzia w liście dodała, że "grając na uczuciach ludzi i opierając się tylko na jednostronnych informacjach Katarzyny Bałut doprowadził do tego, że społeczeństwo grozi sędziemu (zabić ją, spalić, powiesić i wiele innych) kuratorowi, pracownikom sądu i całemu wymiarowi sprawiedliwości pisząc o nas m.in. bandyci w togach". Dodała, że przekreślił jej karierę zawodową i zrobił z niej "przestępcę i bandytę w todze".
Wytłumaczyła, że uzasadniając postanowienie o odebraniu rodzicom dzieci sąd podał tylko najmniej drastyczne okoliczności zawarte w materiale dowodowym, które nie naruszają dóbr osobistych uczestników i nie godzą w dobro małoletnich dzieci.
"Pan Europoseł i opinia publiczna chce wymusić na mnie zmianę decyzji, zastraszając mnie i stosując różne naciski na moją osobę i podając publicznie, że zgłosił sprawę do Prokuratury Generalnej, Ministra Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich - napisała sędzia Kopczyńska.
Wezwanie do solidarności
Kolegium Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu w uchwale z 22 lipca wyraziło dezaprobatę i sprzeciw w odniesieniu do lawiny nieuzasadnionych ataków medialnych na Sąd Rejonowy w Nisku i sędzie Kopczyńską. Wezwało środowiska sędziowskie do zachowania solidarności w obliczu politycznej i medialnej kampanii, która zagraża niezawisłości sędziowskiej i konstytucyjnym podstawą funkcjonowania władzy sądowniczej".
Autor: js/ja / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikiepedia CC-BY-SA 3.0 | Jarosław Kruk