Część dziennikarzy reklamowała mafię, współpracowali z nią też politycy - mówi w wywiadzie dla "Rz" Antoni Macierewicz i zapowiada, że drugą część raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych możemy poznać jeszcze przed wcześniejszymi wyborami
Druga część raportu ma opisywać, jak rodziła się mafia i jacy politycy w jej powstaniu uczestniczyli. Jej głównym źródłem miał być majątek Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego oraz prywatyzacje. - W raporcie mają się też znaleźć nazwiska osób wymienianych przy sprawie Janusza Kaczmarka - mówi w rozmowie z "Rz" Antoni Macierewicz.
Czy jest układ gdański? - pyta gazeta. - Jest układ, struktura mafijna, która obejmuje i niszczy całą Polskę. Można oczywiście wyodrębnić układy warszawski, wrocławski, gdański. Mafia narodziła się ze struktur PZPR i komunistycznych służb specjalnych. Kluczową rolę odegrało powołanie FOZZ oraz wsparcie przez służby powstawania gangów, w tym złodziei samochodów - odpowiada Macierewicz.
Dodaje, że z mafią współpracowali też politycy i dziennikarze, a nazwiska zostaną przedstawione w II części raportu razem z dowodami.
WSI zlikwidowano 30 września 2006 r. Zastąpiły je Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Powołanym w 1991 r. WSI zarzucano liczne nieprawidłowości - brak weryfikacji z lat PRL, szpiegostwo na rzecz Rosji, udział w aferze FOZZ, nielegalny handel bronią, tzw. dziką lustrację.
Raport z weryfikacji służb ujawnił 16 lutego prezydent Lech Kaczyński. Dokument przygotował i sygnował szef komisji weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz.
Już kilka dni po ujawnieniu listy nazwisk potencjalnych współpracowników WSI głośna stała się sprawa zmian, jakich dokonano w raporcie przed jego publikacją. Po konsultacji z prezydentem Kaczyńskim zniknęły z niego dwa nazwiska - dziennikarza związanego z PiS i szefa dużej fundacji.
Prezydent przyznał, że takich zmian dokonano. Antoni Macierewicz zapewniał jednak, że Kaczyński - jako głowa państwa - miał do takich zmian prawo. Według niego, było to zgodne z ustawą o WSI, która zakłada konsultacje raportu z prezydentem przed publikacją.
Opozycja zażądała komisji śledczej, która miała zbadać jak powstawał raport z likwidacji służb. Prezydentowi groziła zaś Trybunałem Stanu. Opozycja nie dysponowała jednak dostateczna większością w Sejmie, by spełnić swoje groźby.
W dokumencie wymieniono, jako konsultantów WSI, byłego szefa Kolegium IPN Andrzeja Grajewskiego i eksperta do spraw międzynarodowych Jerzego Marka Nowakowskiego. Wśród agentów WSI wymieniono dziennikarzy Krzysztofa Mroziewicza, Andrzeja Nierychłę, Milana Subotica, Jarosława Szczepańskiego, Grzegorza Woźniaka i Edwarda Mikołajczyka. Znalazło się tam też nazwisko wiceprezesa Polsatu Piotra Nurowskiego i lewicowego polityka Ireneusza Sekuły, który miał zostać przeszkolony przez WSI w latach 70.
Antoni Macierewicz, który opracowywał raport twierdził, że zebrane zostały twarde dowody i tylko w takich przypadkach nazwiska zostały opublikowane. Dodawał. że ustalenia raportu są oparte na dokumentach WSI i pracach komisji weryfikacyjnej.
Komentatorzy w większości ocenili jednak, że raport nie zawiera rewelacji czy przełomowych informacji i że nie jest przekonujący.
Kilka osób wymienionych w raporcie jako współpracownicy WSI zapowiedziało procesy cywilne. Część procesów już ruszyła, m.in. wytoczone przez Jerzego Marka Nowakowskiego i Jarosława Szczepańskiego. 11 września mają się odbyć trzy procesy - wytoczone MON przez obu publicystów oraz członka Rady Nadzorczej Polsatu Piotra Nurowskiego.
Resort obrony w tych sprawach twierdzi, że nie jest właściwym pozwanym organem, bo komisja weryfikacyjna WSI nie podlegała MON, który nie miał nawet wglądu w raport przed jego publikacją. Według MON, pozwani powinni być komisja weryfikacyjna WSI lub prawni następcy WSI, czyli Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
W lipcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego przekroczenia uprawnień lub też niedopełnienia obowiązków przez Macierewicza w związku z raportem. Chcieli tego autorzy 13 zawiadomień o przestępstwie, jakie wpłynęły od osób wymienionych w raporcie m.in. jako agenci WSI. Pokrzywdzeni odwołują się teraz od tej decyzji prokuratury.
Źródło: "Rzeczpospolita"