Premier Mateusz Morawiecki odwołał wiceminister Elżbietę Bojanowską odpowiedzialną za prace nad kontrowersyjnym projektem nowelizacji ustawy o przemocy domowej. Opozycja wzywa do wzięcia odpowiedzialności minister Elżbietę Rafalską i wicepremier Beatę Szydło. Marcin Kierwiński z PO uważa, że była już wiceminister Bojanowska "jest tylko kozłem ofiarnym". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Była już wiceminister przekonywała wcześniej, że ponosi "pełną odpowiedzialność za pracę nad tym projektem ustawy". Opozycja zaznacza jednak, że jej dymisja tematu nie kończy.
Kierwiński: Rafalska i Szydło powinny ponieść konsekwencje
- W tym rządzie za sprawy społeczne odpowiada pani minister Rafalska i pani premier Szydło. I to one dopuściły do tej sytuacji, to one dopuściły do tej skandalicznej ustawy i to one powinny ponieść konsekwencje - twierdzi Marcin Kierwiński, poseł PO.
- Opozycja, jak będzie miała swój rząd, to będzie sobie powoływała, kogo będzie chciała i dymisjonowała kogo będzie chciała - odpowiada na to wezwanie rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek.
Joanna Kluzik-Rostkowska, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonuje, że obieg dokumentów w resorcie jest jasny. - Nie ma takiej możliwości, żeby dokument, projekt ustawy wyszedł do konsultacji zewnętrznych bez decyzji kierownictwa resortu - podkreśla.
Kontrowersyjna ustawa
Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wzbudziła kontrowersje. Szeroko komentowane były przede wszystkim zapisy o zmianie definicji przemocy czy o zmianie warunków założenia Niebieskiej Karty. Według propozycji, która wyszła z resortu, ustawa nie kwalifikowałaby jako przemocy wobec bliskich jednorazowego takiego przypadku, dodałaby również konieczność uzyskania zgody ofiary do założenia Niebieskiej Karty dokumentującej historię przemocy w rodzinie.
W pracach nad ustawą mógłby pomóc Zespół Monitorujący do spraw Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie. Powołany przez Elżbietę Rafalską przy ministerstwie pełni rolę doradczą. W skład zespołu wchodzą przedstawiciele Kancelarii Premiera, niektórych ministerstw czy Komendy Głównej Policji. Oprócz tego w zespole zasiadają też przedstawiciele 10 organizacji pozarządowych.
Organizacje i tryb działania zespołu reguluje rozporządzenie. Jego członkowie nie są przypadkowi. Minister przy ich powoływaniu bierze pod uwagę między innymi zakres realizowanych przez kandydatów zadań, ich doświadczenie czy osiągnięcia. Jest jeden warunek: wszystko na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie.
Jak przyznaje Justyna Podlewska z Fundacji "Dajemy Dzieciom Siłę", wymienionej wśród członków ministerialnego zespołu, resort nie zwracał się do fundacji z prośbą o konsultacje.
- Ministerstwo pracy nie odpowiedziało nam dziś na pytania dotyczące zaangażowania zespołu w pracę nad ustawą - twierdzi Daniel Mróz z Fundacji na rzecz Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie "Feniks" w Rzeszowie. Ta organizacja również jest wymieniona wśród członków Zespołu Monitorującego do spraw Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie.
"Standardy pracy PiS-u"
Monika Rosa z Nowoczesnej przekonuje, że to "standardy pracy PiS-u". - Tworzenie bubli prawnych, brak konsultacji, zgłaszanie poprawek niewiadomego pochodzenia, praca 24 godziny na dobę - wymienia posłanka.
Ministerstwo nie poinformowało jeszcze, kto zajmie miejsce wiceminister Bojanowskiej.
Autor: momo//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24