Czy peerelowscy dygnitarze mogli stać za porwaniami, pobiciami i zabójstwami popełnianymi przez milicjantów i esbeków? Sprawdzają to śledczy warszawskiego oddziału IPN. Na razie postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom, ale wkrótce może się to zmienić - pisze "Dziennik".
Śledczy badają okres od 28 listopada 1956 roku do 31 grudnia 1989 roku. Wówczas w warszawskich strukturach MSW miał działać nieformalny związek, którym kierować miały osoby zajmujące najwyższe stanowiska w państwie.
Na razie jest jeszcze za wcześnie, by mówić o tym, kto konkretnie może usłyszeć zarzuty. Jak sugeruje "Dziennik", mogą dotyczyć one byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka i byłego pierwszego sekretarza KC PZPR Stanisława Kani.
Zbadają też sprawy mniejszego kalibru
Śledztwo ma także wyjaśnić m.in okoliczności śmierci księży Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca i Stefana Niedzielaka czy próbę otrucia Anny Walentynowicz. Badane są także okoliczności śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.
- Wyjaśniamy także sprawy mniejszego kalibru: pobicia, napady, włamania czy chociażby kradzieże dokonywane podczas przeszukań. Ministerstwo i prokuratura przymykały oczy, a nawet dawały przyzwolenie - tłumaczy "Dziennikowi" jeden z prokuratorów warszawskiego oddziału IPN.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24