We wtorek 15 maja mija wyznaczony przez kierownictwo PiS termin zwrotu nagród finansowych otrzymanych przez ministrów Prawa i Sprawiedliwości. Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, stwierdził w poniedziałek w Radiu ZET, że wziął pożyczkę i sprzedał samochód, by zwrócić rządową premię. - Mam już z czego przelać - zapewnił.
Minister powiedział, że przyznaną mu nagrodę 30 tysięcy złotych zamierza oddać w poniedziałek. - Musiałem wziąć pożyczkę - podkreślił Dworczyk.
"Te pieniądze są własnością ministrów"
Na pytanie, jaki kredyt zaciągnął oraz czy jest wysoko oprocentowany, Dworczyk odpowiedział, że "to są jego prywatne sprawy".
Poseł PiS i były wiceminister obrony zapewnił, że "ma już z czego przelać", a dla zdobycia pieniędzy dodatkowo sprzedał samochód, 18-letniego volkswagena. - To jest tak jak w życiu. Człowiek jakieś tam działania podejmuje i potem ponosi ich konsekwencje. Albo dobre, albo złe - podkreślił Dworczyk w Radiu ZET.
Szef KPRM tłumaczył, że decyzja o zwrocie nagród "jest indywidualna i dobrowolna" każdego z polityków PiS.
- Taka była decyzja kierownictwa [Prawa i Sprawiedliwości - przyp. red.], ale proszę zwrócić uwagę, że decyzja kierownictwa dotyczy kierunku, natomiast indywidualnym wyborem jest to, czy się zastosujemy do tego wskazanego kierunku, czy nie. Te pieniądze, które wpłynęły na konta poszczególnych ministrów czy wiceministrów, są ich własnością i mogą nimi gospodarować tylko oni - komentował Dworczyk.
Wysokie nagrody finansowe
W grudniu ubiegłego roku w odpowiedzi na interpelację posła PO Krzysztofa Brejzy w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów wiceszef kancelarii premiera Paweł Szrot przedstawił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku.
Według zestawienia nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów - od 65 tysięcy złotych do ponad 80 tysięcy złotych rocznie. 12 ministrów w KPRM nagrodzono kwotami od blisko 37 tysięcy do prawie 60 tysięcy złotych rocznie.
Premię w wysokości 65 100 złotych przyznała sobie ówczesna premier Beata Szydło. Informacja o przyznanych nagrodach wywołała oburzenie opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot.
"Pomysł błędny" kontra "należały im się"
Przyznawanie członkom rządu premii skomentował w ubiegły czwartek Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i poseł Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreślił w rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Witem, pomysł, by "ratować sytuację, gdy ministrowie zarabiają mniej niż ich dyrektorzy, za pomocą premii, okazał się błędny".
W marcu decyzji o przyznaniu nagród w Sejmie broniła była premier Beata Szydło. Powiedziała wówczas, że "ministrowie, wiceministrowie w rządzie PiS, otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę". - I te pieniądze się im po prostu należały - podkreśliła.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński 5 kwietnia zapowiedział, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się na przekazanie swoich nagród na cele społeczne do Caritas, w terminie do 15 maja.
Autor: PTD//now / Źródło: Radio Zet, PAP