Ataki i oskarżenia - nie zabrakło ich w pierwszym wywiadzie Mirosława Drzewieckiego, udzielonym od czasu przesłuchania przed komisją hazardową. Były minister sportu nie odniósł się natomiast do licznych wątpliwości i rozbieżności, które pojawiły się po jego zeznaniach - chodzi m.in. o jego spotkania z biznesmenem od hazardu Ryszardem Sobiesiakiem.
Były minister sportu - w wywiadzie udzielonym na Florydzie - dał jasno do zrozumienia, że nie zamierza się już tłumaczyć przed sejmowymi śledczymi z kim się przyjaźni i kumpluje. A to właśnie jego znajomości najbardziej interesują komisję hazardową, bo też wokół nich jest najwięcej niejasności. I dlatego część śledczych od hazardu chce ponowienie wezwać byłego ministra sportu na przesłuchanie.
Pod koniec stycznia Drzewiecki przekonywał śledczych od hazardu, że nie spotykał się z Sobiesiakiem po wybuchu afery hazardowej, czyli po 1 października ubiegłego roku. Jak stwierdził, ostatni raz widział się z biznesmenem 22 września 2009 r. w warszawskim hotelu Radisson.
Biznesmen, zaznając na posiedzeniu zamkniętym posiedzeniu, zaprzeczył słowom byłego ministra sportu. Przyznał, że widział Drzewieckiego na przełomie października i listopada ub. roku na Florydzie, gdzie obaj mają domy i nie było to spotkanie przypadkowe.
Najpierw odcinał się od biznesmena, a potem...
Kolejna rozbieżność dotyczy spotkania z 2008 r., do którego doszło przy okazji otwarcia "Orlika" w Małopolsce. Drzewiecki zeznał przed komisją hazardową, że nie zapraszał Sobiesiaka, tylko ten jako były piłkarz interesował się "Orlikami", i że w krakowskim hotelu to biznesmen dosiadł się do jego stolika.
Słowom byłego ministra sportu zaprzeczył jego niedawny asystent Marcin Rosół. Zeznał przed komisją hazardową, że Sobiesiak w ogóle nie interesował się "Orlikami", a dwa-trzy dni przed spotkaniem inny współpracownik Drzewieckiego powiedział mu, że "pewien znajomy ministra chce się spotkać" i pyta, w którym hotelu się zatrzymają, a kiedy zeszli na kolację, biznesmen już na nich czekał.
Wtedy Sobiesiak miał się skarżyć, że ma kłopoty z wybudowaniem wyciągu w Zieleńcu. Biznesmen potrzebował zgody na wycinkę drzew pod budowę, a Ministerstwo Środowiska zwlekało - jego zdaniem - z wydaniem decyzji o wylesieniu terenu.
O pomoc poprosił więc Drzewieckiego. Minister temu zaprzeczył. Jednak co innego wynika z podsłuchów CBA - Drzewiecki miał dopilnować, by biznesmen na czas otrzymał ministerialne decyzje.
Były minister twierdził też przed komisją hazardową, że nie zna się z Sobiesiakiem tak długo, jak wskazuje biznesmen i znajomość wcale nie była zażyła (zupełnie co innego mówił Sobiesiak przed komisją). Ale już w wywiadzie udzielonym na Florydzie bronił biznesmena, sugerując że CBA wrobiło go w aferę hazardową, bo gdyby handlował wędlinami, nie miałby takich kłopotów.
Minister wiedział, czy nie wiedział?
Kolejne różnice, jakie pojawiły się w tym, co powiedzieli Drzewiecki i Rosół dotyczą rozmowy o CV córki Sobiesiaka - Magdaleny, która starała się o pracę w Totalizatorze Sportowym.
Były asystent byłego ministra stwierdził, że kiedy 17 sierpnia 2009 r. rozmawiał z Drzewieckim o pracy dla Sobiesiakówny w TS, nie wiedział, że złożyła już aplikację w konkursie na członka zarządu TS. Drzewiecki zeznał jednak co innego: że to Rosół powiedział mu o aplikacji, a on zareagował: to głupi pomysł (Rosół zeznał, że Sobiesiak kilkakrotnie dzwonił do niego ws. pracy dla córki i dlatego powiedział mu o konkursie w TS).
Potem Rosół przedstawił sprzeczne wersje dotyczące tego, kiedy Drzewiecki kazał mu wycofać CV córki Sobiesiak: najpierw wymienił datę 23 sierpnia, czyli już cztery dni po spotkaniu u premiera (wtedy według byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego nastąpiło przekazanie informacji z akcji CBA Drzewieckiemu, a ten miał powiedzieć o tym Rosołowi), a potem 17 sierpnia.
24 sierpnia 2009 r. Rosół spotkał się z Sobiesiakówną w "Pędzącym Króliku" i poradził, by wycofała CV. Według Kamińskiego miał jej też powiedzieć, że CBA interesuje się jej ojcem.
Tego samego wieczoru Sobiesiak miał umówione spotkanie z Drzewieckim. Ale się ono nie odbyło. Biznesmen twierdził przed komisją hazardową, że nie ma pojęcia, dlaczego tak się stało. Pewnie jak zwykle nie odbierał telefonów – zeznał Sobiesiak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24