Nawet, jeśli kryzys powinien zjednoczyć polityków PO i PiS, to wielkiej koalicji spodziewać się nie należy. Polsce potrzebny jest "szeroki plan polityczny", ale dopóki jego drogę "torują" tacy politycy jak Janusz Palikot i Stefan Niesiołowski, nie ma na niego szans. Tak twierdzi prezydent Lech Kaczyński. I radzi premierowi: rząd potrzebuje wzmocnienia.
I to wzmocnienia radykalnego. Kosmetyczne zmiany w składzie rady ministrów - według prezydenta - nic nie dadzą, bo rząd wymaga "zasadniczej rekonstrukcji". - Na razie nie widać jednak takiej woli ze strony premiera - zauważa w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Lech Kaczyński.
Pakt tak, ale bez niektórych
Ale słabi ministrowie to - zdaniem prezydenta - nie jedyny poważny problem Polski. - W tej chwili mogłoby dojść do szerokiego paktu politycznego, bo uzasadnia to obecna sytuacja. Niestety, istnieją pewne obiektywne przeszkody. Otóż panowie Palikot i Niesiołowski w specyficzny sposób "torują drogę" do takiego paktu. Póki tak się dzieje, trudno mówić poważnie o szerokim porozumieniu. Ale to właśnie być może teraz jest czas na szersze rozwiązanie polityczne, obejmujące także zmiany w konstytucji - mówi Lech Kaczyński "Rzeczpospolitej".
"Obniżyć temperaturę"
A nowa sytuacja gospodarcza wymaga dziś "nowego patrzenia na wiele spraw przez podmioty na scenie politycznej i nowych metod ratowania gospodarki". - Niezwykle istotne jest obniżenie temperatury sporu politycznego. I to nie jest nawet sprawa zmiany jakości mojej współpracy z rządem, lecz być może nawet w ogóle nowej formuły rządzenia - ocenia Lech Kaczyński.
Jak to formuła - nie wiadomo. Pewne natomiast, że nie ma szans na powroty do starych koncepcji, na przykład do idei PO-PiS-u. Bo nawet jeśli wobec kryzysu powinno dojść do wielkiej koalicji PO-PiS, "to stan napięcia wydaje się wciąż zbyt wysoki, by było to możliwe".
Źródło: rp.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP