Potwierdziły się wcześniejsze informacje tvn24.pl, że Prokuratura Apelacyjna w Krakowie nie wystąpi do sądu o aresztowanie tymczasowe drugiego mężczyzny, którego przesłuchiwała w środę w śledztwie dotyczącym przygotowywania zamachu bombowego. Przesłuchiwano go przez kilka godzin, usłyszał zarzut nielegalnego posiadania broni. Mężczyzna przyznał się do zarzutów.
Według informacji portalu tvn24.pl, wyjaśnienia złożone przez podejrzanego pokrywają się z dowodami zebranymi w tej sprawie przez śledczych.
Podejrzany przyznał się do zarzutów. - Podejrzany złożył obszerne, kilkugodzinne wyjaśnienia. Prokuratura zastosowała wobec niego jako środki zapobiegawcze: dozór policji, poręczenie majątkowe 10 tys. zł i zakaz opuszczania kraju - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.
W areszcie tylko Brunon K.
Głównym podejrzanym w śledztwie jest 45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. Został on zatrzymany 9 listopada. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP (m.in. na prezydenta, premiera i rząd). Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Drugi podejrzany mężczyzna usłyszał już zarzut nielegalnego posiadania broni. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny. W śledztwie przesłuchano też cztery inne osoby, które uczestniczyły w organizowanych przez Brunona K. szkoleniach na temat materiałów wybuchowych. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl przynajmniej część z nich może być funkcjonariuszami ABW, którzy pod przykryciem współpracowali z Brunonem K.
W celi z monitoringiem
Brunon K. przebywa w areszcie przy ul. Montelupich w Krakowie. Jak poinformował rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie Tomasz Wacławek, K. został umieszczony w odpowiednio przystosowanej celi i jest objęty rejestrowanym monitoringiem wizyjnym, bez rejestracji dźwięku. Podlega także kontroli za każdym razem, gdy opuszcza i wraca do celi. Ma zapewnioną opiekę psychologiczną i wychowawczą. - Został zakwalifikowany do kategorii osadzonych stwarzających poważne zagrożenie społeczne albo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa aresztu śledczego - powiedział kpt. Wacławek. Jak dodał, "nie występują żadne przesłanki, które by skłaniały do przypuszczeń, że osadzony mógłby się targnąć na własne życie; niemniej jednak gdyby takie przesłanki wystąpiły, służba więzienna zareaguje dynamicznie i wdroży odpowiednie procedury".
Planował zamach
Mężczyzna zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu. Przedstawiciele prokuratury i ABW poinformowali o tym we wtorek na konferencji prasowej. W akcji prowadzonej od końca 2011 r. ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu. Nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Według wiarygodnego źródła zbliżonego do śledztwa, Brunon K. kontaktował się od tamtego czasu m.in. z podstawionymi funkcjonariuszami ABW.
Działał pod wpływem innych osób
Według prokuratury, podejrzany nie należał do żadnego ugrupowania ani partii politycznej, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Powodowały nim motywy nacjonalistyczne, ksenofobiczne i antysemickie. Uważał, że "sytuacja w kraju zmierza w złą stronę z uwagi na fakt, że w zasadzie wszystkie stanowiska rządowe, władcze i władzę sprawują osoby, które określał mianem 'obce'". Śledczy dotychczas nie ustalili, by miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi. Jak podała prokuratura, mężczyzna działał pod wpływem sugestii innych osób, sam też werbował kolejne. W śledztwie przyznał się do niektórych zarzutów - prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował oraz przeprowadzenia próbnych detonacji. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne oraz książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.
Wpadł po analizie kontaktów Breivika
Premier Donald Tusk ujawnił we wtorek, że na ślad zatrzymanego 9 listopada mężczyzny naprowadziła prowadzona przez ABW szczegółowa analiza kontaktów Andersa Breivika, który w ub. roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych. Brunon K. został zawieszony w pełnieniu obowiązków dydaktycznych na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie. Wcześniej władze uczelni nie miały wobec niego żadnych zastrzeżeń. Media cytowały niektóre wpisy Brunona K. na portalach społecznościowych i forach dyskusyjnych, w których wyrażał krytyczne opinie na temat sytuacji w kraju i chwalił się swoją wiedzą na temat konstruowania ładunków wybuchowych. W czwartek z informacjami ze śledztwa w sprawie planowanego zamachu na konstytucyjne ograny państwa zajmie się sejmowa komisja ds. służb specjalnych - zapowiedział jej szef Konstanty Miodowicz (PO).
Autor: MON,nsz/tr/k,gak / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: ABW