W Polsce jest około 160 "drapieżników", czyli skrajnie niebezpiecznych ludzi, którzy powinni być izolowani - stwierdził w "Rozmowie Piaseckiego" profesor Andrzej Rzepliński, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Do kategorii "drapieżników" gość TVN24 zaliczył Stefana W., zabójcę prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
W niedzielę 13 stycznia 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę gdańskiego finału WOŚP podczas "Światełka do Nieba" i ranił nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Prezydent zmarł w szpitalu dzień później.
Stefan W. na początku grudnia ubiegłego roku wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał karę pięciu i pół roku więzienia za cztery napady na banki.
"Świetnie to planował za każdym razem"
Profesor Andrzej Rzepliński, kierownik Katedry Kryminologii i Polityki Kryminalnej Uniwersytetu Warszawskiego, powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że Stefan W. jest przykładem "drapieżnika". Stwierdził, że morderca Adamowicza "powinien przebywać dzisiaj w Gostyninie" w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym, gdzie po odbyciu kary więzienia trafiają najgroźniejsi byli skazani.
- W Polsce jest około 160 "drapieżników", czyli skrajnie niebezpiecznych ludzi, którzy powinni być izolowani właśnie w takim ośrodku - wyjaśniał były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Jak tłumaczył gość TVN24, "'drapieżnik' to człowiek, który ustawicznie, z reguły z nienawiści do ludzi, czy miłości do idei, chce albo likwidować tych, których nienawidzi, albo chce radykalnie naprawić świat, usuwając tych, którzy stoją na przeszkodzie".
- To może być bandyta kryminalny, bardzo sprawny. Zdaje się, że ten zabójca był taki. Co prawda napaść na kasę SKOK to nie jest wielkie "halo", (...) ale świetnie to planował za każdym razem, w odpowiedni sposób się zachowywał - wskazywał Rzepliński.
Dodał, że "na podstawie kodeksu karnego wykonawczego, komisja penitencjarna ma prawo zaproponować skazanemu odbywanie kary w systemie terapeutycznym".
Rzepliński: klasyczny przykład "drapieżnika"
- Według tego, co czytamy w pracach - będących podsumowaniem badań empirycznych (...) - [Stefan W. - przyp. red.] jest klasycznym przykładem "drapieżnika" i do końca życia nim będzie. Będziemy musieli z nim postępować jak w państwie cywilizowanym, w sposób humanitarny - zaznaczył były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Jak wskazywał, jeśli chodzi o nadzór nad takimi osobami po wyjściu z więzienia, "dyrektor więzienia kieruje wniosek do sądu okręgowego, do wydziału opiekuńczego i rodzinnego". - Sąd rozważa i ma do wyboru dwa środki - umieszczenie w ośrodku, w tym przypadku w Gostyninie, albo może wybrać środek łagodniejszy, bo uznaje na podstawie faktów, które sąd stwierdził w postępowaniu, że wystarczy poddanie go nadzorowi prewencyjnemu - wyjaśniał Rzepliński.
- Wtedy policja ma legalne możliwości kontrolowania go, on musi się stawiać na policję, może mieć założoną obrączkę [elektroniczną opaskę do kontrolowania na odległość miejsca jego pobytu - przyp. red.] - kontynuował gość "Rozmowy Piaseckiego".
Jego zdaniem w przypadku morderstwa Adamowicza "były środki, tylko nie zostały wykorzystane". - Z jakich względów, nie wiem, to ustali śledztwo - dodał.
"Zrobił to, żeby zaistnieć"
Rzepliński ocenił, że zabójstwo Adamowicza to nie był mord polityczny. - To był mord człowieka, który chciał wejść do historii. On wiedział doskonale, kim jest Adamowicz, jakiej klasy to jest człowiek - wyjaśniał.
Dodał, że Stefan W. "był przekonany, że to, co robi, ma znaczenie polityczne, ale nie w interesie jakiejś partii, jakichś osób".
- Zrobił to, żeby zaistnieć. Doskonale wiedział, że zabijając prezydenta Adamowicza, wchodzi do historii - powtórzył. - Na to nic nie poradzimy - podkreślił były prezes Trybunału Konstytucyjnego w TVN24.
Matka ostrzegała przed synem
Matka Stefana W. jeszcze 30 listopada - przed wyjściem syna z więzienia - poinformowała policjantów, że ma on agresywne zamiary i zapowiada, że zrobi coś spektakularnego, by wszyscy się dowiedzieli o krzywdzie, jaka jego zdaniem go spotkała.
Portal tvn24.pl dotarł do dokumentu, który dyrekcja więzienia w Gdańsku przesłała policji dzień przed wyjściem na wolność Stefana W. Wynika z niego, że W. miał antydemokratyczne poglądy i planował opuścić "siedlisko Platformy", jak określał województwo pomorskie. W policyjnej notatce czytamy też, że Stefan W. mówił, że "chciałby, by Jarosław Kaczyński został dyktatorem".
Autor: ads//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24