- Człowiek o otwartym umyśle, który stara się łapać świat - tak Kazimierz Marcinkiewicz charakteryzuje osobę, o której można by powiedzieć "doskonały kontakt", czyli... siebie. Były premier żartem odpowiedział pytany, dlaczego w 2005 roku amerykańska ambasada w depeszy ujawnionej przez Wikileaks nazwała go w ten sposób.
"Prowadziliśmy z nim bliskie konsultacje, zwłaszcza w sprawach prawodawstwa dotyczącego własności prywatnej. (...) Byliśmy stale pod wrażeniem jego racjonalnej postawy i otwartości" - czytamy w depeszy. W komentarzu ambasador podkreślił, że "Marcinkiewicz był dla Ambasady doskonałym kontaktem".
"Byłem aktywny, zadawałem pytania"
W "Faktach po Faktach" były premier został zapytany, co rozumie przez stwierdzenie "doskonały kontakt". - Człowiek o otwartym umyśle, który stara się łapać świat - odpowiedział.
Marcinkiewicz wyjaśnił, że do USA wyjechał na zaproszenie amerykańskiego rządu na półroczne stypendium. - Jeździłem po różnych stanach, oglądałem jak oni "robią" dwie rzeczy: innowację i walkę z przestępczością na granicy administracji i gospodarki. Spotykałem się z ludźmi różnego szczebla władzy i gospodarki - opowiadał. Podkreślił, że "było to dla niego bardzo interesujące".
- Być może po tym, ile zadawałem tam pytań, jak bardzo byłem aktywny, ile czasu spędzałem nie na zwiedzanie Nowego Jorku, a na rozmowy, wynieśli taką opinię - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24