- Ludwik Dorn musi odejść - niespodziewanie zgodnym chórem mówią SLD i LPR. Powód? Zablokowanie przez marszałka powstania komisji śledczych ws. akcji CBA i śmierci Barbary Blidy. Zanim Dorn oficjalnie podjął taką decyzję, Donald Tusk też zapowiadał, że będzie ona skutkować złożeniem przez PO wniosku o odwołanie marszałka.
- Ludwik Dorn nie ma żadnego planu likwidacji - skomentował zapowiedź marszałka, że będzie likwidatorem tego Sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD). - A likwidator lub ktoś, kto jest marszałkiem Sejmu powinien mieć wolę, gotowość oraz zdolność do rozmowy z klubami politycznymi o kalendarzu politycznym - dodaje.
SLD chce odwołać marszałka
Według Szmajdzińskiego Dorn musi odejść. Dlatego klub SLD złożył wniosek o odwołanie go z funkcji marszałka. Sojusz wnosi, by wniosek został rozpatrzony na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu.
SLD argumentuje, że marszałek odmówił skierowania pod obrady Sejmu wniosków o powołanie komisji śledczych w sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy oraz akcji CBA w sprawie tzw. afery gruntowej. Według Sojuszu zachowanie Dorna jest nadużyciem regulaminu Sejmu, przekroczeniem uprawnień oraz przedkładaniem interesu partyjnego nad interes państwa.
LPR chce odwołać marszałka
Odwołania marszałka domaga się także LPR. - Zachowanie Dorna dyskwalifikuje go do pełnienia tej zaszczytnej funkcji - uważa Mirosław Orzechowski. - Arogancja z jaką się spotykamy, odmowa głosowania komisji śledczych, odmowa glosowania nad odwołaniem marszałka, a tylko koncentrowanie się na sprawie rozwiązania Sejmu po to, aby uratować finanse PiSu sprawiają, ze nie zasługuje na bycie marszałkiem - wyliczał polityk.
Liga też złoży wniosek o odwołanie Dorna.
PO chce odwołać marszałka
- Jeśli Ludwik Dorn nie podda pod głosowanie wniosków o powołanie komisji śledczych - Platforma złoży wniosek o jego odwołanie - zapowiadał jeszcze przed konwentem seniorów lider PO Donald Tusk.
- PiS i marszałek Dorn zachowują się gorzej, niż SLD w czasach komisji Rywina - mówił Tusk. - To dyskwalifikuje tę formację i samego Dorna - dodał. Tusk podkreślił, że PO oczekuje wyborów jeszcze na jesieni. - Jeśli PiS będzie blokowało powstanie komisji w tym Sejmie, powstanie w następnym - zaznaczył.
Marszałek nie da się odwołać
Marszałek nie da się odwołać. Przynajmniej nie na środowym posiedzeniu Sejmu, na którym wnioski SLD i LPR nie będą poddane pod głosowanie. Zdecydował o tym sam Dorn. - Będę likwidatorem tego Sejmu i postaram się efektywnie pełnić tę misję do końca, oby była jak najkrótsza - zapowiedział.
Najpewniej rzeczywiście Ludwik Dorn będzie "likwidatorem" Sejmu tej kadencji, bo prawo nie przewiduje żadnych instrumentów, które mogłyby go zmusić do zmiany postępowania. - Marszałek Sejmu ustala porządek dzienny obrad - mówi portalowi tvn24.pl konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski. - Jeśli nie uwzględni wniosku o uzupełnienie go, staje się to przedmiotem rozstrzygnięcia przez Sejm w czasie sześciu miesięcy od jego zgłoszenia - tłumaczy. Czyli wnioski SLD i LPR o odwołanie go mogą leżeć na biurku marszałka przez najbliższe pół roku. W tym czasie biurko może zdążyć już zmienić właściciela.
Z drugiej strony, jak mówi nam dr Piotrowski, wniosek o odwołanie marszałka Sejmu nie jest wnioskiem jak każdy inny i powinien mieć charakter priorytetowy. - Nie może być tak, że do marszałka przychodzą posłowie i mówią: mamy pana dość, a on odpowiada - miłe koteczki, do zobaczenia za sześć miesięcy, sio! - obrazowo wyjaśnia prawnik. Zwłaszcza, jeśli za odwołaniem Dorna są kluby, które w sumie mają prawie połowę posłów w tym Sejmie. Do odwołania marszałka potrzeba bezwzględnej większości głosów.
- Gdy marszałek nie chce poddać pod głosowanie swojego odwołania, to można mu tylko przypomnieć, że stoi na straży powagi i godności Sejmu, a takie postępowanie jej nie służy - podsumowuje dr Piotrowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24