"Dorn musi odejść"

Jerzy Szmajdziński (SLD): Dorn nie ma planu likwidacji
Jerzy Szmajdziński (SLD): Dorn nie ma planu likwidacji
Źródło: TVN24

- Ludwik Dorn musi odejść - niespodziewanie zgodnym chórem mówią SLD i LPR. Powód? Zablokowanie przez marszałka powstania komisji śledczych ws. akcji CBA i śmierci Barbary Blidy. Zanim Dorn oficjalnie podjął taką decyzję, Donald Tusk też zapowiadał, że będzie ona skutkować złożeniem przez PO wniosku o odwołanie marszałka.

- Ludwik Dorn nie ma żadnego planu likwidacji - skomentował zapowiedź marszałka, że będzie likwidatorem tego Sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD). - A likwidator lub ktoś, kto jest marszałkiem Sejmu powinien mieć wolę, gotowość oraz zdolność do rozmowy z klubami politycznymi o kalendarzu politycznym - dodaje.

SLD chce odwołać marszałka

Według Szmajdzińskiego Dorn musi odejść. Dlatego klub SLD złożył wniosek o odwołanie go z funkcji marszałka. Sojusz wnosi, by wniosek został rozpatrzony na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu.

SLD argumentuje, że marszałek odmówił skierowania pod obrady Sejmu wniosków o powołanie komisji śledczych w sprawie okoliczności śmierci Barbary Blidy oraz akcji CBA w sprawie tzw. afery gruntowej. Według Sojuszu zachowanie Dorna jest nadużyciem regulaminu Sejmu, przekroczeniem uprawnień oraz przedkładaniem interesu partyjnego nad interes państwa.

Orzechowski: Dorn nie zasługuje na bycie marszałkiem

Orzechowski: Dorn nie zasługuje na bycie marszałkiem

LPR chce odwołać marszałka

Odwołania marszałka domaga się także LPR. - Zachowanie Dorna dyskwalifikuje go do pełnienia tej zaszczytnej funkcji - uważa Mirosław Orzechowski. - Arogancja z jaką się spotykamy, odmowa głosowania komisji śledczych, odmowa glosowania nad odwołaniem marszałka, a tylko koncentrowanie się na sprawie rozwiązania Sejmu po to, aby uratować finanse PiSu sprawiają, ze nie zasługuje na bycie marszałkiem - wyliczał polityk.

Liga też złoży wniosek o odwołanie Dorna.

PO chce odwołać marszałka

- Jeśli Ludwik Dorn nie podda pod głosowanie wniosków o powołanie komisji śledczych - Platforma złoży wniosek o jego odwołanie - zapowiadał jeszcze przed konwentem seniorów lider PO Donald Tusk.

- PiS i marszałek Dorn zachowują się gorzej, niż SLD w czasach komisji Rywina - mówił Tusk. - To dyskwalifikuje tę formację i samego Dorna - dodał. Tusk podkreślił, że PO oczekuje wyborów jeszcze na jesieni. - Jeśli PiS będzie blokowało powstanie komisji w tym Sejmie, powstanie w następnym - zaznaczył.

Marszałek nie da się odwołać

Marszałek nie da się odwołać. Przynajmniej nie na środowym posiedzeniu Sejmu, na którym wnioski SLD i LPR nie będą poddane pod głosowanie. Zdecydował o tym sam Dorn. - Będę likwidatorem tego Sejmu i postaram się efektywnie pełnić tę misję do końca, oby była jak najkrótsza - zapowiedział.

Najpewniej rzeczywiście Ludwik Dorn będzie "likwidatorem" Sejmu tej kadencji, bo prawo nie przewiduje żadnych instrumentów, które mogłyby go zmusić do zmiany postępowania. - Marszałek Sejmu ustala porządek dzienny obrad - mówi portalowi tvn24.pl konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski. - Jeśli nie uwzględni wniosku o uzupełnienie go, staje się to przedmiotem rozstrzygnięcia przez Sejm w czasie sześciu miesięcy od jego zgłoszenia - tłumaczy. Czyli wnioski SLD i LPR o odwołanie go mogą leżeć na biurku marszałka przez najbliższe pół roku. W tym czasie biurko może zdążyć już zmienić właściciela.

Z drugiej strony, jak mówi nam dr Piotrowski, wniosek o odwołanie marszałka Sejmu nie jest wnioskiem jak każdy inny i powinien mieć charakter priorytetowy. - Nie może być tak, że do marszałka przychodzą posłowie i mówią: mamy pana dość, a on odpowiada - miłe koteczki, do zobaczenia za sześć miesięcy, sio! - obrazowo wyjaśnia prawnik. Zwłaszcza, jeśli za odwołaniem Dorna są kluby, które w sumie mają prawie połowę posłów w tym Sejmie. Do odwołania marszałka potrzeba bezwzględnej większości głosów.

- Gdy marszałek nie chce poddać pod głosowanie swojego odwołania, to można mu tylko przypomnieć, że stoi na straży powagi i godności Sejmu, a takie postępowanie jej nie służy - podsumowuje dr Piotrowski.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: