Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej, odpowiadał w środę na pytania uczestników spotkania w Nakle nad Notecią. Mówił między innymi o Polskim Ładzie, swoim powrocie do polskiej polityki, planach PO na przyszłość oraz o relacjach Kościół-państwo. - Ja bym pilnował władzy, żeby nie urządzała nam rzeczywistości wedle własnego mniemania, tylko żeby uznała, tak jak kiedyś to uznawaliśmy, że jak człowiek jest przedsiębiorczy, to jest to w porządku, za to się nie karze - mówił.
W środę w Nakle nad Notecią (województwo kujawsko-pomorskie) odbyło się spotkanie z p.o. przewodniczącym Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Wydarzenie miało otwartą formułę, a obecni goście zadają pytania byłemu szefowi Rady Europejskiej i byłemu premierowi.
Donald Tusk o Polskim Ładzie: będziemy dyskutowali z organizacjami przedsiębiorców
Lider PO był pytany między innymi, co jego partia mogłaby dziś zaproponować przedsiębiorcom. - Przed chwilą skończyłem spotkanie z samorządowcami. W Warszawie z najbliższych dniach organizacje przedsiębiorców złożą mi wizytę, będziemy dyskutowali o ich lękach, niepokojach (...) związanych z nowym ładem (Mateusza) Morawieckiego (Polskim Ładem - przyp. red.) - mówił. Przekazał, że będzie to również rozmowa o propozycjach podatkowych zapowiadanych przez PiS.
Jego zdaniem "warto byłoby zacząć znowu rozmawiać o interesach ludzi". - I nie myślę tu tylko przedsiębiorcach, ale o ludziach, którzy chcą, są gotowi ciężko pracować, są pracowici i kreatywni - wskazywał.
Lider PO ocenił też, że "każdy, kto ma cztery tysiące (złotych miesięcznie - red.) albo więcej, straci de facto na Polskim Ładzie". - Przy tej inflacji, przy tej drożyźnie to cztery tysiące stanie się normą, tylko dużo mniej będzie można za to kupić - mówił. - Ja bym pilnował władzy, żeby nie urządzała nam rzeczywistości wedle własnego mniemania, tylko żeby uznała, tak jak kiedyś to uznawaliśmy, że jak człowiek jest przedsiębiorczy, to jest to w porządku, za to się nie karze - dodał Tusk.
Tusk: wróciła wiara, że można wygrać wybory, że nie wszystko jest stracone
Mówił także o efekcie swojego powrotu do polskiej polityki. - Ja się bardzo cieszę, że powstało coś, co media - niektóre z śmiechem, niektóre ze złością - nazywają efektem Tuska. Wróciła taka energia, wiara, że można wygrać wybory, że nie wszystko jest stracone - powiedział. - Naprawdę się bardzo cieszę, że udało mi się sprawić, że to znowu jakoś ruszyło, nabrało wigoru - dodał.
Stary-nowy przywódca PO zastrzegł przy tym, że za dużo w życiu doświadczył, by wierzyć w swoją omnipotencję. - Że ja jestem zdolny do wszystkiego i że tylko ode mnie zależy, czy nam się uda zmienić bieg rzeczy w Polsce i wygrać przyszłe wybory - wyjaśniał. - Oczywiście sam nie mam żadnych szans - ocenił.
Tusk przyznał, że długo przygotowywał się do swojego powrotu. - Chciałem, żeby on był przemyślanym procesem politycznym. Wiec ja sobie zdaje sprawę, że istotnej części opinii publicznej w Polsce, szczególnie lojalnych wyborców PiS-u, nie zachęcę do zmiany poglądu. Ja wiem. W związku z tym to jest zadanie też dla innych polityków. Bo polityka PiS-u w wielu wymiarach dzisiaj bankrutuje i widzą to także wyborcy PiS-u - ocenił.
Lider PO o Kościele: PiS upolityczniając Kościół, robi wielką krzywdę wiernym
Tusk ocenił też, że w Polsce duża część Kościoła zamieniła się w część partii politycznej. Jego zdaniem na wsiach wpływ Kościoła na decyzje polityczne jest większy niż w miastach. - W tej chwili nie wiem, co z tym zrobić. Bardzo bym chciał znaleźć partnerów też po stronie kościelnej, bo uważam - i to mówię z przekonaniem - że PiS w jakimś sensie tak angażując Kościół po jednej stronie barykady politycznej, tak bardzo upolityczniając Kościół, robi wielką krzywdę wszystkim wiernym - powiedział.
Lider PO mówił, że chce "chodzić do kościoła, w którym nie chcę słuchać powtórki z przemówienia (Jarosława) Kaczyńskiego". Tusk podkreślił, że jest katolikiem i w czasach PRL-u znajdował w Kościele oparcie dla wolnościowego myślenia. - Myśmy się uczyli w jakimś sensie w Kościele, można powiedzieć, jeśli to słowo nie brzmi zbyt strasznie, liberalizmu, szacunku dla innej osoby, tolerancji, wolności. Ja to dokładnie pamiętam, księża mnie tego uczyli. Gdzie to wyparowało? - dodał Tusk.
Donald Tusk o głosowaniu w kolejnych wyborach parlamentarnych
Odpowiadając na inne pytanie, Tusk przekonywał, że przy okazji kolejnych wyborów parlamentarnych każdy głos będzie miał znaczenie.
- Dlatego, jeśli ktoś ma takie poczucie zniechęcenia, a nawet obrzydzenia do władzy, to niech rozejrzy się, kto z alternatywnych polityków, która z alternatywnych partii mu pasuje - jeśli nie tak do końca, to chociaż częściowo - i niech bezwzględnie pójdzie głosować - apelował.
- Bo mam takie przeczucie, że za dwa lata każda nieobecność będzie bardzo dużo ważyła - dodał.
Lider PO o PiS: oni muszą się przestraszyć perspektywy przegranych wyborów
Lider PO stwierdził też, że może starać się okazać władzy i obywatelom, że Polacy nie są skazani na PiS, że za dwa lata rządzący obecnie mogą stracić władzę i liczyć na bardzo surową ocenę tego co zrobili przez sześć lat.
- Oni muszą się przestraszyć perspektywy przegranych wyborów i konsekwencji. Jestem o tym przekonany, że będą słuchać ludzi, jeśli zobaczą, że możliwa jest przegrana, nawet jeśli to będzie za dwa lata. To zło, które robili i robią wynikało też z poczucia bezkarności - ocenił. Jego zdaniem rządzący "dzisiaj są bardzo skorumpowani, bardzo zdemoralizowani".
Stwierdził zarazem, że "dużo nieszczęścia wynika też z naszego zaniechania". - Kiedy kobiety pierwszy raz wyszły, mówię o "czarnych parasolkach", wszyscy byli w szoku, włącznie z PiS-em. Nie wiem, czy pamiętacie - oni wtedy się cofnęli - kontynuował, nawiązując do Czarnego Protestu z 2016 roku, kiedy obywatele, głownie kobiety, sprzeciwiali się planom zaostrzenia prawa aborcyjnego.
- Nie mówię, że codziennie musimy wychodzić na ulice, to też nie zawsze jest skuteczne - dodał.
Zdaniem lidera Platformy "punktem wyjścia musi bezwzględnie być nasza wiara w nasze możliwości i siły". - Musimy demonstrować taką wiarę w zwycięstwo, żeby do ich głów coraz bardziej docierało: ja może już lepiej tego nie zrobię, tu może nie złożę podpisu, to może nie zrobię jakiegoś przekrętu, bo to może skończyć się w każdej chwili - mówił Tusk.
Podwyższenie wieku emerytalnego. Tusk: popełniłem błąd jako premier
Tusk był również pytany, czy nadal jest za podniesieniem wieku emerytalnego. - Uważam, że popełniłem błąd, jako premier proponując rozwiązanie niezależnie od tego, czy ludzie go chcieli, czy nie - przyznał. - Tak naprawdę, jeśli pyta mnie pan o opinię, czy powinniśmy dłużej pracować, to nie moje zdaniem ma tutaj znaczenie, tylko demografia. Ludzie żyją dłużej, my za chwilę będziemy mieli proporcję: jeden emeryt - jeden pracujący - wskazywał.
Dodał, że Polacy obecnie żyją średnio o osiem lat dłużej, a pracują cały czas tak samo długo. - Więc ja nie mam żadnych wątpliwości, że system emerytalny, czyli wysokość emerytury, będzie także zależała od tego, jakie są proporcje między pracującymi a emerytami. Mieliśmy dylemat i ten dylemat jest nadal aktualny: czy idziemy na emeryturę wcześniej, czyli w tym wieku, w którym obecnie idziemy - 60, 65 (lat) - ze świadomością, że to oznacza w perspektywie, że te emerytury będą coraz mniej warte, czy też pracujemy dłużej po to, by te emerytury były więcej warte - kontynuował.
- Mój błąd polegał na tym, że nie powinienem tego rozwiązania narzucać, tylko o wiele intensywniej i dłużej tłumaczyć, że na tym polega wybór: im dłużej pracujemy, mamy wyższe emerytury, im krócej - mamy niższe emerytury i żeby jednak ci, których to dotyczy, zdecydowali, jaki model wolą - dodał Tusk.
Donald Tusk o skandalach, 500 plus i inflacji
Tusk mówił też, że "jeśli mowa o aferach i skandalach", to on "nie ma żadnego startu do tej ekipy, która dzisiaj rządzi". - To ja jestem absolutny amator - dodał.
Nie zgodził się z zadającym pytanie, że za jego rządów "na nic nie było pieniędzy". - Niech pan nie opowiada takich głupot, ma pan oczy, ma pan możliwość przemieszczania się po Nakle, po województwie kujawsko-pomorskim, po Polsce - mówił Tusk. Przekonywał, że za jego rządów zbudowano wiele mostów, obwodnic, budynków użyteczności publicznej, szpitali. Natomiast - jak mówił - za rządów PiS "łóżka szpitalne zaczęły znikać z prędkością kosmiczną i ten proces trwa".
- Myśmy nie dali ludziom 500 plus, a PiS dał 500 plus. I to pozwala formułować takie tezy, że wtedy nie było na nic pieniędzy, a teraz są. Jaką cenę za to zapłacimy, tego jeszcze nie wiem. To była bardzo odważna decyzja - ocenił Tusk.
Ocenił też, że obecnie stale rośnie inflacja, nawet jeśli nie jest ona jeszcze bardzo odczuwalna w sieci najtańszych sklepów. Dodał, że obecnemu prezesowi NBP - jest nim Adam Glapiński - powołanemu za rządów PiS, by "nie powierzył szkolnej kasy oszczędności". Przekonywał, że przy takim prezesie NBP "nie ma żadnej gwarancji, że za chwilę nie będzie 7-8 procentowej inflacji".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcie organizatora