W nocy z niedzieli na poniedziałek zmarła 52-letnia kobieta poszkodowana w wybuchu w domu w Ścinawie na Dolnym Śląsku - przekazała policja. Dzień wcześniej zmarł jej 50-letni partner. Do tragedii doszło w środę. W eksplozji poszkodowanych zostało siedem osób. Cały dobytek i mienie mieszkańców zostały w mgnieniu oka doszczętnie zniszczone. Budynek przeznaczono do rozbiórki. Sprawę wybuchu bada prokuratura.
Do wybuchu w dwukondygnacyjnym budynku przy ul. 1 maja w Ścinawie, zamieszkiwanym przez pięć rodzin, doszło w środę, pożar gasiło 15 jednostek straży pożarnej. Poszkodowanych zostało wtedy siedem osób.
- Niestety otrzymaliśmy informację, że 20 minut po północy z niedzieli na poniedziałek zmarła poszkodowana kobieta - przekazała nam w poniedziałek aspirant sztabowa Sylwia Serafin, oficer prasowa policji w Lubinie.
52-latka w stanie krytycznym przebywała w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. To partnerka 50-letniego mężczyzny, który zmarł w sobotę w szpitalu w Nowej Soli. Jak przekazała Serafin, oboje mieli poparzone prawie 90 procent powierzchni ciała.
Gaz wybuchł, gdy ktoś zapalił światło
W sobotę komunikat w sprawie wybuchu opublikował zarządca nieruchomości. "W środę 10.11.2021 r., w okolicach godziny 21:00 w Ścinawie przy ul. 1 Maja 26, w wyniku potężnej eksplozji gazu, doszło do gwałtownego zniszczenia praktycznie całego obiektu budowlanego należącego do Wspólnoty Mieszkaniowej 1 Maja 26. Wskazać należy, że budynek przy ul. 1 Maja 26 w Ścinawie nie był podłączony do sieci gazowej. Przyczyną wybuchu, bazując na wstępnej opinii biegłych, działających przy prokuratorze, było rozszczelnienie instalacji gazowej znajdującej się przy ul. 1 Maja" – czytamy w komunikacie.
Zdaniem biegłych w wyniku nieszczelności gaz ulatniał się do pobliskiego przewodu kanalizacyjnego, którego otwór kończył się na klatce schodowej w budynku. Ulatniający się gaz stopniowo mieszał się z powietrzem, tworząc mieszaninę wybuchową. Zapłon gazu na klatce schodowej nastąpił przez niewielką iskrę, w tym przypadku spowodowaną włączeniem światła.
Śledztwo w sprawie katastrofy prowadzi Prokuratura Rejonowa w Lubinie.
- Śledztwo zostało wszczęte o czyn z artykułu 163 kodeksu karnego. Na tym etapie między innymi przesłuchiwani są świadkowie - powiedział w poniedziałek Marek Bartosiewicz, Prokurator Rejonowy w Lubinie.
Zbiórka na poszkodowanych
Cały dobytek i mienie mieszkańców zostało w mgnieniu oka doszczętnie zniszczone, budynek nadaje się wyłącznie do rozbiórki.
"Poszkodowani nie mogą wejść na teren katastrofy nawet po najpotrzebniejsze rzeczy. Z uwagi na powyższe, Domator Zarządzanie Nieruchomościami Elżbieta Dynerowicz, działając jako zarządca wspólnoty przy ul. 1 Maja 26 w Ścinawie, postanowił stworzyć zbiórkę i zwraca się do Państwa z wielką i szczerą prośbą o wsparcie. Bądźmy społecznością, która pomaga innym w trudnych chwilach. Wyciągnijmy pomocną dłoń do osób potrzebujących" - napisano w komunikacie.
Burmistrz Ścinawy Krystian Kosztyła powiedział, że dla rodzin, które straciły mieszkania w wyniku wybuchu, gmina ma schronienia w lokalach oraz w schroniskach młodzieżowych.
Jak trzęsienie ziemi
Na miejscu nasz reporter rozmawiał z mieszkańcem Ścinawy, który - jak twierdzi - poczuł wybuch w swoim mieszkaniu, prawie kilometr od kamienicy przy ul. 1 Maja.
- Zatelepało, jakby ktoś drzwiami trzasnął. Mieszkam prawie kilometr stąd i nawet tam było słychać. Właściwie to wszyscy w okolicy słyszeli, takie mocne uderzenie, coś jakby trzęsienie ziemi. Taki podmuch poszedł po okolicy. Cały budynek praktycznie przestał istnieć. Dach wyleciał na całą okolicę, szyby pobite. Straty wielkie - opowiadał pan Krzysztof.
Mieszkanka Ścinawy, która mieszka dwie ulice od miejsca wybuchu, relacjonowała w rozmowie z TVN24, że "huk był ogromny, okna i drzwi się zatrzęsły".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24