Był przedstawiany przez Zbigniewa Ziobro jako przykład zła dziejącego się w polskiej służbie zdrowia, w poniedziałek kardiochirurg Mirosław Garlicki wróci do pracy. Jednak nie do szpitala MSWiA w Warszawie, a do prywatnej placówki im. św. Rafała w Krakowie.
Za nim do szpitala trafić mają kolejni specjaliści, którzy ponoć, by pracować z Garlickim, przeprowadzają się do stolicy Małopolski. Oprócz lekarzy, doktor G. przyciągnąć ma pieniądze na nowoczesny sprzęt, a także kolejkę jego pacjentów, a więc jeszcze więcej pieniędzy, tyle że z NFZ.
- Jesteśmy pewni, że właśnie z dr. Garlickim odniesiemy sukces - powiedziała "Gazecie Wyborczej" Elżbieta ptak, dyrektorka medyczna szpitala. Dodała też, że korupcyjne zarzuty wobec lekarza są jego prywatną sprawą, a dla niej liczy tylko "fachowość i wiedza".
- Poza tym, nie ma chyba w Polsce chirurga, który nie przyjął prezentu od pacjenta za uratowanie życia - uważa Ptak.
Być może też w Warszawie
Mirosław Garlicki propozycję pracy w Krakowie dostał 12. lutego - w rocznicę zatrzymania. "Gazeta" dodaje, że lekarz być może będzie także pracował w jednym z warszawskich szpitali. Kardiochirurg wyjaśnia, że powrót do pracy daje mu szansę, by kulisy afery ujrzały światło dzienne. - A to pomoże mi w odzyskaniu dobrego imienia - dodaje doktor.
Prokuratura umorzyła wszystkie medyczne wątki śledztwa przeciwko Garlickiemu, w tym najcięższe - spowodowania śmierci pacjenta. Nadal trwa śledztwo, w którym lekarzowi postawiono 46 zarzutów przyjmowania łapówek od pacjentów, mobbingu personelu, znęcania się nad żoną.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24