Dorota "Doda" Rabczewska jest już prawomocnie skazana na 5 tys. zł grzywny za określenie autorów Biblii jako "naprutych winem i palących jakieś zioła". Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał wyrok sądu I instancji.
Sąd oddalił apelację obrony, która wnosiła albo o uniewinnienie Dody z braku cech przestępstwa, albo o warunkowe umorzenie sprawy, albo też o zwrot sprawy sądowi I instancji. Prokuratura poparła wniosek o zwrot, bo sprawę w I instancji jej zdaniem "osądzono zbyt pospiesznie".
Sąd Okręgowy uznał, że skazując w styczniu br. 27-letnią piosenkarkę, Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nie dopuścił się żadnych nieprawidłowości. Od wyroku skazującego na grzywnę obrona nie może złożyć kasacji do Sądu Najwyższego. Obrońca piosenkarki mec. Sergiusz Doniecki zapowiedział wystąpienie do Rzecznika Praw Obywatelskich, który może złożyć taką kasację w trybie nadzwyczajnym. Możliwa jest też skarga obrony do Trybunału w Strasburgu.
Apelacja bez zasadna
Przewodnicząca trzyosobowego składu Sądu Okrgowego sędzia Agnieszka Zakrzewska mówiła w uzasadnieniu wyroku, że żaden z zarzutów apelacji (oprócz doprecyzowania daty czynu) nie jest zasadny. Sąd uznał, że Dodzie nie utrudniono obrony, bo nie przedstawiła usprawiedliwienia nieobecności na pierwszej rozprawie. Ponadto ocenił, że wywiad był wypowiedzią publiczną i nie ma znaczenia, kto go autoryzował.
- Materia jest tak delikatna, że nie udałoby się zapewne powołać biegłych, którzy byliby niezależni - dodała sędzia Agnieszka Zakrzewska. Dody nie było na ogłoszeniu orzeczenia. Nowak - który w 2011 roku zawarł z nią ugodę - powiedział, że liczył na inny wyrok.
"Napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony"
Doda nie przyznała się do zarzutu obrazy uczuć religijnych. Zapewniała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić. Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze". Mec. Doniecki - obrońca piosenkarki - podkreślał, że na koncertach Doda nigdy nie znieważała uczuć religijnych.
Słowa "obiektywnie obraźliwe"
W styczniu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa na wniosek prokuratury uznał, że 27-letnia piosenkarka jest winna przestępstwa obrazy uczuć religijnych dwóch osób, bo jej słowa były "obiektywnie obraźliwe" i działała z zamiarem "wyśmiania i obrażenia". Obrońca oskarżonej, który wnosił o jej uniewinnienie, podkreślał, że proces "wkroczył w konstytucyjną zasadę wolności słowa".
Kodeks karny stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia.
Autor: km/fac/kdj / Źródło: PAP