Pazik był ostatnią z osób odpowiedzialnych za śmierć Krzysztofa Olewnika, która mogła pomóc w rozwikłaniu sprawy tajemniczego mordu. Od początku nie przejawiał wyrzutów sumienia, nie chciał rozmawiać z prokuratorami. Swoją wiedzę zabrał do grobu. Co mógł wiedzieć? Na przykład: gdzie są pieniądze z okupu oraz, czy policja informowała bandytów o śledztwie.
Robert Pazik był jednym z liderów grupy, która w listopadzie 2001 roku porwała Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy z Drobina, i ostatnim, który pozostawał przy życiu.
Trzy (nie)przypadkowe samobójstwa
Jeszcze przed rozpoczęciem procesu w tajemniczych okolicznościach zginął we własnej celi Wojciech Franiewski, uchodzący za lidera bandy. W kwietniu ubiegłego roku w płockim areszcie na kratach zawisł natomiast Stanisław Kościuk (skazany na dożywocie). W jednym i drugim przypadku prokuratura wykluczyła udział osób trzecich, ale ich śmierci nadal budzą wiele kontrowersji.
W poniedziałek w tym samym areszcie, w którym zabił się Kościuk, samobójstwo popełnił Pazik. Według rodziny zabitego razem z jego śmiercią zniknęła szansa na całkowite wyjaśnienie sprawy uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa. Co mógł wiedzieć Pazik, który od początku procesu nie wykazywał żadnej skruchy i milczał jak grób?
Wiedział najwięcej
Na przykład, co stało się z 300 tys. euro okupu, który rodzina zapłaciła za uwolnienie młodego Olewnika. Wprawdzie Franiewski wypłacił swoim ludziom jakieś pieniądze, ale były to niewielkie kwoty. Zaczął też remont domu i kupił dwa samochody, oraz meble, ale i tak - według wyliczeń "Gazety Wyborczej" - powinien na to wszystko wydać maksymalnie 100 tys. euro.
Drugie pytanie dotyczy tego, czy wszyscy decydenci porwania zostali schwytani i jaką rolę w całej sprawie odegrały organy ścigania. Według zeznań "skruszonego" podczas procesu Kościuka Franiewski wspomniał raz o "psie" (policjancie), z którym współpracuje. - Czy mógł być informatorem policji, albo jakichś służb? Jeśli Franiewski, znany w przestępczym świecie Warszawy, donosił policji w innych sprawach, to czy mógł od niej dostawać informacje na temat śledztwa ws. Olewnika? - pytają dziennikarze "Gazety".
Pazik mógł znać odpowiedzi na te pytania, bo w hierarchii grupy był trzecią (po Franiewskim i Kościku) osobą. Jako jedyny utrzymywał (już po porwaniu) osobiste kontakty z rodziną Olewnika. Jego matka i brat pracowali w firmie należącej do ojca Krzysztofa, a on sam był ich sąsiadem. To do Pazika należało sondowanie, co wie rodzina, w jakim kierunku zmierzają jej tropy. Podobno spotykał się na piwie z dalszym krewnym Olewników, plotkował z nim o nastrojach w domu ofiary. W końcu to on jednak został wyznaczony na kata. W sierpniu 2003 roku razem z Kościukiem skrępowali Olewnika. Drugi trzymał go za nogi, pierwszy rzucił mu na głowę plastikowy worek i udusił. Potem wykopali grób, do którego wrzucili ciało.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: agencja Forum