Niemożliwe? Jak się biega, to wszystko jest możliwe! Dlatego w święta jem to, na co mam ochotę.
Mazurki, babki, jajka, sałatki, kiełbasy... W święta pozwalam sobie na wszystko. I nie chcę słuchać o tym, ile muszę przebiec dzisiaj, czy jutro, żeby móc zjeść kawałek ciasta!
Zapytacie pewnie, jak to możliwe, że uprawiając sport, nie patrzę na to, co jem. Odpowiadam: dwa dni za stołem i tak nic nie zmienią, za to ograniczanie się może mocno zepsuć nastrój. Tym bardziej, że zaraz po świętach mam zaplanowane trzy biegi, w tym jeden długi na orientację. Dobrze więc zrobić jakiś zapas, prawda? Moje Endomondo pokazuje, że na całodzienne bieganie za punktami kontrolnymi (np. takie, jak na Harpaganie) zużywam ok. 5 tys. kcal. Naprawdę nie muszę się bać, że czegoś nie spalę!
Ulubiona babka
Jednym z moich ulubionych świątecznych ciast jest wielkanocna baba drożdżowa. Od kilku lat stosuję przepis z zeszytu babci. Zmodyfikowałam go trochę, zamieniając część mąki pszennej na orkiszową. Początki jednak nie były łatwe.
Przepis wygląda tak:
Baba puchowa: 25 dag pszennej mąki sparzyć wrzącym mlekiem i dokładnie rozetrzeć, przykryć i ochłodzić. Dodać 7 dag drożdży, wymieszać i pozostawić do wyrośnięcia. 10 żółtek ubić z 15 dag cukru pudru na „krem”, dodać, wraz z 25 dag mąki, do zaczynu. Dodać też 15 dag roztopionego masła, ew. kieliszek rumu, albo zapach, oraz szczyptę soli. Ciasto wyrobić i przełożyć do wysmarowanej masłem formy, przykryć; gdy całkowicie wypełni formę wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec 50-55 minut. Gorącą babę posypać cukrem pudrem lub gdy ostygnie – polukrować.
Oczywiście, pomyliłam wszystko i zaczyn zrobiłam od razu z mleka, 25 dag mąki i drożdży. Na domiar złego okazało się, że zamiast kupić zwykłą, kupiłam mąkę tortową. Drugi mączny wsad zrobiłam już więc z dużo grubszej, ciemnej, mąki orkiszowej.
Ciasto wyrabiałam tak długo, aż zaczęło zostawiać czyste ręce. Przełożyłam do formy. Jak można było przewidzieć, z początku rosnąć nie chciało. A potem, jak już zaczęło, tośmy tego ciasta nie mogli zatrzymać. Włożyłam je do piekarnika, a tam zrobiło się jeszcze większe. Na szczęście babka pięknie się wypiekła i w smaku była wyśmienita!
Lany poniedziałek i szybkie zawody
Gdy już oczyścimy z rodziną talerze, w lany poniedziałek lecimy razem z psem Łyskiem na szybkie zawody na orientację po pagórkach w warszawskiej Falenicy. Dwa dni później natomiast, na Ursynowie organizowany jest kolejny, zwykły już, "liniowy" bieg: Monte Kazura. Trasa wiedzie przez znaną ursynowską górkę "Kazurkę", dystans to ok. 5 km, a suma podbiegów to ok. 300 m. Może być ciężko, bo pagórek, chociaż niezbyt wysoki, w niektórych miejscach bywa stromy. Ale jak przetrwam, to w następny weekend 50 km na orientację pod Poznaniem. Wciąż zdziwieni, że nie ograniczam się w jedzeniu mazurków?
Autor: Katarzyna Karpa
Źródło zdjęcia głównego: Katarzyna Karpa/jemwdomu.pl, shutterstock.com