- Niczego nie wykluczam - tak Jarosław Kaczyński odpowiada na pytanie, czy zdecyduje się na debatę z Bronisławem Komorowskim jeszcze przed I turą wyborów prezydenckich. Prezes PiS w drugiej części wywiadu, którego udzielił blogerom, zdradza, że jedną z jego pierwszych decyzji po ewentualnej wygranej w wyborach byłaby "propozycja kompromisowego wyjścia z paru sfer niemożności". Nie zamierza za to wskazywać swojego następcy w partii.
O które sfery chodzi? Prezes PiS nie precyzuje. Ale "ma przekonanie", że "nawet gdyby to były trudne rozmowy to protokół zbieżności okazałby się znacznie dłuższy niż protokół rozbieżności".
O co Jarosław Kaczyński zapytałby w pierwszej kolejności Donalda Tuska, gdyby wygrał wybory prezydenckie? Poruszyłby na pewno kwestię zadłużenia Polski. - Ta sprawa jest bardzo ważna. Na pewno zapytałbym o to premiera. Ale nie wiem, czy teraz jest moment, by wchodzić w takie szczegóły - rysować teraz scenariusze konkretnych rozmów byłoby przesadą i mógłbym zostać posądzony o nadmierną pewność siebie - ucinał prezes PiS w wywiadzie udzielonemu blogerom.
Nikogo nie namaści
W sprawie ewentualnej debaty z Bronisławem Komorowskim gość "salonu24" zaznaczył, że nie wyklucza możliwości jej odbycia jeszcze przed I turą, ale "to zależy od formuły". - Na pewno trzeba będzie porozmawiać o Polsce - dodał.
Blogerzy często pytali Jarosława Kaczyńskiego o sytuacje hipotetyczne, już po ewentualnej wygranej w wyborach. Jedną z poruszonych przez nich kwestii było to, czy PiS jest gotowe, że straci wtedy swojego lidera i będzie musiało wskazać innego szefa partii.
- Prawo i Sprawiedliwość i tak wcześniej czy później będzie musiało wybrać kogoś po mnie. Zakładałem, że nastąpi to w 2014 roku. Ale być może dojdzie do tego wcześniej - zadecydują wyborcy. (...) Nie będę nikogo wskazywał (na nowego prezesa). Nie będę nikomu mówił, kogo ma wybrać. To będzie demokratyczna decyzja. Jarosław Kaczyński
- Prawo i Sprawiedliwość i tak wcześniej czy później będzie musiało wybrać kogoś po mnie. Zakładałem, że nastąpi to w 2014 roku. Ale być może dojdzie do tego wcześniej - zadecydują wyborcy - odpowiedział obecny szef PiS.
Czy w takim przypadku rekomendowałby kogoś na swoje miejsce? Nie. - Nie będę nikogo wskazywał. Nie będę nikomu mówił, kogo ma wybrać. To będzie demokratyczna decyzja - podkreślał Kaczyński.
Pojednanie już nastąpiło?
Ustosunkowując się do opinii, że po katastrofie pod Smoleńskiem to on ma decydujący głos "potrzebny do ewentualnego pojednania Polaków" Jarosław Kaczyński odparł, że to pojednanie już nastąpiło. - Teraz jest kwestia tego, jak je wykorzystamy – zwrócił uwagę.
Bloger, który zadał Jarosławowi Kaczyńskiemu to pytanie przypomniał, że niektóre wypowiedzi prezesa PiS – na przykład "Tam gdzie stało ZOMO" – bardziej dzieliły niż łączyły do tej pory społeczeństwo. – Co do moich słów ("O ZOMO" – red.)... Mówiłem już o tym na Kongresie Prawa i Sprawiedliwości w 2009 roku. Ta sprawa jest dla mnie zamknięta. Wyobrażam sobie, że teraz wspólnym celem staną się sprawy związane z budową nowoczesnego państwa. Jeśli nam się to uda, będzie to nasz olbrzymi dorobek dla przyszłych pokoleń – podkreślił Kaczyński.
Co do budowy nowych stosunków z Rosjanami, prezes PiS uważa, że leży to "w naszym wspólnym interesie". - Ale podstawą do tego musi być prawda i wzajemny szacunek naszych dwóch narodów – zaznaczał były premier w rozmowie z blogerami.
Wszystkie informacje nt. wyborów prezydenckich 2010, 24 godziny na dobę, można zobaczyć w SPECJALNYM SERWISIE www.tvn24.pl/wybory
Weź udział w akcji tvn24.pl i onet.pl "Krótka piłka - zapytaj kandydata" - sprawdź TUTAJ, jak to zrobić.
Źródło: salon24.pl