Kto podzieli los Mirosława Drzewieckiego i zapłaci ministerialną głową za aferę hazardową? W mediach pewnych kandydatów do ścięcia jest dwóch - Grzegorz Schetyna i Andrzej Czuma. Wśród potencjalnych dymisji pojawiają się też jednak nazwiska, które bezpośredniego związku z aferą wydają się nie mieć. Swoje decyzje Donald Tusk ogłosi o godz. 14.
To, że zmiany będą jest niemal pewne. Jak przekazywał w programie 24 Godziny Grzegorz Dolniak, p.o. szefa klubu PO, będą one "może zaskakujące, ale mają na celu poprawę wizerunku rządu".
Według Dolniaka, miał o tym mówić sam premier podczas wtorkowego spotkania z klubem parlamentarnym PO. Donald Tusk mówił też, że stawką jest utrzymanie opinii o wysokich standardach PO, nawet jeśli ceną miałyby być radykalne decyzje niewspółmierne do sytuacji.
Pewniak Schetyna
Kto zatem rozstanie się z ministerialnym stołkiem? Według Faktów TVN z teką ministra MSWiA i funkcją wicepremiera pożegna się Grzegorz Schetyna. Sam Schetyna, pytany w poniedziałek w "Faktach po Faktach" czy to prawda, mówi: to "sprawa otwarta".
Winę Schetyny w aferze hazardowej Centralne Biuro Antykorupcyjne widzi w tym, że spotykał się ze słynnym już "Rysiem" Sobiesiakiem, który zabiegał o korzystne dla branży rozwiązania w ustawie hazardowej. Co więcej, wicepremier miał o tych spotkaniach nie informować Tuska - twierdzi część prasy.
"Gazeta Wyborcza" przedstawia inną interpretację. Według niej we wtorek późnym wieczorem Tusk ze Schetyną w najlepszej komitywie grali w piłkę, a potem wspólnie zastanawiali się jak rozwiązać kryzys. Ostatecznie wicepremier ma zostać szefem klubu PO, który, według źródeł dziennika, musi zostać wzmocniony z powodu planowanej komisji śledczej ws. afery hazardowej.
Minister od kolejnych wpadek
rugi "pewniak" do dymisji to minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. O jego odejściu mówią nie tylko "Fakty" TVN, ale i Radio Zet, a także agencja Reutera, która powołuje się na wysokich urzędników państwowych.
Głównym przewinieniem Czumy w aferze hazardowej jest zbyt pospieszne, w ocenie opozycji i mediów, oznajmienie o niewinności Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego. Minister zrobił to już tego samego dnia, gdy stenogramy z podsłuchów Chlebowskiego ukazały się w "Rzeczpospolitej".
Przekonanie o "absolutnej niewinności" swoich kolegów to jednak tylko kolejny zgrzyt w ministerialnej karierze Czumy w rządzie PO. Zaraz po jego wejściu do rządu w prasie pojawiły się informacje o niejasnych finansach Czumy z okresu emigracji w Chicago.
Gorąco zrobiło się też wokół rodziny ministra. Jego syn Krzysztof, według mediów, pełniąc funkcję społecznego asystenta ojca-ministra zbytnio się w resorcie szarogęsił.
Syn - któremu przypisywano również udział w niejasnych interesach - w końcu z resortu odszedł, ale wsławił się też chęcią ścigania krytycznej wobec Andrzeja Czumy blogerki Kataryny.
Najnowszym problemem ministra Czumy, nie licząc afery hazardowej, okazał się też jego nowy rzecznik prasowy, Antoni Tyszka. Jak napisała "Rzeczpospolita", Tyszka jako PR-owiec promował spółkę Ryszarda Krauzego, który jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań w tzw. aferze przeciekowej.
Czuma na pieńku ma też z częścią prawników. Ci z organizacji "Ad Vocem" już zapowiedzieli przeciwko niemu pozew, po tym gdy nazwał ich organizację "podstawową organizacją partyjną PiS".
Atutem Czumy jest z pewnością jego przywoływano po stokroć przez ludzi PO zasłużona przeszłość antykomunistycznego działacza i perelowskiego więźnia, a także bliska znajomość - z czasów PRL właśnie - z wicemarszałkiem Sejmu Stefanem Niesiołowskim.
Szejnfeld - człowiek od dokumentów
Kolejny zgodnie typowany przez media kandydat do dymisji to Adam Szejnfeld, wiceminister gospodarki. Z dokumentów, które opublikował portal tvn24.pl wynika, że w kontekście afery hazardowej Szejnfeld aktywnie walczył o zwolnienie przedsiębiorców z obciążających ich dopłat.
W dokumencie z 11 maja 2009 wiceminister stanął po stronie przedsiębiorców z branży hazardowej pisząc m.in., że dopłaty spowodują upadek niektórych firm działających na rynku hazardu, a gracze w bukmacherstwie i kasynach odpłyną do nielegalnych gier w internecie.
Sam Szejnfeld nie ma sobie nic do zarzucenia, broni go też jego przełożony, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
Nazwiska Schetyny, Czumy i Szejnfelda przewijają się w związku z aferą hazardową. Julii Pitery, pełnomocniczki rządu do walki z korupcją, i ministra obrony Bogdana Klicha nie, a to ich właśnie Radio Zet wymienia jako kolejnych potencjalnych byłych ministrów.
Pitera łowi dorsze
Pitera do tej pory w rządzie nie wykazała się wielkimi sukcesami. Jej raport, który miał obnażyć nieprawidłowości w działaniu CBA okazał się niewypałem, a jej starcia z politykami PSL wokół ich kontaktów towarzysko-biznesowych nie przynosiły żadnego skutku.
Swego czasu opozycja szydziła nawet, że jedynym sukcesem Pitery było wykrycie "afery dorszowej". Badając wydatki ministrów PiS ze służbowych kart, Pitera wytknęła bowiem jednemu z byłych szefów resortów zakup ryby za... 8 zł 16 groszy.
Klich - kłopoty to jego specjalność
O wiele więcej słychać było w mediach ostatnio o Klichu, którego dymisję przewiduje Radio Zet. Przez wiele dni opinię publiczną bulwersował spór ministra z szefem wojsk lądowych generałem Waldemarem Skrzypczakiem, który ostatecznie skończył się odejściem wojskowego.
Klich poważne kłopoty miał także z gen. Bronisławem Kwiatkowskim, Dowódcą Operacyjnym Sił Zbrojnych, który miał poczuć się urażony uwagami współpracowników ministra o jego działaniach.
Wcześniej Klich naraził się również niektórym wojskowym i ekspertom forsowaniem przeniesienia Dowództwa Wojsk Lądowych do Wrocławia. Przed dziennikarzami musiał też bronić się, gdy ci zarzucali mu, że fundacja jego żony dostaje pieniądze od spółek Skarbu Państwa.
Jednak Klich do doniesień o swojej dymisji powinien się już przyzwyczaić. Pojawiają się one bowiem przy okazji każdej wzmianki o personalnych roszadach w rządzie Donalda Tuska.
Sikorski do obrony, Cimoszewicz w drużynie Tuska
Najostrzej było w lutym, gdy sam minister twierdził - co prawda nieco przez przypadek - że od odejścia z rządu, na własne życzenie, był o krok. Dlaczego jednak Klich miałby odejść właśnie teraz, przy okazji afery hazardowej?
Jak twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna" miałby zrobić miejsce dla... Radosława Sikorskiego. Ten bowiem miałby przestać być szefem dyplomacji, jeśli ministrem spraw zagranicznych, a jak twierdzą informatorzy dziennika jest to prawdopodobne, zostanie... Włodzimierz Cimoszewicz. Ale "Fakty" TVN i "Rzeczpospolita" widzą Cimoszewicza na stanowisku ministra sprawiedliwości, po odejściu Czumy.
Radziszewska i Graś też...
To nie wszystkie nazwiska, które wkrótce mogą zniknąć z listy członków rządu. "Gazeta Wyborcza", pisząc o "ucieczce do przodu" Donalda Tuska, mówi również o możliwej dymisji pełnomocniczki ds. równego statusu Elżbiety Radziszewskiej, której krytycy zarzucają wprost, że nic nie robi.
Ustąpić może również rzecznik rządu Paweł Graś, uwikłany w sprawę "stróżowania" w domu niemieckiego biznesmena, a nawet, według "GW", Rafał Grupiński i szef gabinetu premiera Sławomir Nowak.
A Grad?
Żadne źródło nie wspomina jednak o innym wcześniej wymienianym kandydacie do zmiany - ministrze skarbu Aleksandrze Gradzie. Mimo że katarski inwestor, którego obiecywał minister, nie pojawił się w stoczniach w Gdyni i Szczecinie, a Tusk groził, że Grada zdymisjonuje, wygląda na to, że z tej politycznej burzy szef resortu skarbu wyjdzie cało.
Być może ocalił go - jeśli okaże się to prawdą - sukces, jak sam go określił, w negocjacjach z Eureko, które po 10 latach kosztem kilku miliardów złotych zakończyło spór z Polską.
Co będzie?
Jak będzie tym razem? Czy przy okazji pozbywania się z rządu ludzi powiązanych z aferą hazardową, odejdą również ci, którzy przez ostatnie dwa lata często Donaldowi Tuskowi przysparzali problemów?
mtom//kwj,iga/k
Źródło: tvn24.pl, wyborcza.pl, Radio Zet, Dziennik Gazeta Prawna