Sąd ponad sądami, czyli skarga nadzwyczajna, dzięki której będzie można podważyć każdy prawomocny wyrok i to z ostatnich 20 lat. Projekt prezydenta Dudy - to dawny pomysł PiS - taki supersąd ma dać obywatelom większe poczucie sprawiedliwości. Nic podobnego dotąd nie wymyślono w demokratycznym świecie, ale sędziowie są przekonani, że zamiast tej większej sprawiedliwości, będzie gigantyczny chaos i paraliż wymiaru sprawiedliwości. Materiał programu "Czarno na białym".
Rocznie sądy wydają około 15 milionów wyroków. Część z nich jest prawomocna. Niebawem taka sądowa formuła straci sens i podważyć będzie można każdy, nawet prawomocny werdykt.
- Krzywda nigdy nie powinna być ostateczna, krzywda ludzka nigdy nie powinna być prawomocna. Zawsze powinna być możliwość interwencji, żeby taką krzywdę naprawić - tak mówił TVN24 dwa lata temu człowiek, który kierował w kampanii prezydenckiej biurem pomocy prawnej, Janusz Wojciechowski.
Teraz prezydent przygotował rewolucyjną dla wymiaru sprawiedliwości zmianę. - Zmianę, którą zaproponował swego czasu znany państwu wszystkim Janusz Wojciechowski, który przez wiele lat zajmował się trudnymi sprawami ludzi, ludzi skrzywdzonych przez wymiar sprawiedliwości - wyjaśnił Andrzej Duda.
Rozwiązania PiS z 2014 roku
Prezydent tworzy więc sąd, który wszystkie krzywdy naprawi. Co ciekawe część rozwiązań, nad którymi w Kancelarii Prezydenta pracowano ostatnie dwa miesiące, jest przepisana z programu PiS z 2014 roku.
To w nim proponowano powołanie Izby Wyższej Sądu Najwyższego, która mogłaby podważać prawomocne wyroki. W projekcie prezydenta nazywana jest Izbą Kontroli i Spraw Publicznych. W programie PiS w Izbie Wyższej zasiada czynnik społeczny zgłaszany przez organizacje obywatelskie, w projektach prezydenta mowa o ławnikach zgłaszanych przez stowarzyszenia, inne organizacje społeczne i zawodowe. W programie PiS mamy rewizję nadzwyczajną, u prezydenta nazwana jest ona skargą nadzwyczajną.
- Środowisko dobrej zmiany ma od lat dobry program i czerpanie z dawnych pomysłów to jest dobre rozwiązanie - ocenił Piotr Uściński (PiS).
- Ależ od początku mówimy, że to jest bardzo dobra propozycja. Akurat ten fragment propozycji prezydenta nie tylko nie budzi żadnych kontrowersji i wątpliwości, ale chwalimy to - dodał Jacek Sasin (PiS).
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
Po takich deklaracjach możemy być niemal pewni, że w Sądzie Najwyższym powstanie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie mogła zakwestionować każdy, nawet prawomocny wyrok, który zapadł w ciągu ostatnich 20 lat.
- Każdy, kto miał sprawę, nie wie teraz, czy nagle się nie okaże, że pieniądze, które dostał 15 lat temu na podstawie orzeczenia sądu, nie powinien zwrócić - powiedziała sędzia Monika Frąckowiak z Sądu Rejonowego w Poznaniu.
- Ktoś dziedziczy nieruchomość, następnie na terenie tej nieruchomości buduje siedzibę swojej firmy, zaczyna świetnie prosperować. Po trzech latach ktoś kwestionuje to orzeczenie i doprowadza do jego zmiany. Brak całkowicie pewności obrotu prawnego - dodała Marta Kożuchowska-Warywoda z Sądu Rejonowego Warszawa-Wola.
"Brak pewności obrotu prawnego" - tak nazywa się to w języku sędziów, w praktyce oznacza, że nikt, kto w ciągu ostatnich dwudziestu lat miał sprawę w sądzie, nie może być pewny, że wyrok w jego sprawie nie zostanie teraz podważony.
"Ogromne wotum nieufności do sądów"
Co ciekawe, na datę, od której można wnosić skargę nadzwyczajną od prawomocnych orzeczeń wybrano rok 1997, czyli ten, od którego obowiązuje aktualna konstytucja.
- Tego typu rozwiązania wprowadza się w sytuacjach wojen, rewolucji. Nie mam pojęcia skąd takie założenie, że wejście w 1997 roku w życie konstytucji, która zawiera szeroki katalog praw i wolności obywatelskich, które są zgodne z wszelkimi standardami europejskimi i światowymi, to miałby być ten moment, od którego sądy w Polsce zaczęły orzekać źle i należałoby to w jakiś sposób naprawić. To ogromne wotum nieufności do sądów i podważenie autorytetu władzy sądowniczej - skomentował sędzia Dariusz Mazur ze Stowarzyszenia Sędziów Themis.
"Stwarzamy możliwość wydłużania postępowania o pięć lat"
Projekt Andrzeja Dudy - co ciekawe - daje jednak możliwość podważania wyroków zapadających także w sądach już przez PiS naprawionych. Na podstawie tego przepisu z prezydenckiego projektu będzie można przez pięć lat zaskarżyć każdy wyrok wydany po wejściu w życie ustawy.
- Jeżeli wprowadzamy kolejną możliwość odwołania się od prawomocnego orzeczenia, to de facto doprowadzamy do tego, że postępowania będą trwały jeszcze dłużej, czas niepewności prawnej będzie jeszcze dłuższy i będzie to rodziło jeszcze większą frustrację na przykład po stronie, która uzyskała korzystne orzeczenie, które w toku nadzwyczajnej kontroli dalej jest kwestionowane - tłumaczyła sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda.
Reporter TVN24 Tomasz Marzec, pytał, czy zatem każde postępowanie wydłużamy o pięć lat, sędzia Kożuchowska-Warywoda odpowiedziała, że "stwarzamy taką możliwość".
Wszystko "dla zapewnienia praworządności i sprawiedliwości społecznej". Takie określenia w prezydenckim projekcie pojawiają się wielokrotnie i uzasadniają danie społeczeństwu możliwości podważania w praktyce wszystkich wyroków wydawanych przez ostatnie 20 lat i w przyszłości, w ciągu pięciu lat od wydania.
- Przypominam sobie takie rozwiązania z kodeksu postępowania cywilnego, które obowiązywały przed 1989 rokiem, a zwłaszcza w latach 50., kiedy też powoływano się na interes socjalistyczny, interes społeczny i na tej podstawie można było orzeczenia ewidentnie sprzeczne z prawem uzasadniać. Widzę tutaj ewidentnie powrót do tej samej mentalności - skomentowała sędzia Monika Frąckowiak.
Ławnicy bez wymogu niekaralności
W nowo powołanej izbie wyroki będą wydawane z udziałem społeczeństwa, bo w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych zasiadać będą ławnicy. Będą nimi osoby wskazane przez bliżej nieokreślone organizacje społeczne i zawodowe, wybrane przez Senat, w którym większość ma PiS. Wymóg to minimum średnie wykształcenie. Co ciekawe, nie ma tu wymogu niekaralności jak w przypadku sędziów, jest jedynie wymóg nieskazitelnego charakteru. Wśród tych, którzy nie mogą być ławnikami, wymienione są wszystkie zawody prawnicze.
- To jest pomysł na jakieś sądy rewolucyjne, specjalne, bardzo groźny dla państwa prawa - ocenił Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
- Z demokracją, z podziałem władzy, która jest zasadą fundamentalną dla demokratycznego państwa, taka propozycja jest absolutnie niezgodna - wtórował mu inny były prezes Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Zoll.
"Nie słyszałem, żeby na świecie w SN zasiadali ławnicy"
Tak byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego oceniali wspomniane rozwiązanie, kiedy proponowało je PiS w programie wyborczym. A kiedy dziś to już ustawodawcza rzeczywistość jeden z polskich sędziów Dariusz Mazur mówi tak: - Nie słyszałem, żeby gdziekolwiek na świecie w Sądzie Najwyższym zasiadali ławnicy. W każdym razie "na świecie" w sensie w państwie, które określamy jako cywilizowane, pochodzące z kręgu kultury zachodniej. Dlaczego? Sądy najwyższe to są przeważnie sądy prawa, które zajmują się rozstrzyganiem najbardziej skomplikowanych kwestii prawnych, do których potrzebna jest wysoko specjalistyczna wiedza.
- Czy byłby pan zadowolony, gdyby miał pan być poddany wysoko specjalistycznej operacji neurochirurgicznej na mózgu i ustawodawca by wymyślił, że w takiej operacji ma uczestniczyć czynnik społeczny. Czy to ma jakikolwiek sens? Nie wydaje mi się - kontynuował sędzia.
Ławnicy do 2007 roku
Wszyscy zapytani przez autora materiału Tomasza Marca sędziowie doceniają za to udział ławników, ale tam, gdzie ich doświadczenie życiowe i wiedza nie związana z prawem są bardzo przydatne - w sądach rejonowych i okręgowych. Ten udział ławników w wydawaniu wyroków roku był znaczący i ważny, ale do 2007 roku.
- Zmiana przepisów, nowela wprowadzona w 2007 roku doprowadziła do tego, że udział ławników został znacznie ograniczony. O ile dobrze pamiętam, były to czasy rządów Prawa i Sprawiedliwości, a także okres, kiedy pan Andrzej Duda był podsekretarzem stanu w ministerstwie sprawiedliwości - mówiła sędzia Marta Kożuchowska-Warywoda.
Wszyscy pytani sędziowie zgodnie twierdzą, że danie możliwości odwołania od milionów wyroków, jakie zapadały przez ostatnie 20 lat szybko może także sparaliżować Sąd Najwyższy albo instytucje takie jak Rzecznik Praw Obywatelskich, które mają skargi nadzwyczajne składać.
Co przepisy mówią o ich autorach?
Sędzia Marta Kożuchowska-Warydowda pytana co te przepisy mówią o ich autorach i o ich postrzeganiu prawa, odpowiedziała: - Takie pomysły są wyrazem braku zaufania do obecnego systemu prawnego, braku zaufania do tego, że rozstrzygnięcia, które zapadają w sądach odwoławczych są orzeczeniami sprawiedliwymi i powinny być orzeczeniami ostatecznymi, ale też to jest odpowiedź na pewne zapotrzebowanie społeczne.
- Czyli mówiąc wprost populizm - powiedział reporter TVN24 Tomasz Marzec. - Nie chciałabym użyć tego sformułowania, ale muszę się zgodzić - odpadła sędzia Kożuchowska.
- Co te przepisy mówią nam o ich autorach? Trudno to jednoznacznie ocenić, ale nie wiem, czy w tym jest więcej braku wyobraźni, czy niekompetencji, czy zamiaru politycznego manipulowania sądami, ale mniej więcej takie myśli mi chodzą po głowie, kiedy mam coś powiedzieć o autorach tych przepisów - skomentował z kolei sędzia Dariusz Mazur.
Nowo powołana przez obecnie rządzących Izba Kontroli Nadzwyczajnej z udziałem powołanych przez PiS ławników będzie - zgodnie z projektem prezydenta - decydowała także o ważności wyborów.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24