Rząd szuka 17 mld zł oszczędności, bo budżet może mieć mniejsze wpływy od wcześniej planowanych, wskutek globalnego kryzysu. Według ekspertów, takie cięcia nie są niemożliwe. Biorąc pod uwagę, że ministerstwa swoje wydatki zaplanowały tak, by znalazły się też pieniądze na dodatkowe zakupy, już nie konieczne - będzie można z nich zrezygnować. Tylko pojawia się pytanie: czy ze wszystkich resortów uzbiera się zadeklarowana przez premiera kwota?
Plan kryzysowy przedstawiony przez premiera krytykuje Aleksandra Natalli-Świat, posłanka PiS. - Znaleźć, czyli obciąć jakieś wydatki w budżecie oczywiście można. Jest tylko pytanie jaka będzie konsekwencja takiego działania - mówi posłanka PiS. Według niej, możliwe są ograniczenia wydatków, jednak niewykluczone, że kwoty te będą dużo niższe niż zakłada premier. - Pan premier i minister Rostowski bardzo enigmatycznie mówili, jakie to tak naprawdę mają być oszczędności. I dodaje: mówiliśmy już dawno, że budżet na 2009 rok jest nierealistyczny.
"Trzeba zrezygnować z tego, co nie jest konieczne"
Oszczędności nie mają dotyczyć zwykłych ludzi i ich dochodów. Cięcia wydatków w poszczególnych resortach mogą skutkować ograniczeniem zatrudnienia w administracji. Premier zapowiedział, że pomoc rządu w sytuacji kryzysowej trafi do ludzi oraz małych i średnich przedsiębiorstw, a nie do banków. Rząd przejrzy wydatki rzeczowe, wydatki inwestycyjne w ramach resortów, np. zakupy samochodów, remonty budynków, innego typu zakupy, dotacje i wydatki agencji. Nie wyklucza też zmian ustawowych, aby ograniczyć wydatki.
- Trudno oceniać jaki będzie ten budżet, musimy poczekać do soboty, kiedy będzie wiadomo jak dokładnie wygląda program oszczędnościowy - mówi Henryka Bochniarz, dyrektor PKPP Lewiatan. Według niej, trzeba zwrócić uwagę, że budżet był planowany w połowie ubiegłego roku i wówczas trudno było przewidzieć jak bardzo to, co jest w Stanach i co się dzieje w Europie wpłynie na naszą gospodarkę. Bochniarz podkreśla, że w czasach kryzysu trzeba zrezygnować z tego, co nie jest konieczne.
MON straci najwięcej?
Planu oszczędnościowego, zapowiedzianego przez premiera, broni Andrzej Czerwiński, poseł PO. - Trzeba wyraźnie powiedzieć, że tak samo jak nie wierzono premierowi Donaldowi Tuskowi, że w pierwszym naszym budżecie znajdzie 10 miliardów oszczędności, i teraz też uda się to zrobić. - W budżecie każdego ministerstwa są wydatki potrzebne i konieczne. Teraz każdy minister musi ograniczyć te wydatki, które były potrzebne, ale nie są konieczne - mówi Czerwiński. I to jest właśnie ta solidarność - dodaje. Poseł PO nie wyklucza, że jeśli będzie chodziło o wydatki motoryzacyjne, zakupowe to największe cięcia mogą dotknąć MON. Jednak, jak zapewnia, to w sobotę premier poinformuje, w których resortach pojawią się ograniczenia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24