Nie jestem zaskoczony. Fakt, że obecny rząd odmówił wykonania tych decyzji, oczywiście jest naruszeniem obowiązków członkowskich - mówił w "Kropce nad i" były premier Włodzimierz Cimoszewicz. Odniósł się do nieoficjalnych informacji TVN24, że Komisja Europejska chce skierować pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej za odmowę przyjęcia uchodźców.
Decyzja w sprawie skierowania pozwu przeciwko Polsce ma zostać uzgodniona w czwartek przez komisarzy. W środę zapadła na poziomie szefów ich gabinetów.
Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że nie jest zaskoczony taką decyzją, bo "adresowano już wobec Polski i Węgier bardzo krytyczne oceny".
Przypomniał, że decyzja o przyjęciu uchodźców była podjęta przez poprzedni rząd, ale jak zaznaczył, po wyborach wygranych przez PiS zobowiązanie pozostało.
- Fakt, że obecny rząd odmówił wykonania tych decyzji, oczywiście jest naruszeniem obowiązków członkowskich - podkreślił Cimoszewicz.
- Polska i Węgry podważyły pewien system, który miał być wprowadzony - dodał.
"Konsekwencje także finansowe"
Pytany, co może oznaczać pozew do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, były premier odpowiedział, że to, iż "europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdzi na przykład, że Polska naruszyła prawo europejskie, swoje zobowiązania członkowskie".
- Różne mogą być konsekwencje. Mogą to być konsekwencje także finansowe i rząd polski nie wybroni się wtedy przed skutkami, dlatego że kasa europejska będzie przesyłała mniej pieniędzy, niż byśmy otrzymali w innych okolicznościach - tłumaczył.
Cimoszewicz dodał, że "jeżeli Rada Europejska zajmie się problemami praworządności w Polsce, to będzie to kolejny argument na niekorzyść naszego kraju".
"Jesteśmy świadkami represjonowania kogoś, kto działał w interesie państwa polskiego"
Były premier odniósł się także do sprawy byłego szefa SKW generała Piotra Pytla. W środę rano na polecenie prokuratury Żandarmeria Wojskowa zatrzymała go i dowiozła z Krakowa do prokuratury w Warszawie.
W śledztwie w sprawie przekroczenia uprawnień w związku ze współpracą Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa generałowi Pytlowi został zmieniony zarzut. Dwa nowe zarzuty postawiono gen. Januszowi Noskowi i jeden nowy Krzysztofowi D. Prokuratura nie udziela informacji o szczegółach.
Cimoszewicz powiedział, że "to jakaś demonstracja i bardzo niedobrze, że Żandarmeria Wojskowa jest wykorzystywana do celów propagandowych".
Dodał, że "to przypomina wydarzenia, które miały miejsce 10-12 lat temu, kiedy przychodzono do kogoś o 6 rano, czy wyprowadzano lekarza w kajdankach ze szpitala".
- Poza formą istotna jest treść zarzutów. Do końca ich nie znamy, ale można się domyślać, że chodzi o sprawę, o której PiS już krzyczał jakiś czas temu, próbując wtedy sformułować zarzut zdrady dyplomatycznej wobec (Donalda - red.) Tuska czy (Radosława - red.) Sikorskiego - powiedział Cimoszewicz.
Przypomniał, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego porozumiała się z rosyjskimi służbami co do ochrony ewentualnych transportów polskich wywożących z Afganistanu sprzęt i personel.
- Nigdy nie doszło do skonsumowania tej umowy, bo Polacy wycofali się innymi drogami, ale w moim najgłębszym przekonaniu osiągnięcie takiego porozumienia było oczywiście słuszne, wskazane i służyło interesom polskiego wojska i bezpieczeństwu naszych żołnierzy - ocenił Cimoszewicz.
- Jesteśmy świadkami represjonowania kogoś, kto działał w interesie państwa polskiego i polskich sił zbrojnych - podkreślił.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24