W pewnych sytuacjach protokół trzeba odłożyć na bok. W moim przekonaniu Donald Tusk powinien być obecny na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy - powiedział w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat senator niezależny i były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie będzie uczestniczył w zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na prezydenta. Jak przekazał jego doradca ds. politycznych i komunikacji Paweł Graś, nie otrzymał zaproszenia od prezydenta elekta jako szef Rady Europejskiej.
Tusk nie przyjął zaproszenia wystosowanego przez Kancelarię Sejmu, która skierowała zaproszenia m.in. do wszystkich byłych premierów. Graś zaznaczył, że Donald Tusk "jest przede wszystkim urzędującym szefem Rady Europejskiej, a nie tylko byłym premierem, więc zaproszenie jednak powinno przyjść od prezydenta elekta".
Do sprawy odniósł się w programie "Świat" w TVN24 Biznes i Świat senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz. - Ja, wbrew temu co czytam w gazetach, też nie dostałem zaproszenia, ale będę z innego tytułu. Jako senator - powiedział. Dodał, że jego zdaniem w pewnych sytuacjach, a taka jest teraz protokół trzeba odłożyć na bok.
- Gdyby go w jakiś sposób jaskrawy, jawny obrażono wcześniej publicznie, czy poniżano to w porządku, ale ostatnio nic takiego się nie wydarzyło - zaznaczył Cimoszewicz. Dodał, że w tej sytuacji precyzja protokolarna zakrawa trochę na małostkowość mającą przykryć niechęć do uczestnictwa. - Nie ukrywam, że ja będę bez entuzjazmu (na zaprzysiężeniu - red.). Nie głosowałem na pana Dudę, ale nie kwestionuję jego wyboru. Jest to dla mnie oczywiste. Od jutra będzie prezydentem mojego państwa - dodał były premier.
"Duda nie do końca rozumie swoje uprawnienia"
Cimoszewicz odniósł się również do dzisiejszych zapowiedzi Dudy dotyczących polityki zagranicznej. W rozmowie z PAP nowy prezydent powiedział, że w pewnych aspektach wymaga wzmocnienia i pewnej korekty.
- Przede wszystkim powinna być ona bardziej aktywna właśnie tutaj w Europie Środkowo-Wschodniej, ale nie tylko - podkreślił Duda. Dodał również, że myśli o tworzeniu partnerskiego bloku państw od Bałtyku po Morze Czarne.
Jak powiedział Cimoszewicz, nie do końca jasne jest rozumienie przez prezydenta Dudę jego roli i jego uprawnień. - Politykę prowadzi rząd, a więc on ją definiuje. To minister spraw zagranicznych przedstawia założenia polityki zagranicznej rządowi, a potem parlamentowi. Następnie wszyscy mają to realizować lojalnie - wyjaśnił.
Dodał, że obowiązek porozumiewania się jak realizować tę politykę w takim samym stopniu dotyczy rządu jak i prezydenta. - Pytanie jest jak Duda precyzyjnie rozumie swoją rolę. Jeżeli będzie próbował poszerzać de facto swój zakres kompetencji jak próbował Lech Kaczyński, to mogą być konflikty. Zwłaszcza jeśli rząd nie reprezentuje PiS-u - zaznaczył. Dodał, że to co będzie w przyszłości, będzie zależało od wyniku wyborów. - Jeśli powstałby rząd PiS-owski i prezydent by się z nim porozumiewał bez konfliktów, ale w taki sposób, że prowadziłoby to do pozakonstytucyjnego umocnienia pozycji prezydenta kosztem rządu, to w moim przekonaniu byłoby to absolutnie nieprawidłowe - zaznaczył Cimoszewicz.
Autor: js/ / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Bines i Świat