Dwie osoby nie żyją, a trzy zostały ranne - to tragiczny bilans katastrofy, do jakiej doszło w miejscowości Chodel na Lubelszczyźnie. To jak i dlaczego doszło tam do wybuchu gazu bada prokuratura. Śledczy do zniszczonego budynku - ze względu na jego stan - nie mogą wejść.
Do wybuchu doszło w środę około godziny 16. Jak mówił kapitan Rafał Dobraczyński, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim, część domu jednorodzinnego została "zawalona, a druga połowa jest mocno uszkodzona". - W zgłoszeniu otrzymaliśmy informację, że w środku przebywało siedem osób. Dwie osoby wyszły o własnych siłach, trzy kolejne wydobyliśmy. W tym momencie trwa akcja poszukiwawcza dwóch osób 47-letniej kobiety i 87-letniego mężczyzny, które są pod gruzami - relacjonował początkowo rzecznik. Ostatecznie przedstawiciele straży poinformowali, że w budynku znajdowało się pięć osób: trzy zostały ewakuowane, dwie były poszukiwane.
Dwie osoby nie przeżyły
- Ewakuowani zostali: 15-letnia dziewczynka, 82-letnia kobieta oraz 54-letni mężczyzna. Poszukujemy 87-letniego mężczyzny i 47-letniej kobiety - informował dyżurny Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Lublinie młodszy brygadier Krzysztof Tomasiak. Trzy osoby, które zostały wydobyte z gruzowiska, jak powiedział rzecznik strażaków, "miały obrażenia zewnętrzne ciała". Zostały na miejscu opatrzone i zabrane do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
- Mam niestety do przekazania smutną informację. Około godziny 23.45, niestety bez oznak życia, została znaleziona kobieta. Nadal trwają poszukiwania jeszcze jednej osoby, która prawdopodobnie przebywała w tym domu - powiedział w nocy st. asp. Tomasz Stachyra z lubelskiej komendy wojewódzkiej straży pożarnej. Natomiast ciało 87-letniego mężczyzny odnaleziono w gruzowisku w czwartek o godzinie 1.40.
15-latka pod opieką rodziny, dwie osoby wciąż w szpitalu
Wyciągnięta spod gruzów nastolatka początkowo trafiła do szpitala. Jednak okazało się, że nie było potrzeby jej hospitalizacji. Dziewczynka trafiła pod opiekę rodziny. W szpitalu przebywają dwie inne osoby uratowane przez strażaków. 54-letni mężczyzna jest w stanie ciężkim. Natomiast stan 82-letniej kobiety jest lepszy i nie zagraża jej życiu.
Około stu strażaków w akcji
Dobraczyński relacjonował, że na miejscu było 25 zastępów Państwowej Straży Pożarnej i Ochotniczej Straży Pożarnej. Do akcji poszukiwawczej włączyły się "specjalistyczna grupa poszukiwawcza z Chełma" oraz podobna grupa z Warszawy. Łącznie około 100 strażaków. - Krok po kroku trwają działania mające na celu wydobycie tych osób - mówił w trakcie akcji rzecznik komendy powiatowej.
Strażacy ręcznie usuwali gruz ze zniszczonego domu. - Gruzowisko było sprawdzane kamerami termowizyjnymi, używane są psy tropiące. Strażacy ustabilizowali konstrukcję w miarę możliwości, po czym przystąpili do wydobywania gruzu. Jest on ręcznie usuwany na zewnątrz. Strażacy podają usuwane fragmenty jeden drugiemu. Muszą być bardzo ostrożni, stojąca jeszcze część domu grozi zawaleniem – relacjonował Dobraczyński.
Oględziny przy użyciu drona
W czwartek na miejscu katastrofy budowlanej odbyły się oględziny z udziałem prokuratora, a także biegłych z zakresu pożarnictwa i budownictwa. To między innymi ich opinie mają pomóc w wyjaśnieniu sprawy. Jak relacjonowała Kamila Rachwalska, reporterka TVN24, w domu używano gazu z dwóch źródeł: zarówno z sieci miejskiej, jak i butli gazowej. Na razie jednak nie wiadomo, w którym miejscu doszło do eksplozji i czy ta była wynikiem nieszczelności instalacji, czy na przykład błędu ludzkiego.
Po wybuchu budynek jest w takim stanie, że śledczy nie mogli do niego wejść. Dlatego do oględzin wykorzystano między innymi drona.
Jak przekazała reporterka TVN24 nadzór budowlany podjął decyzję o konieczności rozebrania zniszczonego budynku. Krótko przed południem zapadła decyzja o przerwaniu policyjnych oględzin, ze względu na bezpieczeństwo. - Czynności zostaną wznowione po rozebraniu grożących zawaleniem fragmentów domu - poinformowała Edyta Żur z policji w Opolu Lubelskim. I dodała: - Dokładne okoliczności zdarzenia będziemy znali po zakończeniu oględzin. Spodziewamy się, że potrwają one długo, bo skala zniszczeń jest duża, a trzeba dokładnych czynności, żeby ustalić przyczyny wybuchu.
Wojewoda obiecuje pomoc
Jeszcze w środę na miejsce katastrofy przyjechał wojewoda lubelski Lech Sprawka. I zapewnił, że poszkodowanej rodzinie udzielona zostanie wszelka możliwa pomoc. - Z rezerwy wojewody zostanie im udzielony zasiłek losowy, a później, gdy będzie już gotowa potrzebna dokumentacja, przygotujemy wniosek o pieniądze z rezerwy premiera na pomoc w budowie nowego domu dla rodziny – zapowiedział Sprawka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24