W najbliższą niedzielę ulicami Żnina przejdzie marsz milczenia. Mieszkańcy chcą pokazać, że nie jest im obojętny los katowanych dzieci. W tym mieście Sebastian Sz. śmiertelnie pobił swoją dwuletnią córkę. W Polsce takich przypadków jest więcej - mężczyźni, którzy katują swoje dzieci, tłumaczą potem w sądzie, że chcieli tylko "nauczyć je posłuszeństwa" albo "uciszyć".
Sebastianowi Sz. ze Żnina prokuratura postawiła zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym swojej dwuletniej córki. Na razie grozi mu kara 15 lat więzienia. Mężczyzna już raz był skazany za znęcanie się nad kilkumiesięcznym synem - sąd wymierzył mu wtedy karę 6 lat więzienia, którą odbył w wymiarze 4 lat. Został zwolniony warunkowo, ale teraz niewykluczone, że prokuratura postawi Sebastianowi Sz. inne, ostrzejsze zarzuty. Wciąż jednak czeka na wyniki badań sekcji zwłok.
- W zależności od tych ustaleń istnieje możliwość uznania okoliczności uzasadniających popełnienie czynu z artykułu 148, a więc zabójstwa - powiedział Wojciech Jabłoński z Prokuratury Rejonowej w Żninie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
"Chciał tylko uciszyć dziecko"
W Polsce takich przypadków jest więcej. W 2009 roku sąd skazał na karę 25 lat więzienia Łukasza P, który zabił swojego syna. Mężczyzna tłumaczył, że chciał tylko uciszyć dziecko, dlatego uderzył go ręką w tył głowy. Płacz nie ustawał, więc uderzył go jeszcze raz. W końcu rzucił dziecko na łóżeczko.
Zadawał ciosy pięściami
Mariusz Vaćkar z Kamiennej Góry, który zadawał swojemu dziecko ciosy pięściami, gumowym wężem i pasem z metalową klamrą, tłumaczył natomiast, że 3,5-letniego syna Bartusia próbował nauczyć posłuszeństwa.
Został on skazany na dożywotnią karę więzienia za zabójstwo syna, a matka chłopca na 15 lat za pomoc w zbrodni.
"Myślał, że to kot"
Zbigniew W. z Warszawy wyrzucił swoje nowonarodzone dziecko przez okno. Podobno myślał, że to kot. Sąd mu nie uwierzył. Został skazany na 25 lat więzienia.
- Jakim strasznym, okrutnym trzeba być człowiekiem, żeby nie tylko pozbawić życia inną osobę, ale pozbawić życia własne dziecko - mówiła Agnieszka Wilka, sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Prawa podczas odczytywania wyroku.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24