Dwaj pełnomocnicy rodzin ofiar katastrofy Tu-154 domagają się od wojskowych prokuratorów, by zapytali, co wie i jakie dokładnie materiały posiada akredytowany przy MAK szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich. Pisemny wniosek w tej sprawie mecenasi Piotr Pszczółkowski i Rafał Rogalski już złożyli. Prokuratura nie mówi nie.
- Wniosek o wykonanie czynności prokuratorskich z udziałem Edmunda Klicha wpłynął w poniedziałek - potwierdza naszą informację rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk Zbigniew Rzepa. - Jest to formalny wniosek dowodowy, który będzie podlegał rozpatrzeniu. Prokuratorzy czynią to na bieżąco, więc na ich stanowisko nie będzie trzeba czekać długo - dodaje. Uznanie wniosku przez śledczych z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie oznaczałaby najprawdopodobniej przesłuchanie szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
- Wniosek zmierza do tego, by polscy prokuratorzy mieli szanse poznać informacje, o których wszyscy słyszymy z mediów - tłumaczy mec. Piotr Pszczółkowski, którego podpis widnieje pod pismem do prokuratury. I dodaje: - W tak ważnym śledztwie nie można tolerować aby ktokolwiek, według własnego uznania, co kilka dni, przekazywał wybiórczo istotne dla śledztwa informacje, bez podzielenia się nimi z polskimi organami ścigania.
"Chcemy wyjaśnienia tej sytuacji"
Chodzi między innymi o pełny zapis rozmów z kabiny pilotów Tupolewa podczas lotu do Smoleńska. O tym, że taki posiada, Edmund Klich poinformował dziennikarzy w piątek. Tego samego dnia na antenie TVN24 ujawnił, że z zapisu wynika, iż tuż przed katastrofą do kabiny weszła osoba spoza załogi. W poniedziałek w programie "Teraz My" potwierdził, że osobą tą był Dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik, który w kabinie został do tragicznego końca. - Piloci odczytywali wysokość na jakiej znajdował się samolot. Doszło do 20 metrów - a to już kolejna, środowa wypowiedź Klicha ws. katastrofy (dla radiowej "Trójki").
Dowód cenny, czy niedoceniony
W opinii mecenasa pierwszym miejscem, w którym powinien znaleźć się stenogram, jest właśnie prokuratura. - Chodzi także o to, aby w oczekiwaniu na przekazanie polskiej prokuraturze niezbędnych dla śledztwa materiałów przez stronę rosyjską, pozyskać wszelkie możliwe dowody dostępne na terenie Polski - dodaje mecenas.
W środę Edmund Klich zapowiedział, że 31 maja zapisy z rejestratorów zostaną odtajnione. Czy w tej sytuacji wniosek pełnomocników ma jeszcze sens? Mecenas Pszczółkowski przyznaje, że jeśli prokurator generalny Andrzej Seremet i szef MSWiA Jerzy Miller przywiozą z Moskwy obiecane przez stronę rosyjską materiały, to "wniosek nie będzie miał specjalnego znaczenia".
Ale zaznacza: - Zapowiedzi o przywiezieniu do Polski materiałów śledztwa rosyjskiego było już kilka.
Źródło: tvn24.pl