- Pani minister (Teresa) Piotrowska dostała jasne zadanie od pani premier - wyjaśniał przyczyny nieobecności szefowej MSW na poniedziałkowym szczycie unijnych ministrów Cezary Tomczyk. Jak tłumaczył w "Jeden na jeden" rzecznik rządu, Piotrowska miała udać się do Brukseli, jednak Ewa Kopacz poprosiła ją o inspekcję polskich granic. Poleciał wiceminister.
W poniedziałek w Brukseli odbyło się spotkanie ministrów spraw wewnętrznych państw unijnych, na którym dyskutowano o najnowszej propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej rozlokowania uchodźców pomiędzy poszczególne kraje członkowskie.
Na szczycie nie pojawiła się szefowa polskiego MSW Teresa Piotrowska. Polskie stanowisko przedstawiał wiceminister Piotr Stachańczyk. Brak obecności Piotrowskiej wywołał w kraju krytykę. "Minister Piotrowska po raz szósty nieobecna na naradzie unijnych szefów MSW. Tym razem naprawdę ważnej" - napisał na Twitterze Leszek Miller.
"Podział w MSW jest jasny"
Rzecznik rządu Cezary Tomczyk tłumaczył w programie "Jeden na jeden" w TVN24, że "podział w ramach MSW jest bardzo jasny".
- Od samego początku pan Piotr Stachańczyk zajmuje się szczytami i spotkaniami w Brukseli - wyjaśnił rzecznik. Jak zapewniał, nieobecność Piotrowskiej na poniedziałkowych obradach nie była unikiem, ale wynikała z decyzji Ewy Kopacz, która zleciła minister inspekcję polskich granic.
- Pani minister Piotrowska dostała bardzo jasne zadanie od pani premier. Miała lecieć do Brukseli, ale pani premier poprosiła ją, żeby leciał tylko minister Stachańczyk - wytłumaczył.
Zapytany o to, czy inspekcji granic nie mógł dokonać szef straży granicznej, Tomczyk zauważył, że "minister konstytucyjny ma dużo większą moc sprawczą". - To było twarde polecenie pani premier - podkreślił.
"W tej chwili liczba jest drugorzędna"
W środę o godzinie 14 odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Sejmu poświęcone problemowi napływu uchodźców, z którym zmaga się UE.
Tomczyk wyjaśniał w "Jeden na jeden", że posłowie mogą spodziewać się "pełnej informacji na temat przygotowań Polski".
- Wiemy, że mamy do czynienia z największą klęską humanitarną w Europie, być może w historii Unii Europejskiej. Każdego dnia do Europy napływa kilka tysięcy osób, uchodźców i imigrantów - podkreślił.
Rzecznik rządu zauważył, że w związku z tym Polskę czeka olbrzymi wysiłek dotyczący przygotowań do przyjęcia przybyszów oraz negocjacji z innymi państwami UE.
Premier Ewa Kopacz nie powiedziała do tej pory precyzyjnie, ilu uchodźców jest gotowa przyjąć Polska. Zgodnie z propozycją Komisji Europejskiej miałoby do nas przyjechać 12 tys. osób. Rzecznik rządu nie chciał zdradzić, czy konkretna liczba padnie na środowym posiedzeniu Sejmu.
- W tej chwili sama liczba jest drugorzędna. Dla nas najważniejsze jest spełnienie odpowiednich warunków. Tych, które bardzo twardo postawiła pani premier. My mówimy o bezpieczeństwie granic, oddzieleniu uchodźców od emigrantów zarobkowych, na których nie ma w Polsce zgody i o kwestiach bezpieczeństwa, które są dla Polaków tak ważne. Dopiero wtedy będziemy mogli rozmawiać o realnych liczbach - mówił o polskim stanowisku Tomczyk.
"Im mniej polityki w prokuraturze tym lepiej"
Rzecznik rządu skomentował również wtorkowe doniesienia tygodnika "Wprost", który przytacza fragment rozmowy Krzysztofa Kwiatkowskiego z Janem Burym na temat pozostawienia na stanowisku wiceszefa NIK Mariana Cichosza. Zgodnie z wersją przytoczoną przez tygodnik, Kwiatkowski powołuje się w niej na Janusza Piechocińskiego.
- Janusz Piechociński na pewno się odniesie do artykułu na swój temat - stwierdził Tomczyk.
- Nie mam żadnej wiedzy na ten temat, ale to tylko potwierdza słuszność rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego. I to, że prokuratura w Polsce może działać niezależnie i zajmować się tymi sprawami dowolnie i nie ma w tym polityki. Im mniej polityki w prokuraturze, tym lepiej - dodał.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24