Jako mężczyzna mogę powiedzieć, że prezydent miał więcej szczęścia niż ja, bo mnie Doda nie wycałowała – szczerze przyznał Zbigniew Girzyński w radiu Zet. Zdaniem posła PiS całus jednak nie był spontaniczny - To pewnie spin doktorzy - stwierdził.
Słynny całus, który Dorota Rabczewska, bardziej znana jako Doda, złożyła na policzku Lecha Kaczyńskiego, miał miejsce podczas dorocznego Balu Dziennikarzy. Ani pan prezydent, ani piosenkarka tego zawodu nie uprawiają i to może status gości tak ich zbliżył. A może ogólna skłonność Dody do polityków, którą przypomniał w radiu Zet Girzyński.
- Nie mam zielonego pojęcia, czy Doda pomogła prezydentowi. Ale pamiętam, że na początku tej kadencji pani Dorota śpiewała dla premiera Donalda Tuska. Dla Kennedyego śpiewała kiedyś Marilyn Monroe, to przeszło do legendy, my mamy może gwiazdy mniejszego formatu, ale jednak gwiazdy - ocenił.
Format może i mniejszy, ale poseł PiS nie ukrywał zazdrości. - Pan prezydent miał więcej szczęścia niż ja, bo mnie Doda nie wycałowała – szczerze przyznał. Zdaniem polityka szczęściu pomogli doradcy prezydenta. - To pewnie spin doktorzy, oni są sprawcami wszelkiego zła i dobra. Kamiński z Bielanem, tak myślę - uważa Girzyński.
Źródło: Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: PAP