- Zawiodłem zaufanie wielu ludzi i teraz muszę stanąć przed sądem i muszę starać się, żeby te szkody naprawić - przyznał w rozmowie z TVN24 Jakub Ś., były szef fundacji Kidprotect.pl. Jest oskarżony o przywłaszczenie ponad 413 tys. złotych na szkodę fundacji. W opinii Ś. część wydatków miała swoje uzasadnienie, dla innych nie ma jednak wytłumaczenia.
W czwartek przed sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces Jakuba Ś., byłego szefa fundacji Kidprotect.pl. Mężczyzna oskarżony jest o przywłaszczenie ponad 413 tys. złotych na szkodę fundacji. Grozi mu za to kara do 10 lat więzienia. Sąd oddalił wniosek o dobrowolne poddanie się Ś. karze.
Przed sądem Jakub Ś. tłumaczył, że dopadły go "próżność i pycha" i okazał się podatny na pokusy. Dodał również, iż jest mu "potwornie wstyd" tego, co zrobił.
"Zawiodłem zaufanie wielu ludzi"
W rozmowie z TVN24 przyznał, że "zrobił wiele złego".
- Zawiodłem zaufanie wielu ludzi i teraz muszę stanąć przed sądem i muszę starać się, żeby te szkody naprawić. Przy czym nie jest to tylko kwestia pieniędzy. To jest szkoda, którą będzie bardzo trudno naprawić - mówił, dodając, że szczególnie mocno boli go, iż część osób po ujawnieniu nieprawidłowości w działaniu prowadzonej przez niego fundacji mogła stracić zaufanie do organizacji charytatywnych.
Ś. wyjaśnił, że poczuł, iż miarka się przebrała dopiero wtedy, gdy "został brutalnie skonfrontowany" ze skutkami swojego postępowania.
- Dlatego powiedziałem przed sądem, że bardzo się cieszę, że tak się stało - mówił. - Nie chcę powiedzieć, że super jest być oskarżonym, że ta ławka jest super. I że ten rok wyczytywania różnych rzeczy o sobie był fajny. Nie był. Ale lepsze to, niż gdyby mnie nie zatrzymano - przyznał były szef fundacji.
"Nie dość, że głupie, to jeszcze niemoralne"
W opinii Ś. część wydatków uczynił w dobrej wierze. Wymienił w tym kontekście zakup sprzętu komputerowego czy opłacenie abonamentu medycznego dla pracowników fundacji. Niektóre jednak - jak przyznał - "nie dają się wytłumaczyć formalnie, ani pragmatyką działania fundacji, ani etycznie". - Trudno bronić pomysłu, że się zapłaciło kartą fundacji za wyjazd do Turcji. To jest absolutnie nie do obrony. To było nie dość, że głupie, to jeszcze niemoralne - przyznał. - Za pieniądze fundacji nie kupuje się ciuchów, nie płaci się za papierosy pieniędzmi fundacji - dodał.
Oskarżony o przywłaszczenie pieniędzy
Nieprawidłowościami w fundacji od listopada 2012 r. zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola. Początkowo podejrzanemu zarzucano niegospodarność i wyrządzenie szkody nie mniejszej niż 250 tys. zł.
We wrześniu ub.r. prokurator wydał jednak postanowienie o zmianie zarzutów i ich zaostrzeniu - chodzi o przywłaszczenie "w stosunku do mienia znacznej wartości", za co grozi kara do 10 lat więzienia. Ś. zarzucono, że przywłaszczył sobie kwotę 413 tys. 222 zł.
Miał - jak informował Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie - "wydatkować je na cele niezwiązane z działalnością statutową na cele prywatne".
Były szef Kidprotect.pl za pieniądze fundacji miał kupować m.in.: odzież, artykuły elektroniczne, muzyczne, spożywcze, przemysłowe i medyczne oraz usługi: konsumpcyjne, medyczne, turystyczne, internetowe i transportowe". Do zarzucanych czynów miało dojść pomiędzy majem 2009 r. a sierpniem 2012 r.
Fundacja Kidprotect.pl nie złożyła sprawozdania za 2011 r., w związku z czym resort pracy zdecydował o odebraniu jej statusu organizacji pożytku publicznego.
Autor: kg//gak / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24