W ślad za pytaniami, które były szef CBA Paweł Wojtunik postawił szefom służb, należy teraz zadać pytanie prokuratorowi generalnemu - stwierdziła w TVN24 prokurator Ewa Wrzosek. Podkreśliła, że działania operacyjne, takie jak zakładanie podsłuchów "nie mogłyby się odbyć bez zgody prokuratora generalnego i bez jego wiedzy". - W tej sprawie powinno zostać przeprowadzone postępowanie, które wykaże, jak rzeczywiście było - powiedział prokurator Józef Gacek ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia".
Paweł Wojtunik, były szef CBA, powiedział sobotę w "Faktach po Faktach" w TVN24, że w ośrodku Biura w Lucieniu dwa dni przed wyborami odbyła się odprawa. Zapytał publicznie ministra spraw wewnętrznych, czy prawdą jest, że wydano tam specjalne polecenia, "aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych".
Wrzosek: należy teraz zadać pytanie prokuratorowi generalnemu
O sprawę pytana była w TVN24 prokurator Ewa Wrzosek. Przyznała, że pytania postawione przez Wojtunika ją zaskoczyły. - Oczywiście przyzwyczailiśmy się do tego, że różnego rodzaju instytucje państwowe, w tym również służby specjalne, przez ostatnich osiem lat zostały zdewastowane. Jestem też tego przykładem, ale przyznam szczerze, że te informacje, które w formie pytań ujawnił były szef CBA, są bardzo niepokojące - oceniła.
Wyraziła przekonanie, że "w ślad za pytaniami, które Paweł Wojtunik postawił szefom służb, należy teraz zadać pytanie prokuratorowi generalnemu". Podkreśliła, że "wszelkie tego rodzaju działania, gdyby były podejmowane, nie mogłyby się odbyć bez zgody prokuratora generalnego i bez jego wiedzy".
- Wydaje mi się, że prokurator generalny w poczuciu odpowiedzialności powinien poinformować opinię publiczną, czy tego rodzaju sytuacje miały miejsce - powiedziała Wrzosek. Zaznaczyła, że "nie chodzi o ujawnienie tajemnic". - Sama informacja, czy w ostatnim czasie były na masową skalę wyrażane zgody przez niego na tak zwane doraźne kontrole operacyjne, czyli takie, które można przeprowadzić bez uzyskania wcześniejszej zgody sądu, pozwoliłaby uspokoić (sytuację - red.) i przeciąć te wszystkie spekulacje - przekonywała.
"To nie jest tak, że minister Wąsik może z poziomu swojego biurka uruchomić urządzenie odsłuchowe"
Zdaniem Wrzosek "wszystko rozbija się o to, co ewentualnie mogłoby być podstawą i przyczyną wdrożenia takich pięciodniowych kontroli operacyjnych".
- Oczywiście ta instytucja jest przewidziana po to, aby uzyskać informacje, które mogą być utracone, dowody, które mogą być zniszczone. I przepisy taką możliwość przewidują. Natomiast jest pełna procedura, której w tego rodzaju sytuacjach należy dochować. Jest również ta istotna bardzo funkcja kontrolna ze strony prokuratora generalnego - wskazała.
- To nie jest tak, że chociażby pan minister Wąsik (wiceminister spraw wewnętrznych i administracji - red.) może z poziomu swojego biurka uruchomić jakieś urządzenie odsłuchowe i zainicjować kontrolę operacyjną. Muszą być dopełnione procedury - wyjaśniła. Dodała, że są to "notatki urzędowe, wnioski kierowane przez szefa służb do prokuratora generalnego, to jest wreszcie pisemna zgoda prokuratora generalnego i jednoczesny obowiązek wystąpienia do sądu o uzyskanie zgody".
"Tutaj nie da się niczego w sposób definitywny zamieść pod dywan"
Według Wrzosek nie zawsze jest tak, że działanie formalnie zgodne z przepisami jest legalne. - Przepisy również mogą być nadużywane, mogą być wykorzystywane w złej wierze - stwierdziła.
Zaznaczyła, że zapewnienia zastępcy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisława Żaryna, że nikt nie był podsłuchiwany z powodów politycznych są "mocno ocenne". - Po drugie bardzo łatwo powiedzieć, że podsłuchujemy kogoś z uwagi na jakieś podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa, natomiast nadal uzyskujemy informacje o polityku w okresie wyborczym - zauważyła.
Wrzosek podkreśliła, że procedura uzyskiwania zgody na kontrolę operacyjną, nawet na tę doraźną, jest wysoce sformalizowana. - Kontrola operacyjna jest najbardziej inwazyjnym środkiem techniki operacyjnej i nie można sięgać po nią w pierwszej kolejności - stwierdziła.
Według niej "prokuratura krajowa już w tym momencie powinna zlecić przeprowadzenie co najmniej czynności sprawdzających w tym zakresie, po uzyskaniu wglądu w dokumenty". Zaznaczyła, że istnieje specjalny rejestr, w którym są ewidencjonowane zgody prokuratora generalnego wyrażone w tego rodzaju sytuacjach.
Pytana, czy niszczarki nie pomogą służbom w tej sytuacji, odparła, że "nie ma takiej możliwości". - Zresztą samo usunięcie dokumentów też jest przestępstwem i to bardzo surowo zagrożonym. A poza tym są jeszcze ludzie. Są osobowe źródła informacji, są świadkowie. Tutaj nie da się niczego w sposób definitywny zamieść pod dywan - przekonywała.
"Jak na warunki polskie jest to rzecz niewyobrażalna"
Wcześniej sprawę w poranku "Wstajesz i wiesz" komentował prokurator Józef Gacek ze Stowarzyszenia Prokuratorów "Lex Super Omnia".
- Informacje w tej sprawie potraktowałem bardzo poważnie. Niejednokrotnie było tak w przeszłości, że tego rodzaju wypowiedzi czy informacje medialne stawały się przyczyną do wszczynania postępowań - powiedział, odnosząc się do pytań postawionych przez Wojtunika w "Faktach po Faktach".
Zdaniem Gacka "w tej sprawie powinno zostać przeprowadzone postępowanie, które wykaże jak rzeczywiście było".
- Ciężko wypowiadać mi się na tym etapie czy miało to miejsce czy nie, ale same informacje są bardzo niepokojące. Sam w przeszłości współpracowałem z Pawłem Wojtunikiem, uważam go za osobę odpowiedzialną - stwierdził prokurator. W jego ocenie, jeśli doniesienia o podsłuchach okażą się prawdą, "to jak na warunki polskie, jest to rzecz niewyobrażalna".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24