Donald Trump był biznesmenem i w przyszłości będzie negocjować jak człowiek biznesu na zasadzie "my wam damy to, wy nam dacie tamto". To jest filozofia, która jest niebezpieczna - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w USA.
Były ambasador RP w Waszyngtonie mówił o zbliżających się wyborach prezydenckich w USA. Pytany o opinię na temat kandydata republikanów Donalda Trumpa, Schnepf ocenił, że jego postrzeganie polityki międzynarodowej może być niebezpieczne.
- Donald Trump postrzega świat w kategoriach biznesu i tak myśli negocjować w przyszłości jak człowiek biznesu na zasadzie "my wam damy to, wy nam dacie tamto". To jest filozofia, która jest niebezpieczna – powiedział Schnepf. - Nie wiemy jeszcze, co to oznacza, ale to powinno się źle kojarzyć. Mamy masę doświadczeń historycznych, które pokazują, jak źle może kończyć się, jeżeli jesteśmy jedną z kart w grze i to na dodatek nie bardzo wiemy, jakiego koloru - dodał.
Jak ocenił gość "Faktów po Faktach", Donald Trump reprezentuje ruch odrzuconych oraz wołanie o zmianę. - Ludzie nie wiedzą, co się ma zmienić, ale żeby to się zmieniło - wyjaśnił Schnepf.
- Ameryka zmienia się teraz na naszych oczach, bez względu na to, kto wygra te wybory - dodał.
"Ataki na rodzinę są dotkliwe, one po prostu bolą"
Ryszard Schnepf odniósł się również do sytuacji z kwietnia, kiedy "Gazeta Polska" opublikowała artykuł o nim samym i jego rodzinie. W artykule pt. "Resortowy ambasador w Waszyngtonie" napisano, że jego ojciec, Maksymilian Schnepf, 60 lat temu pracował w ambasadzie PRL w USA z ramienia radzieckiego wywiadu. Matka Ryszarda Schnepfa, Alicja, pracowała w PRL-owskich ministerstwach propagandy oraz bezpieczeństwa. Życiorys rodziców ambasadora miał być argumentem za jego odwołaniem ze stanowiska.
- Nie chodzi o moje dobra, ale wszelkiego rodzaju ataki na rodzinę są dotkliwe, one po prostu bolą. Natomiast chodziło raczej o to, do czego może prowadzić nienawiść, złe słowo, to, co nazywamy hejtem dzisiaj na masową skalę, zwłaszcza wobec kogoś, kto w danym momencie wypełnia dosyć istotną misję - powiedział.
Schnepf wyjaśnił, że wspomniana sytuacja miała miejsce w trakcie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie i na krótko przed szczytem NATO w Warszawie. - Tworzy to wrażenie, że w Polsce dzieją się rzeczy, które są nieprzewidywalne - ocenił.
Odwołanie i powrót
W czerwcu tego roku Schnepf został odwołany ze stanowiska ambasadora Polski w Stanach Zjednoczonych.
- Każdy dyplomata kiedyś musi wracać. To nie było przed czasem, jeśli już jesteśmy ściśli - powiedział. Jak dodał, spędził cztery lata w Waszyngtonie i jest usatysfakcjonowany tym, co udało się osiągnąć. - Powrót jest naturalnym elementem życia dyplomaty - ocenił.
Dopytywany, czy powodem odwołania go ze stanowiska mógł być fakt, że 3 maja tego roku przyjął w ambasadzie w Waszyngtonie prezesa TK prof. Andrzeja Rzeplińskiego, Schnepf odpowiedział: - Wydaje mi się, że zaproszenie kogoś na tak wysokim szczeblu jak prezes TK w dniu święta narodowego jest standardowym zachowaniem każdego normalnego dyplomaty. Zaznaczył, że prezes TK w USA to jedno z najwyższych stanowisk państwowych i niezależnie od powodu wizyty Rzepliński reprezentował Polskę.
Autor: mw/kk,tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24