- Około 100-150 metrów od miejsca wypadku jest próg zwalniający. Samochód musiał z ogromną prędkością go przeskoczyć - mówił na antenie TVN24 Marian Klasik, dziennikarz portalu iswinoujscie.pl i świadek wypadku, do którego doszło w Kamieniu Pomorskim. Pijany kierowca wjechał w grupę przechodniów. Pięć dorosłych osób zginęło na miejscu, 9-letnie dziecko zmarło po przewiezieniu do szpitala.
Jak relacjonuje Marian Klasik, który dotarł na miejsce, gdy prowadzono reanimację osób poszkodowanych, do wypadku doszło na jednym z głównych traktów w mieście. - W dni wolne chodzi tamtędy dużo ludzi - mówi.
- Zacząłem szukać samochodów, które się zderzyły. Okazało się, że to rozpędzony samochód wpadł w grupę przechodniów - tłumaczy. Jak wyjaśnia, samochód jechał od strony stacji benzynowej w kierunku przejazdu kolejowego.
- Po jakimś czasie zauważyłem, że samochód leży na dachu. Trudno było rozpoznać co to za marka - relacjonuje dziennikarz. Jak dodaje, około 100-150 metrów od miejsca wypadku jest próg zwalniający. - Samochód musiał z ogromną prędkością przeskoczyć ten próg. Było widać, że samochód siłą rozpędu niosło, jakby się ślizgał - relacjonuje.
Tragiczny wypadek
W wypadku na ul. Szczecińskiej w Kamieniu Pomorskim (woj. zachodniopomorskie), do którego doszło w środę przy przejeździe kolejowym, zginęło na miejscu pięć dorosłych osób, 9-letnie dziecko zmarło w szpitalu, dwoje pozostałych dzieci w stanie ciężkim przebywa w szpitalu w Szczecinie (wcześniej policja podawała, że udało się uratować tylko jedno dziecko). 26-letni mężczyzna, mieszkaniec Kamienia Pomorskiego, kierujący osobowym BMW, miał w wydychanym powietrzu dwa promile alkoholu. Samochodem wraz z nim jechała młoda kobieta, która była trzeźwa. Sprawca został zatrzymany i będzie przesłuchiwany, gdy wytrzeźwieje. 26-latek był już notowany za jazdę pod wpływem alkoholu. Grozi mu 15 lat więzienia.
Autor: db//kdj / Źródło: tvn24