"Byli funkcjonariusze WSI wyrzucają trupa z szafy"

Przemysław Gosiewski o Kowalu
Przemysław Gosiewski o Kowalu
Źródło: TVN24

- Była to albo próba usunięcia Pawła Kowala z życia politycznego, albo pokazania, że błędem była likwidacja WSI – tak Przemysław Gosiewski komentuje dzisiejsze doniesienia o rzekomej współpracy byłego wiceszefa MSZ z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Jego zdaniem może tu działać "Związek Zawodowy Byłych Funkcjonariuszy".

- Nieprzypadkowo stało się to dziś, wiadomo przecież, że Kowal jutro będzie kandydatem do najwyższych władz PiS. Być może była to próba usunięcia go z życia politycznego, ale była to próba nieudana – zapewnił w programie "Bohater Tygodnia" TVN24 Gosiewski. - Wyjaśnienia Kowala są przekonywujące – dodał.

Jeśli sprawa Kowala ma być elementem eliminacji go bądź pokazania, że błędem była likwidacja WSI, to moja teza o związku zawodowym jest w pełni usprawiedliwiona pg

- Jeśli sprawa Kowala ma być elementem eliminacji go bądź pokazania, że błędem była likwidacja WSI, to moja teza o związku zawodowym jest w pełni usprawiedliwiona - podsumowuje.(KOWAL: NIE WSPÓŁPRACOWAŁEM)

"Kowal to nie Subotić"

Kowal nie był współpracownikiem, więc nie ma tytułu, żeby go komisja weryfikowała pg2

Jego zdaniem Kowal nie znalazł się w raporcie o likwidacji WSI właśnie dlatego, że nie współpracował świadomie w żaden sposób. Gosiewski nie widzi nie złego w tym, że Antoni Macierewicz nie widział teczki byłego wiceszefa MSZ, nie sprawdził informacji o nim, a mimo tego nie umieścił go w raporcie. – Kowal nie był współpracownikiem, więc nie ma tytułu, żeby go komisja weryfikowała. Raport opisywał przypadki czynnej współpracy. Ustawa definiuje, w jakiej sytuacji mamy do czynienia ze świadomym działaniem. Gdzieś nie ma świadomej współpracy to nie można nagannie oceniać jego działania. A nie było nawet milimetrowej świadomości ze strony pana Kowala – przekonywał polityk. (O WSPÓŁPRACY KOWALA Z WSI NAPISAŁ "DZIENNIK")

Gosiewski: Kowal to nie Subotić

Gosiewski: Kowal to nie Subotić

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: