- Zapamiętaj, jak cię pałują. Najważniejsze żeby chronić uszy i potylicę - mówią tvn24.pl byli górnicy z kopalni w Bogdance, o katowaniu ich przez strażników więzienia w czasie stanu wojennego. To oni przed kamerami zarzucali dziś zdradę autorom stanu wojennego. Opowiedzieli nam co ich spotkało w 1982 roku.
Jacek Malinowski i Jerzy Zacharow rano przyszli do sądu z transparentem "Dla ofiar honory, dla katów honoraria". Litery naprasowali wczoraj wieczorem na prześcieradło w mieszaniu pana Jurka.
25 lat temu pracowali razem na Kopalni Bogdanka. Od tego się się zaczęło. W maju został wyrzucony z kopalni. Trafił do aresztu śledczego w Lublinie, bo był podobno niebezpieczny dla PRL. Stamtąd został zabrany do zakładu karnego w Kwidzynie i internowany.
"Tam się katowało ludzi"
Jak nam mówi był bity i obrażany. Siedmiokrotnie przeszedł przez tzw. "ścieżkę zdrowia" - szpaler strażników, którzy ze wszystkich stron uderzali go pałkami. - Jak cię pałują, najważniejsze żeby chronić uszy i potylicę - wspomina jak radzili mu koledzy, którzy mieli już za sobą "ścieżkę zdrowia". - Tam działy się straszne rzeczy. Katowano ludzi. To wszystko przez ekipę Jaruzelskiego - opowiada wyraźnie wzruszony.
Pan Jacek pamięta sytuację, w której został pobity za to, że wstawił się ze zakonnikiem, któremu grożono obcięciem genitaliów. - Takie sceny pozostają w pamięci do końca życia - dodaje.
Po wyjściu z więzienia (1983 rok) przez 2,5 roku był na rencie. Ze względu na chorobę kręgosłupa nie mógł wrócić do pracy. - Po pewnym czasie okazało się, że będę musiał pracować, bo mam tylko 45 procent stałego kalectwa, a rentę mogli wtedy dostawać tylko ci, którzy mają więcej niż 50 procent - tłumaczy.
"Bo w Rosji jest kara śmierci"
Dziś na rozprawie przeciwko byłym dygnitarzom PRL (m.in. Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka) on i Jerzy usłyszeli od jednego z oskarżonych "umyj się!". Nie wytrzymał i odpowiedział: "Ty durniu" (ZOBACZ). - Musiałem jakoś zareagować - mówi, a po chwili dodaje. - Chciałbym by autorów stanu wojennego wywieziono do Rosji i poddano karze śmierci. Przyjdę na kolejna rozprawę.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP