Sąd Najwyższy ma badać dziś pytanie prawne, czy szef komisji weryfikacyjnej WSI był funkcjonariuszem publicznym. Od odpowiedzi zależą losy zażaleń na umorzenie śledztwa ws. nieprawidłowości przy tworzeniu przez szefa komisji Antoniego Macierewicza raportu z weryfikacji WSI z 2007 r.
Pytanie zadał w czerwcu br. Sąd Okręgowy w Warszawie badający, czy wznowić śledztwo w sprawie Macierewicza.
Decyzję o umorzeniu trwającego od 2007 r. śledztwa podjęła w grudniu 2013 r. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Początkowo chciała ona zarzucić Macierewiczowi niedopełnienie obowiązków przy tworzeniu raportu i poświadczenie w nim nieprawdy. Prokurator generalny Andrzej Seremet dwa razy zwracał jednak prokuraturze jej wniosek o uchylenie immunitetu posła PiS.
Funkcjonariusz publiczny?
Podstawą umorzenia był brak znamion przestępstw. Uznano, że Macierewicz jako szef komisji weryfikacyjnej nie był funkcjonariuszem publicznym, który może odpowiadać za niedopełnienie obowiązków bądź ich przekroczenie. Według prokuratury był on jedynie "osobą pełniącą funkcję publiczną", a komisja weryfikacyjna nie była instytucją państwową, której szef podlega odpowiedzialności, lecz "innym organem państwowym" powołanym do konkretnej sprawy.
Uznano też, że raport nie jest dokumentem, do którego odnosi się przestępstwo poświadczenia nieprawdy, bo nie może ono dotyczyć dokumentu "analityczno-ocennego". Autorzy 23 zażaleń (m.in. b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski, b. agent wywiadu Aleksander Makowski oraz Polsat, ITI i ABW) wnieśli do SO, by nakazał wznowienie śledztwa; prokuratura była za utrzymaniem umorzenia. Adwokaci pokrzywdzonych argumentowali, że Macierewicz był funkcjonariuszem publicznym, bo wystarczy do tego pełnienie stanowiska kierowniczego.
Przed rozstrzygnięciem zażaleń SO z urzędu spytał SN o wykładnię prawa. Sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska uzasadniała to tym, że ustawa powołująca komisję weryfikacyjną nie określała ani jej statusu, ani pozycji jej przewodniczącego.
Autor: db//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24