Rosyjska ambasada nie była w wystarczającym stopniu chroniona. Potępiamy sytuację, kiedy państwo polskie nie jest w stanie zapewnić bezpieczeńswa warszawiakom, a Polsce godnego wizerunku - stwierdził w "Jeden na jeden" Joachim Brudziński z PiS, odnosząc się do burd podczas "Marszu Niepodległości". Jego zdaniem, po tym do dymisji powinien się podać szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
Brudziński zapewnił, że PiS potępia to, co się stało 11 listopada w Warszawie. Odpowiedzialność za to, jak stwierdził, ponoszą organizatorzy "Marszu Niepodległości", a także premier Donald Tusk i jego ministrowie.
- W demokratycznym, silnym państwie nie może być tak, aby chuligani nadawali, w dniu święta narodowego, ton tym obchodom - powiedział Brudziński.
W jego opinii, ekipie rządzącej zależało na tym, aby w Warszawie było niespokojnie.
- Pan premier, wiedząc bardzo dobrze, co może spotkać warszawiaków, i co może się wydarzyć 11 listopada, w sposób bardzo konsekwentny podgrzewał atmosferę, chociażby decyzją o organizacji szczytu klimatycznego - ocenił Brudziński. - Premier, jaka kania dżdżu potrzebuje dziś zadymy, polaryzacji, złych emocji - dodał.
Przypomniał, że premier i szef MSW zapewniali, że służby w Warszawie są dobrze przygotowane do 11 listopada, tymczasem stało się inaczej.
Jego zdaniem, rosyjska ambasada nie była w wystarczającym stopniu chroniona. - Niech pan Radosław Sikorski zatwittuje do swojego kolegi z rządu, ministra Sienkiewicza, dlaczego w dniu wczorajszym ambasada Federacji Rosyjskiej nie była chroniona tak, jak być powinna. Niech zatwittuje do ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej i poinformuje go, dlaczego ambasada Federacji Rosyjskiej nie była chroniona tak, jak być powinna - powiedział polityk PiS.
"Kabotyńska opinia"
Brudziński stwierdził, że gdyby policja podlegała ministrowi z PiS-u, to do burd w ogóle by nie doszło.
- Kiedy rządziliśmy, mieliśmy różnego rodzaju manifestacje i demonstracje, czy dochodziło do takich sytuacji? To jest odpowiedź na pytanie - skwitował polityk PiS.
W jego opinii za to, co się stało, konsekwencje powinien ponieść minister Bartłomiej Sienkiewicz. - W sposób oczywisty do dymisji powinien się podać minister spraw wewnętrznych - stwierdził Brudziński.
Jednocześnie jednak zastrzegł: - Wszystkie dymisje w tym rządzie nie mają sensu, dopóki nie odsuniemy tego który za ten rząd odpowiada, czyli premiera Donalda Tuska.
Pytany o słowa premier Tuska, który, odnosząc się do Jarosława Kaczyńskiego, stwierdził, że każdy, kto "nie tylko toleruje, ale akceptuje tego typu zdarzenia", ponosi za nie współodpowiedzialność, Brudziński odpowiedział, że tego typu opinia to kabotynizm.
Zatrzymania po marszu
Po zajściach podczas organizowanego przez narodowców "Marszu Niepodległości" zatrzymane zostały 72 osoby, rannych zostało 12 policjantów.
Podczas marszu w pobliżu ambasady rosyjskiej spłonęła m.in. budka wykorzystywana przez policjantów ochraniających placówkę. Na jej teren rzucano petardy i race, kilkanaście osób wdarło się na ogrodzenie.
Wcześniej na pl. Zbawiciela podpalono instalację "Tęcza", która została naprawiona zaledwie kilka dni wcześniej. Podczas gaszenia strażacy zostali obrzuceni kamieniami. Do pierwszych starć doszło niedługo po rozpoczęci marszu w centrum miasta - na ul. ks. Skorupki i Wilczej. Grupa demonstrantów starła się z mieszkańcami skłotów Przychodnia i Syrena. Na ul. Skorupki z obu stron rzucano kamieniami, butelkami i petardami.
Autor: mac//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24