Przed wyborami do europarlamentu komisje wyborcze miały ogromny problem ze znalezieniem chętnych do pracy w komisjach wyborczych. Najtrudniejsza sytuacja była w Warszawie. I choć kryzys został już zażegnany, Państwowa Komisja Wyborcza szuka sposobu, by podobne kłopoty nie przytrafiły się jesienią podczas wyborów samorządowych. Rozwiązaniem mają być podwyżki wynagrodzeń dla osób zasiadających w komisjach.
Podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się 25 maja, Polacy będą głosować w niemal 28 tysiącach obwodowych komisji wyborczych. W każdej z nich pracować ma od pięciu do dziewięciu członków.
Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że zarobki dla członków komisji są kuszące - przewodniczący komisji dostanie 200 zł, zastępca 180, a zwykły członek 160 zł. Kwota jest wolna od podatku.
Ale nie można zapominać, że to suma nie za tradycyjne 8 godzin pracy. Dla członków komisji dzień pracy w wybory trwać bowiem będzie nawet dwa razy tyle. Wszystko dlatego, że samo głosowanie przeprowadzane jest w godzinach od 7 do 21, a członkowie w komisjach muszą pojawić się wcześniej i pozostać w nich do zakończenia liczenia głosów. Średnia płaca za godzinę wynosić będzie więc ok. 10 zł/godzinę.
Wobec czego kwota ta przestaje być zachęcająca dla Polaków. A dla kogo najmniej?
Najbardziej "niechętna" Warszawa
Chętni do pracy w komisjach mogli zgłaszać się do piątku 2 maja. Ale, jak podało "Metro", nigdy wcześniej przy okazji wyborów nie było takich kłopotów ze znalezieniem osób do pracy w komisji, jak w tegorocznych wyborach do PE.
Wicedyrektor zespołu prawnego i organizacji wyborów z Państwowej Komisji Wyborczej Romuald Drapiński w rozmowie z tvn24.pl potwierdził, że takie problemy faktycznie miały miejsce. - Najwięcej zgłoszeń o braku chętnych otrzymywaliśmy z terenu Warszawy - poinformował. Nie potrafił jednak powiedzieć, ilu dokładnie chętnych brakowało na terenie całego kraju.
Wiadomo, że poza stolicą problemy z zapełnieniem list członków komisji miały także Wrocław, Łódź i Kraków. W tym ostatnim mieście już po upłynięciu terminu przyjmowania zgłoszeń na ponad trzy tys. członków brakowało ich co najmniej kilkaset osób, czyli ok. 10 proc. W niektórych miastach musiał zorganizować dodatkowy nabór.
Dziś Drapiński zapewnia, że sytuacja kryzysowa została już zażegnana i wszystkie miejsca w komisjach zostały obsadzone.
Stawki na wyborach samorządowych jeszcze niższe
PKW już zastanawia się, jak zapobiec podobnemu problemowi podczas kolejnych wyborów - te odbędą się jesienią, będziemy wówczas wybierać władze samorządowe.
Państwowa Komisja Wyborcza nie wyklucza, że w tej sytuacji diety członków obwodowych komisji wyborczych trzeba będzie podwyższyć tym bardziej, że przy wyborach samorządowych stawki są niższe niż przy eurowyborach. Szef komisji otrzymuje 165 zł, wiceszef - 150 zł, a zwykły członek 135 zł. Czas pracy będzie podobny jak podczas eurowyborów.
Podwyżki pomogą?
Beata Tokaj, szefowa zespołu prawnego i organizacji wyborów PKW w rozmowie z tvn24.pl przyznała, że Państwowa Komisja Wyborcza nie wyklucza, że wynagrodzenia dla członków komisji w wyborach mogą zostać podniesione.
- To jedno z rozwiązań. Decyzję w tej sprawie podejmiemy przed wyborami do samorządu. Ogłoszona zostanie w specjalnej uchwale PKW - mówi nam.
Wybory samorządowe najprawdopodobniej odbędą się 16 listopada. W komisji mogą zasiadać tylko osoby pełnoletnie, wpisane do stałego rejestru wyborców.
Autor: nsz/i / Źródło: tvn24.pl, "Metro"