Minister finansów Teresa Czerwińska nie jest wzięta na ministra finansów z ulicy, jest naukowcem, jest człowiekiem, który finansami zajmował się przez wiele lat. Sama mówiła, że jest bardzo przywiązana do stabilizacyjnej reguły wydatkowej, która została wprowadzona do ustawy o finansach publicznych w 2013 roku - mówił w "Kropce nad i" w TVN24 Marek Borowski. Senator przyniósł do studia "Kropki nad i" wzór reguły wydatkowej.
Senator Marek Borowski zaznaczył, że informacja o dymisji Teresy Czerwińskiej została zdementowana przez rzecznika Ministerstwa Finansów. - Faktem jest, że pani minister Czerwińska rzeczywiście nie pojawia się z komunikatami, chociaż jest obecna. Była obecna na radzie ministrów, a tego samego dnia odbyła się konferencja, gdzie prezentowano tę piątkę Kaczyńskiego - dodał.
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że minister finansów Teresa Czerwińska miałaby odejść z rządu. W środę portal wPolityce, powołując się na własne źródła, podał, że Czerwińska pod koniec lutego w rozmowie z premierem Mateuszem Morawieckim podała się do dymisji, jednak ten jej nie przyjął.
Miało to mieć miejsce kilka dni po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego tzw. nowej piątki PiS, czyli m.in. rozszerzenia programu 500+ na pierwsze dziecko, tzw. trzynastej emerytury czy zwolnienia z PIT osób przed 26. rokiem życia, która wiąże się ze znacznie zwiększonymi wydatkami z budżetu.
"Minister Czerwińska nie jest wzięta na ministra finansów z ulicy"
- Pani minister Czerwińska nie jest wzięta na ministra finansów z ulicy, jest naukowcem, jest człowiekiem, który finansami się zajmował przez wiele lat. Sama mówiła, że jest bardzo przywiązana do stabilizacyjnej reguły wydatkowej, która została wprowadzona do ustawy o finansach publicznych w 2013 roku - mówił Borowski.
Jak wyjaśnił, "celem reguły wydatkowej jest stabilizacja finansów publicznych, czyli takie działanie, żeby w okresach dobrej koniunktury nie przesadzić z wydatkami, w okresach gorszej koniunktury trochę wspomagać popyt".
- Tego rodzaju skok wydatkowy, jaki zaplanował premier Morawiecki z prezesem Kaczyńskim na przyszły rok, te ponad 40 miliardów złotych oznacza z całą pewnością złamanie reguły wydatkowej - podkreślił.
Wzór reguły wydatkowej
Senator przyniósł do studia "Kropki nad i" wzór reguły wydatkowej.
"Minister finansów nie chce się na to zgodzić"
Borowski pytany, co się stanie, jak ta reguła zostanie złamana, odparł: - Wyjście poza tę regułę, czyli zwiększenie tych wydatków, będzie zmniejszało wiarygodność Polski na rynku finansowym i międzynarodowym. Może to również podwyższyć koszt obsługi długu publicznego, czyli większe odsetki, które będziemy płacić, generalnie pogorszyć sytuację budżetu. Minister finansów nie chce się na to zgodzić, ja to rozumiem.
- Dla premiera Morawieckiego, który zdecydowanie gra w grę polityczną, chce wygrać wybory za wszelką cenę, utrzymać się, potem być może przejąć partię od prezesa Kaczyńskiego, to wszystko jest warte tego - powiedział Borowski.
"Rząd próbuje wmówić Polakom, że nauczyciele biorą uczniów jako zakładników"
Marek Borowski odniósł się także do postulatów nauczycieli, którzy zapowiedzieli strajk. Jego zdaniem, powinni oni dostać podwyżkę.
- Sytuacja jest dość żenująca z puntu widzenia rządu. Z jednej strony jest świetna sytuacja budżetowa, pieniądze - można powiedzieć - są wylewane, po czym wypowiada się czy to pani minister (Anna Zalewska - red.), czy to pan premier, czy wreszcie pan prezydent i mówią, że to są za daleko idące propozycje. Tego po prostu nie sposób pojąć - ocenił. - To jest związane z całą polityką Prawa i Sprawiedliwości od początku - dodał.
W środę o postulatach nauczycieli w Pałacu Prezydenckim rozmawiali prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Według prezydenta sytuacja nauczycieli "nie jest łatwa" i powinni oni "dobrze zarabiać".
Borowski zapytany o możliwy strajk, który może zbiec się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami, odparł: - Pytanie, kiedy nauczyciele mają właściwie strajkować w taki sposób, który spowoduje jakąkolwiek reakcję rządu.
- Nauczyciele są zdesperowani w tej kwestii. Jeżeli dzisiaj by rozpoczęli strajk i strajkowali od poniedziałku do piątku, to czy rząd by to w ogóle obeszło? Nie - stwierdził senator.
Podkreślił, że "odpowiedzialność w tej sprawie spoczywa na rządzie". - Rząd próbuje wmówić wszystkim Polakom, że oto nauczyciele biorą uczniów jako zakładników, że to wszystko odbije się na uczniach. Odpowiedź musi być inna: zróbcie coś, to do was należy - mówił.
"Morawiecki nie zorientował się, że może nastąpić aż taka reakcja"
Zdaniem Borowskiego, premier Mateusz Morawiecki "nie zorientował się, że może nastąpić aż taka reakcja środowiska nauczycielskiego". - I to nie tylko ZNP, ale także "Solidarności". Dlatego, że najpierw zapowiedział wydatki na inne cele zupełnie, tak zwana piątka, tam postanowił ulokować ponad 40 miliardów złotych. Przypuszczał, że to się tak jakoś rozejdzie. W tej chwili jest w kropce. Musiałby się wycofać z pewnych rzeczy. Musiałby powiedzieć: "dobrze, z pewnych rzeczy rezygnujemy, pewne rzeczy przesuwamy" - skomentował senator.
Możliwy strajk nauczycieli
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł. Jeśli taka będzie - wyrażona w referendum - wola większości, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia – egzamin ósmoklasistów. Matury mają się rozpocząć 6 maja.
We wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 i tvn24.pl prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział, że jeśli nic się nie wydarzy, to ma nadzieję, że do strajku przystąpi 85 do 90 proc. szkół. Dodał, że w strajku może uczestniczyć około 80-90 proc. nauczycieli.
Z kolei nauczycielska "Solidarność" domaga się skrócenia ścieżki awansu zawodowego, zmiany przepisów dotyczących oceny pracy nauczycieli i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.
Autor: kb//tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24