46 minut po północy na policję zadzwoniła pani Justyna. Zdążyła powiedzieć nazwisko. Po chwili już nie żyła. Dziewięć minut później policjanci mieli jej adres. Byli na miejscu po kolejnych siedmiu minutach. Znaleźli trzy ciała. Zabójcy już nie było. Zniknął bez śladu, zniknęła też broń, z której padły strzały. Do zbrodni doszło we wsi Borowce, zatopionej w lasach. Wszędzie stamtąd daleko.Artykuł dostępny w subskrypcji
14 lipca przez Borowce przeszła trąba powietrzna. To mała wieś w powiecie częstochowskim. Stu mieszkańców i z każdej strony las. - Te lasy nas ochroniły. Żadnego dachu nie zerwało, żaden dom nie ucierpiał. Tylko wiąz u Jaworków przewrócił się na stodołę sąsiadów - mówi sołtys Borowców Aleksandra Fuchs.