To jest oczywisty come-back Jana Krzysztofa Bieleckiego do polityki. Nie zdziwiłbym się, gdyby wszedł do kierownictwa Platformy - mówi na łamach "Polski" poseł PO Jarosław Gowin. Skomentował w ten sposób powierzenie Bieleckiemu przez premiera stanowiska szefa nowo powołanej Rady Gospodarczej przy szefie rządu.
Inny, znający dobrze kuluary Platformy, polityk dodaje, że w partii panuje przekonanie, że Bielecki w maju zostanie wiceprzewodniczącym partii.
- A więc obejmie funkcję człowieka numer dwa, no może trzy w PO, z woli Donalda Tuska stanie się jednym z głównych naszych silników – mówi anonimowy rozmówca "Polski".
Poseł Janusz Palikot jest sceptyczny. - W partii raczej nie awansuje, w rządzie na pewno – stwierdza.
- Bielecki w rządzie? Chyba nie, bo jedyne stanowisko, które mógłby objąć, to wicepremier do spraw gospodarczych. A ono jest obsadzone w sposób koalicyjny, niezmienialny raczej do końca kadencji - uważa Gowin.
Ale Palikot obstaje przy swoim zdaniu. - To prędzej czy później skończy się nominacją na ministra, niekoniecznie gospodarczego. Mogę sobie wyobrazić, że zostaje na przykład szefem dyplomacji, jeśli Sikorski zostałby kandydatem na prezydenta - mówi poseł PO.
Miał być premierem
Bielecki wypłynął przy okazji zmian w rządzie wywołanych aferą hazardową. Wówczas jeszcze jako szef Pekao SA miał doradzać Tuskowi radykalne rozwiązania. A także narzekać na niską jakość jego współpracowników.
- Z nimi już daleko nie zajedziesz - miał mówić o niektórych ludziach Tuska. Dlaczego? Bo za dużo myślą o sobie, a za mało o interesie premiera.
Wtedy też w mediach pojawiły się spekulacje, że Bielecki może wejść do rządzu. Wskazywano na stanowisko premiera, gdyby Tusk wygrał wybory prezydenckie. Ale szef rządu na prezydenta nie startuje.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: PAP