Elżbieta Płócienniczak wraz z mężem od 27 lat są rodziną adopcyjną. Pod ich dach często trafiają chore i niepełnosprawne dzieci. Małżeństwo chce zostać zawodowymi rodzicami zastępczymi. Jednak aby uzyskać takie kwalifikacje, kobieta musiałaby pójść na specjalny kurs i na trzy miesiące zostawić piątkę wychowywanych dzieci.
- Wzięliśmy dziewczynkę z mózgowym porażeniem dziecięcym, kręczem szyjnym i zwichnięciem stawów biodrowych - opowiada o swoich dzieciach Elżbieta Płócienniczak. Kobieta podkreśla, że obecnie dziewczynka jest już dorosła, udało jej się ukończyć szkołę muzyczną i jest magistrem filmoznawstwa.
Rodzina bez zarzutu
O dokonaniach rodziny w opiece nad dziećmi pozytywnie wypowiada się Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Toruniu. - Jestem pełna uznania dla tej rodziny. Opieka nad chorymi i niechcianymi dziećmi nie jest łatwym zadaniem - mówi Kazimiera Janiszewska z MOPR w Toruniu.
Rodzina ubiega się o status zawodowej rodziny zastępczej. - Taki status dałby mi dodatkowe dochody, ponieważ decydując się na opiekę nad dziećmi zrezygnowałam ze swojej kariery zawodowej - argumentuje Elżbieta Płócienniczak.
Szkoleniowa bariera
Jednak, aby uzyskać taki status, kobieta musi przejść szkolenie o nazwie Pride. - Szkolenie kończy się wydaniem zaświadczenia kwalifikacyjnego do opieki nad dziećmi - wyjaśnia Jankowska z toruńskiego MOPR.
Tymczasem kobieta nie ma możliwości wzięcia udziału w trzymiesięcznym szkoleniu, ponieważ piątka dzieci, która znajduje się w jej domu wymaga stałej opieki. - Chętnie skończyłabym ten kurs. Ale nie mogę zostawić piątki dzieci - tłumaczy Elżbieta Płócienniczak.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24