Naciągnął Kancelarię Sejmu na tysiące zł - teraz musi oddać pieniądze. Wyrokiem warszawskiego sądu, były poseł PiS Tomasz Markowski ma zwrócić Kancelarii 138 tys. zł wraz z odsetkami za nienależnie pobrane ryczałty na mieszkanie w Warszawie dla parlamentarzystów spoza stolicy.
To finał toczącego się już od kwietnia ubiegłego roku procesu cywilnego w tej sprawie. Kancelaria Sejmu domagała się zwrotu pobranych od 2001 roku kwot. Kancelaria wniosła pozew po tym, jak sprawę opisali dziennikarze.
Ma mieszkanie, ale wyciągał rękę po wsparcie
We wrześniu 2007 r. lokalne media w Bydgoszczy ujawniły, że Markowski - ówczesny lider PiS w tym mieście i wiceszef klubu parlamentarnego PiS - od sześciu lat pobiera z kasy Sejmu comiesięczny dodatek 2 tys. zł na pokrycie kosztów pobytu w Warszawie podczas prac w parlamencie. Jednocześnie poseł był jednak formalnie właścicielem mieszkania w stolicy, a pod adresem stałego zameldowania w Bydgoszczy nie mieszkał.
Od każdego posła należy oczekiwać odpowiedzialności wobec wyborców i podatników błażejczyk
Wkrótce potem szef PiS, ówczesny premier Jarosław Kaczyński, zdecydował o skreśleniu Markowskiego z listy wyborczej do Sejmu.
Sąd: korzystanie z ryczałtu - bezprawne
Uzasadniając wyrok, sędzia Anna Błażejczyk zaznaczyła, iż stan faktyczny sprawy jest bezsporny, a korzystanie z ryczałtu było nieuprawnione. Przypomniała, że poseł złożył oświadczenie, iż nie jest zameldowany w Warszawie i nie ma innych uprawnień do zakwaterowania w tym mieście. Jednocześnie, jak zaznaczyła sędzia, był on właścicielem mieszkania na ul. Francuskiej, które wynajmowano osobie trzeciej.
- Od każdego posła należy oczekiwać odpowiedzialności wobec wyborców i podatników - zaznaczyła sędzia. Wyrok nie jest prawomocny, były poseł nie był obecny na jego ogłoszeniu.
Bo w swoim mieszkaniu nie mieszka
Markowski bronił się wcześniej, twierdząc, że pracownicy kancelarii wiedząc o jego sytuacji, instruowali go, że może zwrócić się o przyznanie ryczałtu.
Mówił też, że odkąd się usamodzielnił w wieku 22-23 lat, mieszka w wynajętych mieszkaniach w stolicy. Jak tłumaczył, mieszkanie przy Francuskiej jest wprawdzie na niego zapisane od 1986 r., ale wyłącznie formalnie, bo faktycznie dysponuje nim dożywotnio jego ojciec, o czym świadczy porozumienie, jakie z nim wtedy zawarł.
To jeszcze nie koniec
Jednocześnie wobec byłego posła toczy się proces karny, w którym prokuratura zarzuca mu wyłudzenie od Sejmu nienależnych ryczałtów.
Były poseł nie przyznaje się do zarzuconego mu czynu. Kolejna rozprawa w tej sprawie ma odbyć się przed stołecznym sądem rejonowym pod koniec sierpnia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24